- Najtrudniej jest uzyskać certyfikat w dziedzinie, w której pracujemy codziennie - mówiła na wczorajszej (27.04.) uroczystości w szpitalu Ewa Wodzikowska naczelna pielęgniarka szpitala. A jednak się udało i to po raz wtóry.
28 kwietnia 2012 16:25Pierwotnie w 2006 i teraz także przez następne 5 lat chojnicki Szpital Specjalistyczny im. J. P. Łukowicza jest w setce Szpitali Przyjaznych Dziecku. Certyfikat przywieźli szefowie polskiego komitetu UNICEF - Marek Krupinski i Krystyna Dziadkiewicz.
- W ten sposób staliśmy się szpitalem światowym - cieszył się dyrektor Leszek Bonna. I nie ma w tych słowach przesady, bo chojnicka lecznica została włączona do światowego systemu działań UNICEF-u. Uroczystość uświetnił koncert szpitalnego chóru Magnificat.
Od 1992 roku UNICEF w Polsce bierze aktywny udział w światowej kampanii promującej karmienie piersią oraz w realizacji idei WHO/UNICEF Szpital Przyjazny Dziecku. Celem programu Szpital Przyjazny Dziecku jest propagowanie tworzenia warunków sprzyjających rozpoczęciu karmienia piersią w szpitalu oraz przeciwdziałania agresywnej reklamie odżywek dla niemowląt.
W Polsce tytułem Szpital Przyjazny dziecku za osiągnięcie wysokiego standardu opieki nad matką i noworodkiem oraz za realizację "10 kroków do udanego karmienia piersią" uhonorowano 62 szpitali ginekologiczno - położniczych. Inicjatywę WHO/UNICEF Szpitali Przyjaznych Dziecku realzizuje w Polsce Komitet Upowszechniania Karmienia Piersią
(ro)

CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie:
Portale internetowe
Daję im tydzień działania wg wymagań certyfikatu a później wracamy do starej dobrej szkoły przetrwania dla chojnickich matek.
to dr. Czesław Basen?
Jakieś te dzisiejsze matki niewyrobione są , ja rodzilam swoją trojkę w starym szpitalu i nie narzekalam, a dzieci jak brylanty.
Może i rodziłaś, ale wtedy nikt Ci nie wymachiwał jakimś certyfikatem, że jest wszystko w najlepszym porządku skoro wcale tak nie jest. Ludzi najbardziej wkurza to całe zakłamanie w tym szpitalu, dlatego wyrażają takie opinie.
Bardzo, ciekawe. Nie życzę żadnej matce porodu w Chojnicach. Zdecydowana większość moich znajomych na poród wybiera Tucholę albo Kościerzynę. Warto spojrzeć w statystyki, ponad 30% urodzeń mieszkańców naszego powiatu wybiera Tucholę lub Kościerzynę. Inne oddziały w chojnickim szpitalu nadrabiają opinią nad ginekologicznym oraz położniczym. Panie Dyrektorze może warto się zastanowić nad pewnymi zmianami? Dla mnie to tylko papier. Sam znam wiele historii, które przyprawiają o zdumienie. Następne nasze dziecko, też przyjedzie na świat w Tucholi.
ja znam tylko same niezbyt chlubne przypadki troski a raczej jej braku o dziecko i jego matkę, kto rodził raz w chojnicach to drugim razem woli tuchole albo inny szpital
certyfikaty dostaja, a diagnozy nie potrafia nawet prawidlowej postawic. Parodia
W tym szpitalu ważne są certyfikaty nic więcej sory i piętnastu Dyrektorów a reszta to według nich hołota do roboty , piguły księżniczki a lekarze księcia , mają innych za nic , dyrekcja na resztę leje i ma ich w nosie a o podwyżkach płac zapomni szaraku pracujący w tym szpitalu , ostatnia podwyżka ho ho 2 lata temu , ogólnie gdyby nie ekipy które sprzątają ten kolos byłby syf , dziękuje paniom za sprzątanie bo to ich zasługa że ten szpital wygląda dosyć czysto . Im powinni dać nagrody za ład i porządek tego kolosa.
Ja też leżałam a na doktor na mnie i było git, a ty wciskasz kit!
Oj nie wiem . leżałam i nie byłam zachwycona. Leżałam tylko ma 2 oddziałach więc nie wiem jak dalej
Zawsze mnie ciekawiło, dlaczego noszą te toporne drewniaki, wie ktoś może?
Bo 12 godz na nogach to w tej pracy najwygodniejsze obuwie i kosztuje 200 zl.
Choćby się nie ośmieszali! 3 lata temu rodziłam w tym "przyjaznym" szpitalu. To największa trauma w moim życiu. Do domu miałam zabrać dziecko z taką żółtaczką, że groziła mu transfuzja. Potem zrobili ze mnie patologiczna matkę, bo "straciło na wadze" i grozili, że mnie oskarżą o jego zaniedbywanie(jak się później okazało wcale wielkiej utraty wagi nie było - tylko standardowa, a wszystko było inną historią). Kolejna pielęgniarka laktacyjna? Ja spotkałam moją chyba w 5 dobie, przez przypadek, na 2 minuty i zdziwiła się że moje sutki przypominają krwawą miazgę (a maluch prawie 24 godz. przy piersi, bo przecież "waga spadła katastrofalnie" i groziły mi konsekwencje). Zapytała tylko czy maluch ssie, po czym "olała" kwestię. Poradziłam sobie sama. Dziecku (w 3/4 dobie) na rączce założono dojście do kroplówki, a potem jakaś pielęgniarka opierniczyła mnie (delikatnie mówiąc), że maluch wyrwał go sobie z rączki, bo ja nie dopilnowałam! Dopiero 3 kroplówka podana została przez główkę. Jak (przed akcją z zagrożeniem transfuzją) zapytałam dlaczego maluch ma krew na główce, to opryskliwie usłyszałam, że "gdzie ma mieć jak był badany" (nikt nie powiedział co i dlaczego, nie musieli... akcja naświetlnie zaczęła się w trybie natychmiastowym, więc było wszystko jasne). Jak ośmieliłam się podejść kiedyś do dyżurki z prośbą o pomoc, to czekałam chyba z 10 minut zanim pani przestanie gadać o jakiejś wycieczce z koleżanką (rozmowa telefoniczna - komórka), a potem usłyszałam, że mam iść do jakiejś pani xyz (oczywiście zapomniałam o obowiązku przyswojenia wszystkich imion i nazwisk pracowników oddziału ), bo on nie ma czasu na bzdury. Oczywiście ową bzdurą była pomoc z kroplówką. Nocne gonitwy doktora X (w drewniakach) po korytarzu, otwierane na oścież drzwi (wietrzyć krocze!) kiedy przez cały dzień kręcili się ludzie (no co tam - niech sobie popatrzą co nie?). A pani Jadzia, to już biła wszystkich na głowę! Kiedy już udało się utulić dzieciaki na sali i zmusić je do jednoczesnego zaśnięcia, ona wlatywała do pokoju z impetem tak otwierając drzwi, że trzaskały o ścianę, no i po spaniu. Ale po co spać? O 5 rano mierzymy temperaturę Wychodząc ze szpitala byłam tak wykończona psychicznie, że do dnia dzisiejszego robi mi się na jego widok słabo. Jedynymi osobami, które dobrze wspominam była boska kobietka, której imienia nie pamiętam, ale twarzy nie zapomnę do końca życia i starszy doktor, który nie dopuścił do mojego zwariowania - potwierdził moje teorie i bardzo uspokoił. Ordynator - miałam przyjemność poznać, może rzeczywiście robi wrażenie szorstkiego, ale nie narzekam. To, czego jestem pewna - nigdy więcej nie skorzystam z usług żadnego szpitala przyjaznego dziecku i matce! A do wszystkich zainteresowanych - bez najmniejszej pomocy ze strony szpitala, ich dziwnych akcji, itd. karmiłam dziecko naturalnie przez 20 miesięcy.