W deszczowy dzień idąc chodnikiem i zostałam ochlapana przez przejeżdżający samochód. Moje ubranie zostało zniszczone. Czy istnieje możliwość ukarania takiego nieostrożnego kierowcy? – pyta w mailu do redakcji nasza czytelniczka.
13 lipca 2011 18:23Kodeks drogowy niestety nie sankcjonuje takich zachowań kierowców. Brak także regulacji prawnych penalizujących tego typu zdarzenia w kodeksie wykroczeń w dziale „Wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji”. Z tego też względu poszkodowanemu przysługuje dochodzenie roszczeń na drodze powództwa cywilnego za poniesione szkody (zniszczenie odzieży lub nawet koszty jej czyszczenia). Można także próbować rozpatrywać takie zdarzenie na zasadzie przestępstwa zniszczenia mienia. Tu jednak należy udowodnić działanie umyślne sprawcy, a to będzie trudne do przeprowadzenia. Bezdyskusyjnie zdarzenia tego typu należy rozpatrywać pod kątem braku kultury wśród polskich kierowców, zwłaszcza tych najmłodszych wiekiem. Tego jednak nie wyeliminują najgorsze sankcje – wymagane są zmiany w procesie wychowania i kształtowania osobowości młodych ludzi.
(red)

CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie:
Portale internetowe
niektórzy naprawdę jeżdżą jak idioci
Nie widziałem, a chodzę sporo po mieście by facet w srednim wieku zasuwał przez kałuże, ba nawet wielu z nich przeważnie ogranicza prędkość do minimum przed wielką kaluża.
Uważa, że nie tylko młodzi kierowcy jak w tekście jest odnotowane jeżdżą nieostrożnie... tyczy się to również tych starszych wiekiem... Najlepiej zganiać wszystko na młodzież...
A ja mam dwuletniego mesia daję mu po zaworach i nie obchodzi mnie czy kogoś zmoczę czy nie, jestem gość i tylko dla mnie się to liczy, a co mnie jacyś piesi na chodnikach obchodzą, w nich nie wjeżdzam a że trochę sie ich opryska? nie przesadzajmy od tego sie nie umiera
Poczekaj chojraku jak będziesz chodził o lasce i inni będą robili to co ty teraz. Ale zemsta choć leniwa...
masz mesia a sieczka ze łba się sypie a słoma z kaloszy wychodzi dalej
Ale znam takich co od tatusia pożyczą brykę i hajda w drogę panisko z sieczką w mózgu jedzie rozpryskując wodę wokoło. Jak słyszę z daleka dudniące bum...bum...to wiem, że jedzie zimny łokieć i jak nie ma gdzie uciec to mnie ochlapie.
Najpierw zamiast dyskutować o tym że kierowca ochlapał przechodnia to może pogadalibyśmy o drogach, ulicach, chodnikach, a przede wszystkim o zapchanych studzienkach i braku odpływu wody deszczowej... Bo tu tkwi całe sedno tego problemu... Gdyby ktoś łaskawie z Urzędasów którzy mają to zarządzanie na głowie wyszli w czasie pory deszczowej i posprawdzali powyższe elementy to by nikt nie narzekał... zresztą w Polsce to chyba wszyscy wiedzą że nie chodzi się w deszczu blisko krawężników i jezdni bo można nawet w szpitalu się znaleźć...
ALE JAK KIEROWCA WIDZI TO NIE MUSI Z DUŻĄ SZYBKOSCIA WJEZDZAC W KALUZE A NIESTETY CZESC TAK ROBI
Wszystkiego nie ale tworzenie się kałuż z powodu zapchanych studzienek nijak nie jest winą kierowcy tylko zarządcy drogi. Ewentualne odszkodowanie powinien zapłacić zarządca drogi.
wszystkiego na drogi zwalać nie można, chociaż dzięki dziurom i koleinom jest możliwość ochlapania nawet niechcąco, ale kultura jazdy ma wplyw na to co i jak zachowuje sie na jezdni.
Jak pada deszcz to się z chałupy nie wyłazi, a później najlepiej zwalić winę na kierowcę że się zmokło bo parasola się zapomniało zabrać!
niektórzy wychodzą "z chałupy" bo muszą do pracy.