„Nie zabierajmy im domu. Gawrony były tu przed nami”

Zdanie to pada w wielu wypowiedziach obrońców ptaków ze Wzgórza Ewangelickiego. Nie inaczej było także podczas wczorajszego (9.06.) happeningu. Chojniczanie protestowali przeciwko płoszeniu z parku zagrożonego gatunku ptaków.

Poprzez happening próbowano zwrócić uwagę, że żeby nie żyć w konflikcie z ptakami. Można szukać innych rozwiązań, np. sprzątając po nich lub budując nad alejami zadaszenia.   |  fot. A. Zajkowska

W popołudniowej pikiecie wzięło udział ponad 30 osób. W gronie zebranych byli członkowie Chojnickiego Alarmu dla Klimatu (organizatorzy) oraz mieszkańcy miasta, którzy podkreślali, że gawrony winno się zostawić w spokoju i traktować je jak inne zwierzęta, np. psy, po których po prostu należy sprzątać.

Problem się nie rozwiąże. „Problem” się przeniesie dwie ulice dalej

Nie podoba im się pomysł zrzucania gniazd na wiosnę, ani wydawanie dużych pieniędzy na sokolnika, który ma ptaki przepłoszyć. - Prawda jest taka, że gawrony jeśli dadzą się usunąć ze wzgórza to przeniosą się w pierwsze miejsce, gdzie będzie im wygodnie, gdzie będzie wiele drzew, gdzie będą miały podobne warunki. Takiem miejscem w Chojnicach nie jest jakiś pobliski las, a cmentarz parafialny.

- Powiedzmy sobie szczerze, jak ptaki będą brudziły na pomniki to ludzie już tematu nie odpuszczą. Będą dążyli do wycinki drzew, albo przynajmniej takiego cięcia korony drzewa, w domyśle ogałacanie do maksimum, żeby ptaki nie miały jak budować tam gniazd. Chojnice, przy tym stężeniu trujących substancji w powietrzu, naprawdę nie mogą sobie pozwolić na utratę kolejnych dużych drzew. Potrzebujemy tych zielonych płuc dla zdrowia naszych własnych - podnosi Małgorzata Darwish, prezes ChAdK.

Ptaki na wymarciu

W happeningu wzięła udział także ornitolog Grażyna Jaszewska. Chojniczanka uświadamiała zebranych, że tzw. gapa, choć w miastach wydaje się być bardzo pospolitym elementem krajobrazów, to wcale tak nie jest. W grudniu 2020 roku Corvus frugilegus został wpisany do Polskiej Czerwonej Księgi Ptaków, czyli na listę gatunków zagrożonych wymarciem. - Gawron jest gatunkiem, który faktycznie mieszka w bliskim sąsiedztwie człowieka. No i ze względu na hałas, na zanieczyszczanie przestrzeni miejskiej może on być odbierany jako gatunek konfliktowy. To powoduje, że włodarze miast często zgłaszają się po pozwolenia na usuwanie gniazd, ponieważ też są pod presja mieszkańców. Między innymi z tego powodu w ostatnich 15 latach populacja gawrona zmniejszyła się aż o 57 proc.

- Oprócz usuwania gniazd i płoszenia gawronów z miejsc lęgowych, na jego spadek liczebności wpływ ma też intensyfikacja rolnictwa i zaprzestanie upraw. Specjalistka od ptaków podnosiła także, że w Chojnicach gapy mają być przepędzane ze względu na zrealizowaną za unijne pieniądze inwestycję. - Za chwilę będziemy pozyskiwali fundusze unijne na ratowanie populacji krajowej gawrona. To błędne koło, do którego nie powinno się dopuszczać - stwierdza ornitolog.

Głos mieszkanki

- Nie rozumiem ludzi, którzy mają jakieś zastrzeżenia co do gawronów. Mieszkam w bezpośrednim sąsiedztwie parku od prawie 70 lat. W tym czasie zdarzyło mi się jeden jedyny raz, kiedy chodziłam setki, a może tysiące razy tym parkiem na skróty, żeby obrobił mnie gawron. Konkretnie, obrobił mi czarną spódnicę, którą miałam wywieszoną w ogrodzie - komentuje Aniela Jaworska.

Chojniczanka uważa, że to, iż na chodniku w parku leży dużo ptasich odchodów, co często też nieprzyjemnie pachnie, to nie jest wina ptaków, a miasta, które tego nie sprząta. Nie myje parkowych alejek. - Jeżeli mamy psa, mamy kota to musimy po nich sprzątać, a tutaj to leży w zasadzie cały rok - mówi. Podnosi także, że pobliskie elewacje, i samochody nie są brudne tylko od odchodów gawronów, bo w okolicy jest znacznie więcej przyczyniający się do tego gatunków, np. gołębie.

„Nam to nie przeszkadza”

W happeningu wzięły udział także uczennice sąsiadującego z zieleńcem II LO. - Chodzimy tutaj do szkoły i bardzo często skracamy sobie drogę przez Wzgórze Ewangelickie. Przyznaję, czasem lecą z nieba kupy, ale dla nas to nigdy nie był problem. Dla nas te gawrony to element składowy tego miejsca, osobliwość tego parku. Czegoś takiego nie da się usunąć. Tutaj po prostu trzeba czyścić chodniki, zadasić te alejki i problem będzie rozwiązany. Nikogo nie trzeba płoszyć, wyganiać - komentuje Oliwia Borzyszkowska.

Fruwające dusze zmarłych ewangelików

Justyna Barwina Myszka, z Chojnickiego Alarmu dla Klimatu, która otworzyła pikietę cytując legendę o chojnickich gawronach, spisaną przez Danutę Krystynę Sikorską, zwracała uwagę, że ptaki w tym miejscu nigdy nie były lubiane, ale zawsze je szanowano, ponieważ wierzono, że to dusze pochowanych na wzgórzu ewangelików. Aktywistka wraz z koleżankami i kolegami ze stowarzyszenia, zaproponowali także konkretne rozwiązania ptasiego problemu. Są to, wymienione także przez innych uczestników pikiety: ustawienie zadaszeń nad alejami oraz mycie chodników. Ich zdaniem, raz na jakiś czas, miasto winno poczuwać się także do ciśnieniowego czyszczenia elewacji domów, na których faktycznie ląduj ptasie odchody.

Anna Zajkowska