Ponieważ w tych dniach najpopularniejszą postacią jest Święty Mikołaj, postanowiłam podzielić się swoimi wrażeniami z ubiegłorocznej podróży na Półwysep Skandynawski, gdzie w drodze powrotnej z Nordkappu odwiedziłam m.in. wioskę Świętego Mikołaja.
2 grudnia 2011 18:59Przylądek Nordkapp opuszczam już po północy 12. czerwca 2010r. (słońce wciąż świeci !), kierując się w stronę granicy z Finlandią. Jadę drogą, która nazywa się Drogą Reniferów – E92. Po raz pierwszy spotykam tu - zamiast reniferów - dwa łosie ! Przejeżdżam przez Karasjok – stolicę norweskiej Laponii. Znajduje się tu parlament lapoński – organ doradczy parlamentu norweskiego oraz siedziba radia lapońskiego. Granicę norwesko-fińską przekraczam o 4.10 w miejscowości Karigasiemi i przesuwam zegarek godzinę do przodu. Już wkrótce mijam ogromne jezioro Inari, które liczy sobie ok. 1040 km2 powierzchni. Jest to trzecie co do wielkości jezioro w Finlandii. Znajduje się na nim ponad 3 tyś. wysp. Zimą zamarza ono w całości i jest otoczone wspaniałymi lasami świerkowymi i sosnowymi. I tu ciekawostka: wszyscy Finowie – ok. 5 milionów – zmieściliby się na jego powierzchni. W miejscowości o tej samej nazwie znajduje się Muzeum Laponii, gdzie w niezwykle atrakcyjny sposób pokazana jest kultura Lapończyków.
Laponia to kraina leżąca w północnej Finlandii, poza kręgiem polarnym. Jest słabo zaludniona, jej klimat niezwykle surowy, a dzika przyroda oszałamia swoimi widokami. Podczas lata słońce nie zachodzi tu przez 2-3 miesiące - właśnie tak dzieje się teraz w czerwcu - natomiast zimą pojawia się na kilka godzin dziennie. Temperatura spada wtedy 30oC poniżej zera. Powietrze na szczęście jest suche i łagodzi skutki mrozu. Nocą można w tym czasie podziwiać zorzę polarną: księżyc, rozszczepione pasma czerwonego, żółtego i zielonego światła, które tworzą magiczne śnieżne krajobrazy. Żeby zaobserwować zjawisko zorzy polarnej muszą być spełnione takie warunki jak: noc, bezchmurne niebo, pole magnetyczne i atmosfera. Jeśli np. otacza nas las lub góry, możemy nie dostrzec zjawiska zorzy polarnej. Musimy więc znaleźć się w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu, by je dostrzec. Dodam jeszcze, że zorza polarna związana jest z religią Saamów (Lapończyków), którzy czczą ją w niezwykły sposób.
Wjeżdżam na autostradę arktyczną E75. Po drodze zwiedzam Muzeum Złoty Świat, które opowiada o światowej i lokalnej historii poszukiwaczy złota. Kolejna atrakcja to hotel Igloo, w którym tradycyjnie już kupuję miniaturę flagi – tym razem fińskiej. To już trzecia podczas mojej podróży - po norweskiej i lapońskiej.
Słońce przygrzewa coraz mocniej i temperatura sięga + 16oC. A ja przecież zmierzam do Wioski Świętego Mikołaja !! Jest to wymarzony cel podróży chyba wszystkich dzieci, ale jak się okazuje już na miejscu … także niejednego dorosłego. Trochę żałuję, że nie znalazłam się tu w porze zimowej. Wyobrażam sobie te przepiękne krajobrazy, które teraz w czerwcu nie przypominają niestety atmosfery Świąt BN. Wioska Świętego Mikołaja znajduje się w niewielkiej odległości od Rovaniemi – ok. 8 km od miasta. Przebiega przez nią Koło Polarne zwane przez Finów Napapiiri. Natomiast fińskie imię Św. Mikołaja to Jouliipukki – Bożonarodzeniowy Staruszek. Jego adres to: Santa Claus Office, FIN-96930 Napapiiri, Rovaniemi, Finland
W latach 60. XX wieku poczta fińska zaczęła dostarczać tu listy do Św. Mikołaja od dzieci z całego świata. Za sprawą reklamy, pod ten adres, dzieci piszą tu swoje listy - setki tysięcy !! – z prośbą o prezenty i spełnienie marzeń. Finowie postanowili to wykorzystać i w 1985r. wybudowali kompleks, który składa się głównie z biura Św. Mikołaja (Santa Claus Office), poczty głównej Św. Mikołaja, sklepów, lokali gastronomicznych oraz parku reniferów i parku rozrywki (Santa Park). Początkowo wioska była skromna, lecz teraz wygląda imponująco, bo Św. Mikołaj wzbogacił się na rozdawaniu prezentów, których pochodzenie tak naprawdę nie jest znane. Wioska ta zachwyca zwłaszcza najmłodszych. Dzieciaki z przejęciem czekają tu przede wszystkim na audiencję u Św. Mikołaja. Ruchem kieruje sympatyczny Troll – jego pomocnik. Wstęp jest bezpłatny. Do biura i sali tronowej Św. Mikołaja dzieci wchodzą przez podziemia. Wcześniej odbywają rozmowy z Elfami, zdradzając im swoje marzenia. Potem Św. Mikołaj przyjmuje je w przytulnym i ciepłym saloniku, w którym dzieci raz jeszcze – już „na ucho” - przekazują mu swoje pragnienia. Natomiast nadworny Elf robi im pamiątkowe zdjęcia.
Św. Mikołaj podczas audiencji zawsze występuje w czerwonym ubranku, z długą białą brodą i jest … bardzo gruby !! Nikt nie zna jego nazwiska, prawdopodobnie pochodzi właśnie z Laponii. Nosi znany wszystkim pseudonim „Święty”. Nie jest też znana jego przynależność polityczna. Na pewno nie należy do lewicy, bo ta ma swojego Dziadka Mroza.
Rzeczywistość wioski Św. Mikołaja przedstawia się jednak mniej baśniowo niż ta w legendzie. Za samo zrobienie sobie zdjęcia ze Świętym Mikołajem trzeba słono zapłacić. Najtańsza opcja, czyli zdjęcie formatu A4 w składanej okładce i zapakowana w kolorową torebkę kosztuje 25 euro. A to dopiero początek „atrakcji”. Można także uzyskać certyfikat przekroczenia linii koła podbiegunowego (ok. 5 euro), która właśnie tutaj przebiega. Wysłanie zwykłej pocztówki ze specjalnym znaczkiem to ok. 2 euro. Natomiast zamówiony list od Świętego Mikołaja dla dziecka lub innej bliskiej osoby to ok. 8 euro. Jest on opatrzony specjalną pieczęcią i znaczkiem wraz z życzeniami w kolorowej mikołajkowej kopercie. Zamówiłam taki list dla najmłodszego dziecka w rodzinie. Oczywiście dotarł i w wieczór wigilijny, kiedy został mu wręczony wraz z innymi prezentami - był dla niego niesamowitą frajdą !
Do mikołajkowego domu, stojącego na leśnym wzgórzu Korvatunturi, fińska firma spedycyjna zajmująca się transportem korespondencji codziennie dostarcza dziesiątki tysięcy listów – zwłaszcza w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Zawarła porozumienie z pocztami wielu krajów, że przesyłki adresowane do Św. Mikołaja będą przesyłane do Finlandii, nawet gdy zabraknie na nich znaczków pocztowych.
Polskie dzieci, podobnie jak ich rówieśnicy z wielu innych krajów uwierzyły, że Św. Mikołaj mieszka za Kołem Polarnym w Finlandii. Nie wszystkie jednak i nie wszędzie godzą się z faktem, że „najprawdziwszym” Św. Mikołajem jest mieszkaniec Laponii. Ale przecież Św. Mikołaj może napisać list w każdym z zaproponowanych języków i wysłać go pocztą pod każdy adres. Taki list zostanie w pamięci dziecka, jako jedno z najpiękniejszych wspomnień dziecięcych, a dla dorosłego – miłą chwilą do powrotu w okres dzieciństwa.
Wszyscy turyści – także dorośli - odwiedzający wioskę Św. Mikołaja, niemalże zmuszani są do robienia sobie fotografii z jego osobą. Ja temu przymusowi nie uległam, bo … poczułam się po prostu za „stara”, by siadać na jego puszystych kolanach, zwłaszcza w letniej porze roku (czerwiec).
W wiosce Św. Mikołaja – przede wszystkim na poczcie - pracują głównie Elfy, które na ogół są bardzo sympatycznymi blondynkami w czerwonych czapeczkach. Prawdopodobnie to właśnie one przygotowują prezenty dla naszych milusińskich. Zajmują się ich pakowaniem, odpisywaniem na listy - czyli … całą tzw. „czarną robotą”. Niestety nie każde dziecko może liczyć na list od Św. Mikołaja. Osobiście i bezpłatnie odpowiada on tylko dzieciom chorym, przebywającym w szpitalu. Inne dzieci mogą taki list - na firmowym „mikołajkowym” papierze – otrzymać za wspomniane już ok. 8 euro. W sieni poczty wisi mapa świata z zaznaczonymi miejscami, skąd przychodzą listy. Jest też tablica, do której Elfy przyczepiają wybrane listy. Można tu więc obejrzeć listy wyeksponowane od dzieci z całego świata, m.in. z Polski. Jako dowód załączam zdjęcie takiego listu dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 40 w Tychach oraz zdjęcie listu Oli. Jak się okazuje, nasze dzieci potrafią pisać listy do Św. Mikołaja także w języku angielskim, który jest mu doskonale znany. Ale dzieciaki mogą też napisać po polsku, bo Św. Mikołaj ma swoich tłumaczy i zawsze zrozumie o czym dzieci piszą i jakie są ich marzenia.
Dzieci często pytają dlaczego Św. Mikołaj mieszka w Laponii ? Odpowiedzi na to pytanie udzielił im w 1927r. dziennikarz Markus Rautio, podczas prowadzonej przez siebie radiowej audycji „Godzina dla dzieci”. Ujawnił wtedy, że Św. Mikołaj mieszka na górze Korvatunturi (Góra Ucho), tajemniczym terenie przypominającym kształtem uszy zająca (to z ich pomocą Elfom udawało się podsłuchiwać, o czym marzą dzieci). Ale ponieważ było to tak bardzo daleko, że dzieci nie mogły go odwiedzać, władze fińskie postanowiły w 1985r. umieścić go w pobliżu Rovaniemi. Dom, w którym dziś mieszka Św. Mikołaj, mimo że leży za kołem polarnym, ma stały dostęp do szerokopasmowego internetu. Dlatego każde dziecko, które nie ma czasu lub pieniędzy, by osobiście odwiedzić Św. Mikołaja lub napisać do niego, może nawiązać z nim kontakt za pośrednictwem strony internetowej: www.santaclauslive.com
Dziś już mało kto wie, że prawdziwy Św. Mikołaj urodził się w III wieku w Patarze (dzisiaj tureckie Demre) w zamożnej rodzinie chrześcijańskiej Joanny i Epifanesa. Rodzice zostawili Mikołajowi w testamencie wielkie bogactwo, które stało się przyczynkiem do działalności charytatywnej syna. Kiedy niespodziewanie został biskupem, otoczył swoją dobrocią całą diecezję, a praca duszpasterska przyniosła mu chwałę i uznanie. Jego dobroć była mądra, przybierała formę odważnych i zdecydowanych wystąpień przeciw tym bogatym, którzy poniewierali i wykorzystywali, a czasem mordowali dla zysku biednych ludzi. Zdecydowanie wskazywał na błędy polityków, którzy swojej pozycji nadużywali do rozwijania układów i zbijania fortun. Biskup ten wrzucał też często przez okno prezenty biednym dzieciom. Traf chciał, że kiedyś wrzucone przez niego w nocy prezenty trafiły do kominka, a stąd prosto do butów przed nim ustawionych. W ten sposób do dziś dzieci, w dniu Św. Mikołaja, wystawiają wyczyszczone swoje buty lub skarpety w oczekiwaniu na prezenty. Biskup zmarł 6. grudnia. Ponieważ głośno było o dokonywanych przez niego cudach, w XI wieku został kanonizowany. Niestety, świętość stracił w okresie reformacji, kiedy większość uznanych przez niego cudów uznano za bajki.
W Rovaniemi nocuję w hotelu Cumulus. Po śniadaniu opuszczam hotel i zwiedzam miejscowe najciekawsze Muzeum Arktikum. Ta piękna budowla posiada ogromne łuki atrium wyłaniające się z ziemi niczym łódź podwodna – niemal wszystkie wystawy znajdują się tu pod kamiennym nabrzeżem. Eksponaty w tym muzeum nie są wiekowe, ale interaktywne. Niemal wszystkiego można dotknąć, posłuchać, itp. W Polarium - na leżąco !! – oglądam film przedstawiający zjawisko zorzy polarnej oraz na slajdach pokaz pór roku w rejonie Arktyki. Poznaję też najwspanialsze zwierzęta tego regionu: łosia (król tutejszych zwierząt), renifera, niedźwiedzia brunatnego, niedźwiedzia białego, rosomaka (groźne zwierzę !), różnorodne ptaki. Niezwykle interesująca okazała się interaktywna tablica z odgłosami ptaków i innych zwierząt. Bardzo pouczająca. Znajduję tu wiele innych interaktywnych tablic. Na jednej z nich można prześledzić cały region: jak i gdzie przebiega Krąg Polarny, rejony Arktyki, Biegun Północny, Nordkapp, etc. Jedno z pomieszczeń poświęcone jest strojom Lapończyków (Saamów): codziennym i świątecznym. Ponadto można tu obejrzeć sprzęt wykorzystywany przez Lapończyków. Inna zaś sala poświęcona jest miastu Rovaniemi po II wojnie światowej.
W jednej z lokalnych restauracji zjadam tradycyjny miejscowy przysmak – coś w rodzaju „strogonowa”. Jest to mięso z półtuszy renifera – latem wysuszone na wietrze, a zimą zamarznięte - które struga się w cienkie wiórki. Takie wiórki mięsa obsmaża się, a potem dusi w piwie z solą i pieprzem. Ja wybrałam z dodatkiem borówek – było przepyszne !!
Żegnam się z Rovaniemi ! Przejeżdżając przez miasto mijam znaną w świecie wytwórnię fińskich noży „Martini” oraz charakterystyczny dla Rovaniemi most Jätkänkynttilä nad rzeką Kemi, podobny do Świętokrzyskiego w Warszawie. Przede mną miasto Oulu. Zaliczam w nim spacer po zabytkowym Placu Targowym. Stąd rozciąga się wspaniały widok na Zatokę Botnicką i siedzibę biblioteki na wodzie. Wiele starszych budynków w tym mieście przypomina swoją architekturą drewniane domki jakie można spotkać w Rosji, jest to chyba ślad dawnej okupacji rosyjskiej. Również budynek stacji kolejowej jest drewniany. W centrum miasta nowoczesność miesza się z tą drewnianą architekturą. Nie omieszkałam zrobić sobie zdjęcia z „grubym” policjantem, który podobno należy do najbardziej zasłużonych obywateli Oulu.
Dalsza droga prowadzi do miejscowości Ravintola, gdzie oglądam złoty dzwon, który należy do fińskiego kolekcjonera dzwonów, a jednocześnie właściciela stacji benzynowych. Nocuję w hotelu, którego logo to … „kaczorek”. Wieczór tu spędzony to przeciwieństwo atmosfery panującej w wiosce Świętego Mikołaja - cisza, spokój i przepiękny zachód słońca ! Hotel opuszczam po śniadaniu i wyruszam w kierunku Helsinek.
Wiem, że 6. grudnia większość naszych dzieci otrzyma prezenty od Św. Mikołaja. Czy aby na pewno spełnią one ich marzenia ?
Do tego artykułu załączam zdjęcie naszego lokalnego Św. Mikołaja, który w ubiegłym roku - w okolicy Jeziorek - nieoczekiwanie wynurzył się z miejscowego lasu i przyniósł prezenty dzieciom uczestniczącym w firmowym kuligu. Zaskoczenie było tak duże, że dzieciaki nie potrafiły nawet wyrazić swoich marzeń. Tylko jeden z najmłodszych uczestników – kiedy zobaczył m.in. czekoladowego „gwiazdorka” – wyrecytował wierszyk ! Może w tym roku nasze dzieci okażą się bardziej odważne ?
Ale co najważniejsze - nasz lokalny Św. Mikołaj nie pobiera opłaty za zdjęcie na swoich kolanach !
Sabina Budkiewicz

CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie:
Portale internetowe
Proste jak budowa cepa - nie czytaj! a i tak zdziwko mnie wzielo, ze potrafisz czytać, a moze tobie sie wydaje, ze to jest czytanie?
czytam te bzdury, mam wyrzuty sumienia, że zaśmiecam swój mózg. Tak samo się czuję, kiedy czytam o New Age.
a ja myslalem ze to Jozia Stalina
bo dieduszka Stalin był wysoki!
Już myślałem, że to pomnik Wielkiego Lecha albo jego wielkiego brata!