X jubileuszowa inscenizacja historyczna w Wierzchucinie za nami

Losy jubileuszowej imprezy ważyły się do ostatniej chwili. Stan pandemii znacznie komplikuje organizowanie tego typu imprez. Zachowanie reżimów sanitarnych stanowi dla organizatorów nie lada wyzwanie.

Wierzchucin ponownie zaprosił na poligon miłośników historii.   |  fot. D. Wałdoch

Jednak dzięki wielkiemu zaangażowaniu głównego organizatora i pomysłodawcy Bartosza Puchowskiego impreza doszła do skutku. 75 rocznica zakończenia II wojny światowej skłoniła organizatorów do przedstawienia wydarzeń związanych z bitwą pod Budziszynem. Niezwykle krwawej, będącej jednym z epizodów operacji łużyckiej w końcowej fazie wojny.

Była to kilkudniowa bitwa pomiędzy 2 Armią Wojska Polskiego oraz radzieckiej 52 Armii i elementami 5 Gwardyjskiej Armii a wojskami niemieckimi z Grupy Armii "Mitte" (tzw. zgrupowanie zgorzeleckie pod dowództwem gen. von Oppeln - Bronikowskiego). Bitwa rozpoczęła się 21.04.1945 r. i trwała do 26.04., chociaż do ostatnich starć dochodziło jeszcze 30 kwietnia.

Była to ostatnia udana ofensywa niemiecka w czasie wojny. W przebiegu całej wojny, w wyniku wszystkich bitew i operacji z udziałem Polaków po kampanii wrześniowej, tylko w czasie trwania Powstania Warszawskiego zginęło więcej Polaków niż pod Budziszynem. W/g dokumentów historycznych prawdziwe polskie straty w całej kampanii łużyckiej wyniosły w sumie aż około 25 tys ludzi - czyli prawie 1/3 Armii.

Sama inscenizacja w Wierzchucinie na placu rozładunkowym przy dworcu PKP była niezwykle widowiskowa, okraszona wieloma efektami pirotechnicznymi. W inscenizacji wystąpiło aż jedenaście grup rekonstrukcyjnych więc było co oglądać. Kolejna lekcja historii na żywo za Nami!

W imieniu wszystkich widzów składam na ręce głównego pomysłodawcy i organizatora Bartosza Puchowskiego (oraz całego jego sztabu) serdeczne podziękowania za świetne widowisko i do zobaczenia za rok! Osobne podziękowania za wsparcie finansowe i rzeczowe dla wszystkich sponsorów - instytucji, firm i osób prywatnych, bez których pomocy impreza nie doszłaby do skutku. 

D. Wałdoch