W ratuszu nie dali się nabrać

Po kilku latach list od niejakiego Herolda Sarina, rzekomo chorego na raka chłopca, trafił również do chojnickiego ratusza. Na szczęście urzędnicy szybko wytropili, że takie dziecko nie istnieje.

W chojnickim ratuszu nie dali się nabrać i przerwali "łańcuszek".   |  fot. (olo)

List to nic innego, jak oszustwo i „łańcuszek szczęścia” wyłudzający dane adresowe. Sprawa po raz pierwszy ujrzała światło dzienne kilka lat temu. Wówczas do setek urzędów, szkół i innych instytucji trafiały te same listy z tą samą prośbą. A urzędnicy odsyłali po 20 listów dalej.

Wszystko po to, by spełniło się marzenie „chorego chłopca”, który za wszelką cenę chciał trafić do Księgi Rekordów Guinessa za nawiązanie kontaktu z jak największą liczbą urzędów i instytucji. Dlatego każda jednostka proszona była o wysłanie pism do 20. kolejnych... Problem jest jednak jeden, „bohater”, czyli Herold Sarin tak naprawdę nie istnieje. Jednak wiele samorządów i poważnych instytucji dało się nabrać. 

- Dlatego zwracam się do wszystkich mieszkańców o uwagę i przestrzegamy, aby nie kontynuować wysyłania listów, bo to oszustwo i nic innego jak łańcuszek polegający na wyłudzaniu adresu – informuje burmistrz Arseniusz Finster.

Jak udało nam się dowiedzieć, w „łańcuszek” dały się wplątać Urząd Miasta i Gminy Kcynia oraz Kuratorium Oświaty w Kościerzynie, które wysłały po 20 listów do różnych instytucji, w tym do chojnickiego ratusza.

(olo)

relacja_video.jpg

  1. 10 sierpnia 2013  06:09   litość   anonim

    Nadal panuje ciemnota narodzie

    0
    0