W drodze liczy się instynkt

Tłum chojniczan słuchał w napięciu w czwartkowy wieczór (25.02.) opowieści podróżnika Romualda Koperskiego. Spotkanie odbyło się w Chojnickim Centrum Kultury.

O swoich podróżniczych wyprawach opowiadał Romuald Koperski.   |  fot. (ro)

Ponad 20 lat temu Koperski zamienił spokojną pracę w Szwajcarii na nieustanne ekspedycje  w trudno dostępne miejsca. Teraz nie wyobraża sobie innego życia. Na syberyjskich bezdrożach i w innych miejscach globu zaznał tysiące przygód, wszystkie skwapliwie opisał w książkach i potrafi o nich wspaniale opowiadać – ze znawstwem tematu i swadą.

Nic dziwnego, że niemal półtoragodzinna opowieść snuta w sali ChCK nie nudziła ani na chwilę. Bo też była to żywa lekcja historii, biologii, geologii, obyczajowości syberyjskich ludów. Syberia ma różne oblicza – jej północna część to surowa arktyczna pustynia,  w której trudno znaleźć tradycyjne drogi.

- W drodze liczy się instynkt, trzeba się na niego zdawać. Zimą wielkie rzeki zamarzają i to one staja się autostradami. Ale gdy temperatura spada poniżej -60oC, zamarzają smary i oleje w samochodzie,  termometr się „psuje”. Ale nawet w tak surowych warunkach żyją ludzie. W tym osady Czukczów, pospołu ze swymi żywicielami – reniferami. Opowieść o uczcie, jaką wyprawili Czukczowie może pozostać w pamięci na długo.

Dość powiedzieć, że na przystawkę spałaszowali treść żołądka, daniem głównym był mózg zwierzęcia a na deser – larwy rozwijające się w jego sierści. Nienawykłym do takiego menu Polakom taki poczęstunek był trudny do strawienia, ale na szczęście pomogła woda „mineralna”. - A nie mogliśmy odmówić uczestnictwa w tej uczcie, bo to oznaczałoby to brak szacunku dla gospodarzy i zabitego renifera.

Koperski przypomniał, że losy Syberii są splecione z historia Polski – tam trafiali zesłańcy za czasów zaborów a w XX wieku ofiary terroru Stalina. W czasie wędrówek dotarł i wielokrotnie powraca do osady Wierszyna, w której od stu lat mieszkają Polacy. - Odkąd się poznaliśmy, organizuję pomoc dla tej społeczności, wspieram szkołę, urządzam święta z prezentami. Warto dodać, że z tamtych okolic przywiózł i to nie bez przygód chatę Sybiraka do centrum turystycznego w Szymbarku.

Koperski na spotkaniu objawił też inną swą pasję – muzykę. W 2010 roku pobił rekord Guinessa w koncercie fortepianowym. Z niewielkimi przerwami grał wówczas, bagatela ponad 100 godzin! W ChCK grał tylko przez kwadrans, ale pięknie przypomniał pasujące do tematu popularne rosyjskie melodie. A po spotkaniu jeszcze długo wypisywał dedykacje na swych podróżniczych książkach.

(ro)

fotoreportaz.jpg