W czasie Nocy Muzeów można było przejechać się „kaszlakiem”

Tegoroczna Noc Muzeów „działa” się tylko w trzech miejscach – w i przy MH – E, w i przy ChCK oraz w zabytkowym dworcu kolejowym. Tym razem nie było grupowego zwiedzania miasta, koncertu w kościele gimnazjalnym czy wizyty w ratuszu.

Noc Muzeów na stałe zagościła w kalendarzu imprez. Okazuje się, że to wydarzenie nie tylko dla dorosłych, ale i dla dzieci.   |  fot. (je)

Niepewna pogoda w „listopadową” majową sobotę nie odstraszyła chojniczan, gdyż wyciągnęli z szaf zimowe czapki i palta, by skorzystać z oferty przygotowanej dla nich z okazji Nocy Muzeów. Jak co roku Muzeum nie tylko otworzyło swe podwoje, by pokazać wystawy stałe i czasowe, ale i przygotowało nietuzinkowe akcje przy Bramie Człuchowskiej, jak i na pobliskiej ulicy Podmurnej.

Zdobią ją od lat nie tylko „murale” wykonane w spray`u na elewacjach budynków mających adresy przy ul. Staroszkolnej, ale w Noc Muzeów (sobota 17.05) stanął na niej warsztat Ryszarda Arkuszyńskiego, mistrza tradycyjnej ceramiki glinianej. Pod Bramą Człuchowską pojawiła się … piaskownica archeologiczna! Jak szuka się skarbów zademonstrowali w niej członkowie Stowarzyszenia Historycznego „Pałumika”. W pobliżu Bramy swoje stanowiska robocze mieli rzeźbiarze w drewnie - Grzegorz Szopiński i Romanem Ziemey. Ten pierwszy ma jeszcze czynną wystawę swych dzieł na ostatnim piętrze Bramy.

Stamtąd była możliwość dotarcia do kolejnego miejsca Nocy, czyli Chojnickiego Centrum Kultury, jako pasażerowie Fiata 126p, czyli Malucha lub Kaszlaka. Warto przypomnieć, że pierwszym chojniczaninem, który drogą losowania został właścicielem w latach 70-tych Malucha był Kazimierz Libera, ojciec właściciela DT Libera Wojciecha. Był wtedy jeszcze montowany z włoskich części, jak lata temu wspominał. Na parkingu od strony ul. Swarożyca stała ich spora grupa. Jeden z nich, sądząc po tablicy, służy także jako … pojazd dla Młodych Par. Jak przed rokiem, tak i teraz w sali teatralnej, prowadzony był turniej retro gier. Poza tym w ChCK można było jeszcze obejrzeć czynne akurat wystawy, w tym rzeźb z drewna wiszących na ścianach jak obrazy.

Ostatnim moim przystankiem był zabytkowy dworzec kolejowy. Niestety, posilić mi się na nim mi nie udało, gdyż jak przekazał Damian Otta ze Stowarzyszenia Miłośników Kolei - skończył się zapas przygotowanych zapiekanek przez prowadzących bufet (otworzył się ponad rok od zapowiedzi, która była z okazji otwarcia dworca). W poczekalni można było oglądać archiwalne filmy o chojnickim węźle PKP z projektora video, a w sąsiednich salach zapoznać się z ekspozycjami historycznymi.

(je)