W Chojnicach orzeczenia o niepełnosprawności są wydawane z kilkutygodniowym opóźnieniem. To rodzi komplikacje, bo osoby bez ważnych orzeczeń tracą np. przywileje. Wszystko dlatego, że brakuje pieniędzy.
4 kwietnia 2017 13:08
Andrzej Gąsiorowski tłumaczył radnej Mirosławie Daleckiej, dlaczego orzeczenia zainteresowane osoby dostają z poślizgiem. | fot. (olo)
Zgodnie z przepisami orzeczenie dana osoba powinna otrzymać w ciągu jednego miesiąca. W Chojnicach jest z tym jednak kłopot. Potwierdza to szef Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie Andrzej Gąsiorowski, choć zaznacza, że w pilnych przypadkach robi wszystko, by takie orzeczenie wydano w konkretnym terminie.
O problemach związanych z nieterminowym rozpatrywaniem wniosków i orzeczeniami o niepełnosprawności na ostatniej sesji rady powiatu mówiła radna Mirosława Dalecka. Podawała przykłady osób, które skarżą się, że nie są dotrzymywane terminy przez zespół ds. orzekania. – Wniosek powinien być rozpatrzony w ciągu miesiąca od złożenia, a nie po dwóch czy trzech miesiącach. Jedynie w bardzo skomplikowanych sprawach może to zająć dwa miesiące.
- Jeśli osoby zainteresowane dostają takie orzeczenie np. po dwóch miesiącach od wygaśnięcia poprzedniego orzeczenia to tracą przywileje ze względu na niepełnosprawność, chociażby siedmiogodzinny dzień pracy. Dlaczego zespół orzekania nie wywiązuje z terminów i jaki jest powód odległych terminów posiedzeń komisji. Sprawy, które tu poruszyłam nie są skomplikowane, a dochodzą słuchy, że np. sprawy ze spółdzielni inwalidów są przyspieszane – powiedziała Mirosława Dalecka.
Do sprawy odniósł się dyrektor PCPR w Chojnicach Andrzej Gąsiorowski. Główną przyczyną są jego zdaniem zbyt małe środki jakimi na ten cel dysponuje. Przez to są problemy chociażby ze znalezieniem chętnych… lekarzy. A dany skład zespołu orzekającego musi opierać się na grupie różnych specjalistów w zależności od potrzeb i sprawy. Brakuje więc chętnych do pracy w komisji specjalistów, którym nie opłaca się brać nawet jednego wolnego dnia w prywatnej praktyce, bo w ciągu dnia w takiej komisji zarobi o wiele mniej.
– Brakuje nam specjalistów, którzy podpisaliby umowy. Lista oczekujących osób dorosłych jest na tyle długa, że nie jesteśmy w stanie realizować terminu zgodnego z ustawą. Każda sprawa jest indywidualna. Staramy się przyspieszyć, jeśli ktoś zgłasza, że orzeczenie jest potrzebne do pracy i jest niezbędne dla pracodawcy. Jeśli ktoś tego nam nie powie, to orzekamy na ogólnych zasadach. Inaczej się nie da – tłumaczy Gąsiorowski. - Jeśli miałbym inne pieniądze, to mógłbym szukać lekarzy i mieć ich więcej. A tak lekarze, którzy mają prywatne gabinety nie chcą nawet rozmawiać. Mamy im do zaoferowania zbyt małe środki.
Budżet PCPR na to zadanie to nieco ponad 200 tys. zł rocznie. – 3 tys. zł miesięcznie wydajemy na same listy na poczcie do wnioskodawców – dodaje Gąsiorowski.
Tekst i fot. (olo)

CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie:
Portale internetowe
Witam, w powiecie tucholskie w ciągu trzech tygodni jest wydane orzeczenie. A w Chojnicach czeka sie trzy miesiące. To jest wina dyrektora Powiatowego Centrum Orzecznictwa. JEGO też obowiązuje kodeks postępowania administracyjnego .
i pewnie gąsiorowskiego, który nie potrafi w terminie rozpatrywać wniosków dla niepełnosprawnych. I bardzo dobrze, ktoś musi im pokazać, że oni nie są najważniejsi i ich obowiązkiem jest służba wyborcom, a nie odwrotnie.
cieszę się, że radna się tymi sprawami zajęła, nie otrzymałem żadnego pisma, że trzeba czekać 3 miesiące, to jest skandal, po 3 miesiącach otrzymałem informację, że mam stawić się na komisji, skandal również, to komisja.
Ciagle widze Gasiorowskiego jak lazi sobie po miescie. Praca Go nie zajmuje...
Poruszyła Pani bardzo ważny temat. Niech się nie tłumaczą, że nie ma lekarzy i nie ma środków, niech też nie nazywają jednego lekarza "komisją", byłem na takiej "komisji" i po 6-ciu latach przebywania na II grupie ta komisja mnie uzdrowiła, dostałem III grupę, mając 60 lat życia i coraz więcej chorób, to kpina i jeszcze raz kpina z chorych ludzi! Niech przyjmują te wnioski na trzy miesiące przed końcem ważności a nie 30 dni przed końcem jak to jest praktykowane!
widać zaangażowanie w pracy radnej. Tak trzymać inni powinni brać przykład.