Trwa seria wygranych meczy Red Devils

Zatrzymali Świecie, zatrzymali Szczecin. Chojnic nie zdołali. Grinbud Gniezno przegrał 2:4 we własnej hali z Red Devils Chojnice, kończąc w ten sposób serię niespodzianek z wyżej notowanymi rywalami.

Po raz siódmy Red Devils zszedł z parkietu jako zwycięzca. Tym razem ich łupem padło Gniezno.   |  fot. nadesł.

Chojniczanie nadal z kompletem punktów pewnie prowadzą w grupie północnej 1 ligi futsalu. W meczu z Grinbudem w zasadzie chojniczan nie zaskoczyło nic. Waleczny rywal, w ciasnej i pokrytej specyficzną nawierzchnią hali, z trybunami odległymi od kilkadziesiąt centymetrów od linii bocznej. W dodatku zapełnionymi do ostatniego krzesełka. Wiedzieliśmy, że łatwo nie będzie. Zgodnie też z przewidywaniami, to goście dyktowali warunki na boisku, prowadzili grę, a miejscowi ograniczali się do kontrataków, które jednak nader rzadko przenikały pod bramkę Sebastiana Kartuszyńskiego.

W piątej minucie Stiven Serrato zdobył prowadzenie dla Re Devils, ale miejscowi nie zamierzali się poddawać. Efektem było wyrównanie, choć gola zdobył nasz kapitan, niefortunnie interweniując przy jednej z akcji miejscowych. Napór chojniczan jednak trwał i fakt, że niemal do końca pierwszej połowy na tablicy widniał remis 1:1, miejscowi zawdzięczają swojemu bramkarzowi. Skapitulował dopiero tuż przed przerwą. Swoje futsalowe doświadczenie wykorzystał Patryk Laskowski, który technicznym strzałem z ostrego kąta dał „Diabłom” prowadzenie. Prowadzenie, którego przyjezdni nie wypuścili z rąk już do końca meczu, choć przy okazji zadbali o emocje.

Mecz mógł już w zasadzie zakończyć się w pierwszych minutach drugiej połowy. Chojniczanie seryjnie tworzyli sytuacje bramkowe i je marnowali. Seryjnie też kolekcjonowali faule, co dawało gospodarzom realną szansę na punkty. W 31 minucie do siatki trafił jednak Vladyslav Tkachenko i podopieczni Jaroslava Piesotskiego mogli odetchnąć z ulgą. Nie na długo. Najpierw boisko z grymasem bólu na twarzy opuścił Serrato, a chwilę później dorobiliśmy się szóstego przewinienia. Z 10 metrów nie pomylił się Marcin Marcinkowski i znów zaczęliśmy odliczać minuty do końca meczu.

Gol kontaktowy dodał miejscowym skrzydeł i kilka razy Sebastian Kartuszyński znalazł się w tarapatach. Za każdym razem wychodził jednak z nich zwycięsko, raz chojnickiego bramkarza wyręczył Oleh Nehela. W końcówce meczu gospodarze postawili wszystko na jedną kartę, wycofując bramkarza. Ten zabieg nie przyniósł jednak spodziewanych efektów. Chojniczanie wybronili się, a w ostatniej minucie Kartuszyński po udanej interwencji strzelił do pustej bramki rywali. Wygrana chojniczan mogła być wyższa, ale strzał Janisa Pastarsa trafił w słupek, a Kartuszyńskiemu w zdobyciu drugiego gola przeszkodziła syrena kończąca mecz.

Chojniczankie z kompletem punktów prowadzą w tabeli, wyprzedzając o cztery oczka Futsal Świecie, które dziś w meczu na szczycie rozgromiło Futsal Szczecin 12:2. Kolejny mecz chojniczanie rozegrają w niedzielę we własnej hali z Futsal Świecie.  

Grinbud Gniezno - Red Devils Chojnice 2:4 (1:2)

0:1 Stiven Serrato (5), 1:1 Witalij Kolesnik s. (9), 1:2 Patryk Laskowski (19), 1:3 Vladyslav Tklachenko (32), 2:3 Marcin Marcinkowski (34), 2:4 Sebastian Kartuszyński (40)

Red Devils Chojnice: Kartuszyński(Czarnowski) – Kolesnik, Tkachenko, Laskowski, Skubchenko – Pastars, Nehela, Rocha, Serrato –, Kręcki, Yelishev

Tomasz Mrozek-Gliszczyński