„Taki jestem. Nie odpuszczam”

W sobotę podczas meczu z Miedzią po zderzeniu z rywalem Paweł Posmyk stracił przytomność i wylądował w szpitalu. Zapytaliśmy go, jak się czuje i kiedy wraca do treningów.

Paweł Posmyk (z lewej) walczy o każdą piłkę na boisku.   |  fot. (olo)

- Paweł, jak zdrowie po sobotnim zdarzeniu?

- Muszę powiedzieć, że już jest wszystko w porządku. Jestem już po badaniach i po tomografii, która nie wykazała nic niepokojącego. Na szczęście zostały tylko krwiaki i naciągnięcia i nie dzieje się nic złego.

- Pamiętasz jak doszło do tej sytuacji, po której straciłeś przytomność?

- Pamiętam tylko, jak wychodziłem do wyskoku do piłki. Co działo się później, już nie wiem. Nie widziałem jeszcze tej sytuacji na wideo, znam ją tylko z opowieści kolegów z boiska i chyba nie wyglądało to najciekawiej. Przytomność odzyskałem w karetce.

- Czy wcześniej zdarzały ci się podobne sytuacje na boisku?

- Tak, były jakieś rozcięcia łuku brwiowego i podobne, ale przytomności jeszcze nie straciłem.

- Kibice mówią na ciebie walczak. Nie odpuszczasz w żadnej sytuacji?

- Podobnie mówi do mnie moja żona, która pyta się, czy ja zawsze na boisku muszę wszędzie włożyć nogę czy głowę. Ale taki już jestem, walczę do końca, nie odpuszczam. Może to czasami wydaje się nieprzemyślane i niebezpieczne, ale na boisku nie ma czasu kalkulować i się zastanawiać. Podobnie było w Legnicy.

- Widziałem tę sytuację na wideo. Podobała mi się również reakcja piłkarzy Miedzi, którzy bardzo przejęli się tą sytuacją.

- Tak, chciałem podziękować piłkarzom i kibicom z Chojniczanki oraz z Miedzi. Mimo jakiś podziałów i walki o punkty, jedni i drudzy zachowali się bardzo fajnie. Otrzymałem również telefony i smsy od piłkarzy i kibiców z Legnicy z pozdrowieniami. To miłe. Nasi fani również wspierali mnie w tej sytuacji. Osobne podziękowania dla chłopaków z drużyny, bo słyszałem, że niektórzy mieli łzy w oczach. To dodaje energii.

- Paweł, kiedy wracasz na boisko?

- Nie wiem, czy to rozsądne, ale ja chcę grać już w środę z Jarotą. Zależy to jednak od lekarzy. Dziś i jutro mam badania i wówczas okaże się, czy mogę zagrać. Ważny będzie też dzisiejszy trening. Zobaczę, czy podczas wysiłku ból będzie spory, bo jeśli tylko niewielki, to chcę walczyć i nie chce opuścić meczu. Lekarze w szpitalu w Legnicy mówili mi, że powinienem odpocząć ze trzy tygodnie, ale dzięki pomocy fizjoterapeuty Mateusza Słomkowskiego, któremu chcę serdecznie podziękować za pomoc, myślę, że wybiegnę szybciej na boisko.

Rozmawiał i foto: (olo)

  1. 17 kwietnia 2012  19:41   Rambo,trzymaj się!   m

    Rambo,trzymaj się!

    0
    0
  2. 17 kwietnia 2012  14:16   gdzie lekarz?   kibic 2

    Paweł trzymaj się i dzięki za walkę.Ciekawe gdzie był lekarz ,który powinien zabezpieczać mecz pod względem medycznym?ps.przy okazji należy sprawdzić jak to u nas działa z tym zabezpieczeniem...

    0
    0
  3. 17 kwietnia 2012  13:16   cale zdarzenie mialo miejsce ... (2)   anonim

    cale zdarzenie mialo miejsce blisko sektorów kibiców Miedzi, którzy widzac nieporadnosc sluzb organizacyjnych i medycznych zaczeli krytykowac nieporadnosc wspomnianych sluzb. Zanim karetka wjechala na stadion (choc stala tuz za brama) minelo sporo czasu, dodatkowo przyjechala bez...lekarza.

    0
    0
    Pokaż/ukryj odpowiedzi
    • 17 kwietnia 2012  21:33   hmm czy lepiej??   AA

      hmm czy lepiej??

      0
      0
    • 17 kwietnia 2012  14:38   a do czego lekarz tu był ...   zoz

      a do czego lekarz tu był potrzebny po to są ratownicy medyczni są tak samo wyszkoleni jak lekarze może i nawet lepiej !

      0
      0