System odbioru odpadów - na śmietnik?!

Funkcjonowanie ustawy śmieciowej powinno działać w Chojnicach od 1 lipca, czyli od dziś. Powinno, ale nie działa należycie. Wielu chojniczan, szczególnie mieszkających w budynkach wielorodzinnych - blokach i kamienicach - nie kryją oburzenia i dyskutują.

1 lipca 2013  14:43

Podziel się:  

- W piątek wywieźli nam pojemniki i dotąd nie ma żadnych nowych. To skandal! - to wcale nie odosobniona rozmowa zaobserwowana przez naszego reportera. Szczególnie niegodziwie postąpiła firma SITA z Kościerzyny - istotnie w wielu miejscach miasta w piątkowe popołudnie wystawiła kontenery ze śmieciami a po kilku godzinach zabrała, nie dając nic w zamian. Mieszkańcy mieli tylko jedno wyjście - wrzucać śmieci luzem do boksów zainstalowanych na osiedlach.

Co na to miejscy urzędnicy?

- Wybrane w przetargu firmy mają obowiązek wystawienia pojemników do 3 lipca - wyjaśnia Jarosław Rekowski, dyrektor wydziału spraw komunalnych i ochrony środowiska w ratuszu.

- Przecież wiedzieliście, że system ma działać od dzisiaj.  Dlaczego więc ma zapisu w umowie, aby z wyprzedzeniem kilkudniowym dokonać zamiany pojemników? - pyta nasz reporter.

- Rozmawialiśmy z firmami, aby zamiana pojemników nastąpiła równocześnie z zamianą firmy. Mieliśmy na uwadze szczególnie interes mieszkańców domów wielorodzinnych, gdzie "produkuje się" więcej odpadów. Wydawało się, że jesteśmy dogadani z wszystkimi podmiotami świadczącymi tę usługę. De facto dogadały się dwa - zakład pana Pestki i czerski ZUK. To kwestia odpowiedzialności tych firm. W tej chwili jesteśmy już związani umową przetargową i obie strony muszą ją respektować zgodnie z literą prawa.

Dyrektor Rekowski przyznał w rozmowie, że jest to trudne zadanie pod względem logistycznym dla wszystkich tych firm. - Poza tym trudno było, także pod względem formalnym, różnicować terminy wymiany pojemników, aby odbyły się równocześnie w dniu 1 lipca. Dlatego w umowach znalazły się zapisy o trzydniowym terminie wymiany.

Czy mamy utonąć w śmieciach?

- Jak więc należy postępować w tych "przejściowych" dniach? - pytamy dyrektora Rekowskiego. - Dla wielu mieszkańców oznacza to funkcjonowanie aż 5 dni bez pojemników. Na dodatek jest to okres, gdzie w menu pojawia się wiele warzyw i owoców. A roślinne odpadki szybko ulegają rozkładowi, w mieszkaniach zaczyna zwyczajnie śmierdzieć.

- Nie dramatyzujmy - odpowiada. - To coś, z czym zderzyliśmy się nagle, monitowałem wielokrotnie w tej sprawie, ale niektóre firmy faktycznie się spóźniły. Kłopoty wzięły się także z tego faktu, iż nagle trzeba było wymienić pojemniki w całym mieście. Dlatego też poleciliśmy firmom, by w pierwszej kolejności wymieniały pojemniki w budownictwie wielorodzinnym.

Dyrektor Rekowski zapewnił nas, że począwszy od 4 lipca urzędnicy będą kontrolować realizację umowy, ze szczególnym uwzględnieniem firmy SITA, która zdaniem Rekowskiego lekceważąco odniosła się do realizacji przetargu.

Niezadowoleni spółdzielcy

Na obszarze spółdzielni mieszkaniowej najbardziej kumulują się problemy związane z wprowadzeniem w życie nowych przepisów odnośnie śmieci. Jest jeszcze jeden powód niezadowolenia mieszkańców. Przed miesiącem każda rodzina z osobna wypełniała deklaracje, jaki system wybiera. Wielu z nich wybrała selekcję śmieci, tak jak czyniła wcześniej. A jednak w nowych wydrukach czynszu wszędzie pojawił się zapis, że spółdzielnia będzie pobierać opłaty wyższe - za śmieci zmieszane.

- Ja podpisywałem deklarację i opowiedziałem się za segregacją a teraz mam płacić więcej? - taką rozmowę spółdzielcy nasz reporter zaobserwował w sekretariacie spółdzielni w oczekiwaniu na rozmowę z prezesem. Nie był to na pewno przypadek odosobniony.

- Ta sytuacja zrodziła się z kilku czynników - informuje Jakub Chmurzyński, prezes spółdzielni. - Pierwsza z nich to kampania informacyjna miasta. Burmistrz na spotkaniach osiedlowych wielokrotnie powtarzał, że spółdzielcy nie będą w stanie prowadzić segregacji odpadów. W związku z tym co poniektórzy stwierdzili, że i tak nie opłaca się segregować, bo inni nie będą chcieli. Nigdzie nie było stuprocentowej zgodności. W związku z  tym złożyliśmy deklaracje zbiorcze wobec każdej nieruchomości, oświadczyliśmy, że będziemy dostarczać odpady zmieszane, bo tylko część zgodziła się na segregację. Poza tym nie jesteśmy w stanie dostarczyć do każdego lokalu osobnej wiaty i osobnych pojemników. Co ciekawe, w Czersku, gdzie też działa spółdzielnia, wszyscy złożyli deklaracje o segregowaniu. Ale tam jest większe zróżnicowanie cen, co zmotywowało mieszkańców do segregacji.

A dlaczego na obszarze spółdzielni daje się zaobserwować opóźnienia w dostarczeniu nowych pojemników?

- Problemy wystąpił szczególnie tam, gdzie operatorem była firma SITA. - odpowiada prezes spółdzielni. - Ale wiem, że owa firma nie otrzymała od miasta zestawień, gdzie ma podstawić nowe pojemniki. Wina jest więc po obu stronach. Inna rzecz, że nie udało się nam z tą firmą skontaktować w tej sprawie. Inaczej załatwiliśmy sprawę z panem Pestką. Uzgodniliśmy, że ostatni wywóz ma być w poniedziałek a zatem dzisiaj.

Jakub Chmurzyński w rozmowie z reporterem nie szczędził słów krytyki pod adresem autorów zarówno ustawy śmieciowej, jak i uchwały miasta. Jego zdaniem zbyt małe zróżnicowanie stawek spowoduje, że mniej osób będzie chciało segregować śmieci. A przecież efekt działania ustawy miał być proekologiczny. Wątpi także czy zapisana w umowach przez miasto częstotliwość odbioru śmieci jest należyta. - Zobaczymy, czy firmy będą należycie reagować na potrzeby częstszego wywozu śmieci.

 Sprawdza się więc powiedzenie Woltera, że "lepsze jest wrogiem dobrego". Najpierw przedobrzyli posłowie majstrując nad ustawą, a i samorządom gdzieniegdzie zabrakło refleksji, jak tę niedoskonałą ustawę uczynić znośniejszą dla mieszkańców.

(ro)