Spotkanie Wschodu z Zachodem

Na stołach młode francuskie wino a na scenie - młodzi rosyjscy artyści. To zaiste jedyne w swym rodzaju połączenie, którego uczestnicy zebrali się w piątkowy wieczór w Sukiennicach.

Julia Vikman podczas koncertu w "Sukiennicach".   |  fot. (ro)

Bohaterką wieczoru była Julia Vikman z towarzyszącymi jej muzykami. W żyłach Julii płynie nie tylko krew rosyjska - wprawdzie urodziła się na Syberii, ale jej dziadkowie i babcie byli przedstawicielami innych nacji - także polskiej, szwedzkiej (stąd nietypowe dla Rosjan nazwisko) i żydowskiej. Te okoliczności mają spore znaczenie, bo i w programie koncertu przeplatały się rozmaite piosenki. To, co skusiło największą ilość widzów, to rosyjskie ballady, romanse i czastuszki.

Julia Vikman przyswoiła sobie też  sporo polskich piosenek i one także pojawiły się w programie, chętnie nucone przez widzów. Z chóralnym śpiewaniem po rosyjsku też sobie poradzili, tym bardziej, że artyści rozdawali wydrukowane teksty niektórych utworów.

Ponad dwugodzinny koncert był jako się rzekło zbiorem rozmaitych utworów: tych najbardziej znanych - "Oczy czarne", "Kolokolczik", "Bradiaga", "Podmoskwownyje wiecziera", poprzez pożyczoną od Okudżawy "Modlitwę", do ballad Żanny Biczewskiej i wspomnianych już polskich evergreenów: "Remedium", "Serce to najpiękniejsze słowo świata", "To były piękne dni".

(ro)

fotoreportaz.jpg