Rozwój w gminie - nie dla wszystkich?

Uchwalenie studium uwarunkowań rozwoju przestrzennego gminy - to najważniejsza dzisiaj decyzja gminnych radnych podczas sesji. Z jednym wyjątkiem ten pokaźny dokument rajcy przełknęli bez problemu. Kłopotem stała się lokalizacja przyszłej żwirowni.

Przemawia radny Józef Kołak.   |  fot. (ro)

Od kilku lat stara się o jej otwarcie Jan Wiśniewski z Charzyków. Zdobył stosowne licencje, zobowiązał się do licznych udogodnień dla sołectwa. Jednak rada solecka jest przeciwna, o czym zaświadcza stosowna uchwała. - I ta uchwała jest dla mnie wiążąca - komentuje wójt Zbigniew Szczepanski, przeciwstawiając listę poparcia podpisaną przez ok. 50 mieszkańców Doręgowic. W sprawie owej listy zrobiło się gorąco. - Mój podpis na tej liście i kilka innych ktoś sfałszował! Kto zbierał podpisy? - pytał publicznie Józef Nowak sołtys Doręgowic, sugerując, by tą sprawa zajęła się policja. - Ta lista nie ma żadnego prawnego znaczenia - wtórował mecenas Edward Meyer, prawnik Urzędu Gminy w Chojnicach. Ostatecznie radni odrzucili uwagę Jana Wiśniewskiego do dokumentu studium. Jednak nie było w gronie radnych jednomyślności. Za odrzuceniem skargi było 9 radnych, Jarosław Kurek, Damian Sawicki i Józef Kołak (PO) wstrzymali sie od głosu. Jedynym radnym, który głosował za uwzględnieniem tej uwagi był Zbigniew Nojman, radny  z Lichnów. - Nie można od razu przedsiębiorcy mówić "nie" bez żadnego uzasadnienia - tak argumentował swą decyzję.

Jakie są konsekwencje dzisiejszych decyzji radnych? - Gdyby uwaga została uwzględniona i w studium znalazłaby się zgoda na prowadzenie żwirowni inwestor mógłby rozpocząć działalność na podstawie wniosku o decyzję o warunkach zabudowy - tłumaczyła Maria Dąbrowska, autorka studium. - Po odrzuceniu tej uwagi pan Wiśniewski ma inne wyjście - wystąpić do gminy o przystąpienie do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego ze stosownym zapisem. nikt więc nie zamyka mu drogi do uruchomienia działalności. Jak wynikało z wystąpienia Wiśniewskiego, chciał on wesprzeć sołectwo wpłacając przez 3 lata po 30 tysięcy złotych rocznie oraz osobno 20 tysięcy  na tamtejszy zastęp OSP. Chciał też bezpłatnie darować wydobyte kruszywo na potrzeby sołectwa a także na własny koszt utwardzić drogę ze żwirowni do drogi publicznej omijając wieś. - Liczyłem, że w ten sposób wpłynę na zmianę decyzji rady sołeckiej - wyjaśniał. Na razie jednak otrzymał ze strony sołectwa, przynajmniej w większości, czerwone światło dla swej inwestycji.

(ro)

fotoreportaz.jpg