Tak z reguły postępują odpowiedni urzędnicy w naszym mieście, gdy jest kłopot z lokalizacją producenta tlenu, czyli drzewa. Dołączyli do nich także niektórzy radni.
5 lutego 2011 22:53Problem drzewa, które zasłania jeden z nowych sygnalizatorów na ul. Dworcowej pierwsza podniosła jesienią ubiegłego roku miejska radna Renata Dąbrowska. Ma utrudniać widoczność jadącym od strony dworca. Podobno ten umieszczony na wysięgniku nad jezdnią nie wystarcza kierowcom. Należy jak najszybciej wyciąć drzewo. Poruszano ten problem także na lutowej sesji Rady Powiatu. Starosta Stanisław Skaja nie potrafił jednak przekonać radnego Aleksandra Mrówczyńskiego, że sygnalizator stoi prawidłowo. Przyznał nawet, że był zaskoczony takim usytuowaniem. Poinformował o oczekiwaniu urzędu na otrzymanie zgody Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska na wycięcie drzewa. Nie raz zdarzało mi się tamtędy jechać i nigdy nie miałem problemu ze zorientowaniem się, jaka jest aktualnie sytuacja na sygnalizatorach. Nasz bohater jest kompletnie zasłonięty dla kierowcy tylko wtedy, gdy znajdzie się w kolejce oczekujących, jako drugi. W tym momencie wystarczy tylko podnieść wzrok, aby dojrzeć sygnalizator zawieszony nad jezdnią. Trudniejsza sytuacja jest, gdy przed nami stoi ciężarówka. Ale nie powinno być kłopotu z ruszeniem z miejsca, gdy zauważymy ten manewr w wykonaniu poprzedzających pojazdów.
Sprawdziłem, co znajduje się w dokumentacji technicznej. Maszt, na którym znajdują się obydwa sygnalizatory, stoi w miejscu przewidzianym dla niego. Drzewo też jest na nim zaznaczone. W rozdziale 5.4.2. „Szczegółowej specyfikacji technicznej” jest zdanie: „Należy sprawdzić widoczność latarni sygnalizacyjnych.” Można domniemywać, że w protokole odbioru robót na tym skrzyżowaniu, potwierdzono prawidłowość wykonania sygnalizacji ulicznej. Uważam, że można uratować to drzewo na dwa sposoby. Pierwszy, to wydłużenie ramienia, na którym zamontowano sygnalizator za drzewem. Maksimum, to taka odległość, aby znalazł się w jednej linii z drzewem. Droższym sposobem byłoby ustawienie dodatkowego słupka przed drzewem, przeniesienie na niego sygnalizatora i przemalowanie pasów na jezdni. Może tędy jest droga wyjścia z tego kłopotu?
(je)

CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie:
Portale internetowe
Znowu dali o sobie znać. Sygnalizator za drzewem jest właściwie niepotrzebny. No chyba żeby oświetlał drogę kornikom na pniu. Mają dyskotekę. Drzewo trzeba wyciąć i już, wszelkie dyskusje są zbędne. Ekoterrorystom proponuję przejść się do lasu i zobaczyć ile tam wycina się "producentów tlenu".
Miało być stołkach oczywiście.
Nie wycinać drzewa tylko przenieść sygnalizator.
sygnalizatory na ulicy powinne być widoczne dla kierowców a nie schowane za drzewami to jest podstawa bezpieczeństwa chyba ze czekamy na kolizje lub wypadek za to jedno drzewo wyciete wykonawca i projektant niech posadzi 10 drzew za brak myslenia i wyobrazni jak usytuowac sygnalizatory na jezdni trzeba to zrobic jak najszybciej a pan Mrówczynski tez widac na wszystkim się zna przeciesz to matematyk
Nie wycinać tylko przenieść sygnalizator. Drzewa rosną długo, a ewentualne 10 nowych zakończy szybko swój żywot za sprawą psich odchodów. Co za problem dołożyć 4 metry kabla.
powycinajcie wszystkie drzewa bo przeszkadzają szanownej Dąbrowskiej, wielka parodia zachowujecie się jak dzieci w piaskownicy zajmujecie się pierdołami zamiast poważnymi sprawami dotyczącymi miasta precz z takimi radnymi niech idą sobie na pole
Purysta osoba (przesadnie, pedantycznie) dbająca o czystość i nieskazitelność języka. Maniakalna jego obsesja sprawia, iż staje się upierdliwcem będącym trudnym do zaakceptowania, co odbywa się nie tylko kosztem najbliższej rodziny, ale i otoczenia. Podłożem zjawiska puryzmu jest najczęściej trudna sytuacja w dzieciństwie lub brak akceptacji.
Szanowni Państwo, Od pewnego czasu coraz częściej stykam się z frazą (iść) po najmniejszej linii oporu zamiast po linii najmniejszego oporu. Według mnie jest to bezsensowne przekręcenie, będące błędem, lecz czy rozpowszechnienie tej formy nie stanowiłoby argumentu za dopuszczeniem jej jako potocznej? To błędne wyrażenie nie jest wcale tak bardzo rozpowszechnione, przynajmniej w tekstach pisanych. Przykłady, jakie mamy, pochodzą z języka mówionego albo z prasy, a teksty prasowe rzadko podlegają dokładnej korekcie. Oznacza to, że korektorzy w wydawnictwach i prawdopodobnie też inni użytkownicy polszczyzny postrzegają owo po najmniejszej linii oporu jako błąd. W tej sytuacji zaaprobowanie tego wyrażenia nawet w normie potocznej wydaje mi się przedwczesne
co ma być najmniejsze linia czy opór? oczywiście opór, czyli iść po linii najmniejszego oporu - nie ma mowy o zaakceptowaniu nielogicznego "przekręcenia" jako formy potocznej,
Panie (je) nie pisze się "po najmniejszej linii oporu", tylko "po linii najmniejszego oporu", bo wszak to opór ma być najmniejszy, a nie linia. Pewnie ten wpis i tak skasujecie:)
Potwierdzam, opór najmniejszy, nie linia!
Niestety nasz jezyk jest pelen nonsensow jezykowych ;) Gdybysmy chcieli wszystkich poprawiac, nie starczyloby czasu na nic innego drogi purysto! Wiem, wiem, czasami te nonsensy plynace z ust ludzi( zwlaszcza wypowiadane publicznie) raza niesamowicie. Ale mi wniosek nasuwa sie jeden, mianowicie- czy warto? Ludziska nagminnie plota bez zastanowienia i plesc beda! Taki to urok naszego jezyka naszpikowanego czym tylko sie da. Mnie osobiscie bawi to, co slysze czasami....Pozdrawiam puryste! Mecz sie Pan dalej ze swoim puryzmem, wspolczuje i podziwiam! Enigmatyczna