Przedstawiciele starostwa, ratusza, projektanci, a także reprezentanci LOP - w takim składzie odbyła się dzisiaj (14.03) wizja lokalna w Parku 1000 - lecia. Jej celem było zapoznanie się z drzewami i krzewami zaproponowanymi do usunięcia.
14 marca 2011 15:41
Mieszkańcy na temat drzew mieli odmienne zdanie niż przedstawiciel Ligi Ochrony Przyrody. | fot. m.n. (ro)
Jest ich 188. Ta liczba wygląda groźnie i okazale, ale sprawa dotyczy drzew chorych bądź takich, które przeszkadzają w rozwoju innym bardziej szlachetnym gatunkom. Pod piłami mają zniknąć głównie topole. Gdyby decyzja zależał od mieszkańców sąsiednich ulic, to los topól byłby już dawno przesądzony. - Wytnijcie je jak najszybciej - apelowali witając uczestników wizji. - One zakłócają nam życie, natomiast jesteśmy za tym, by w ich miejscu posadzić inne rośliny cieszące oko. Wspomniane spotkanie z mieszkańcami nie było wcześniej zaplanowane, ale urzędnikom dostarczyło kolejnych argumentów za wycinką. W pierwszych minutach spotkania doszło do dość ostrej wymiany zdań między kilkoma mieszkańcami ul. Krasickiego a Markiem Pałaszyńskim z LOP
- Te topole nie są szkodliwe - stwierdził przyrodnik. W odpowiedzi usłyszał : to zapraszamy jesienią, gdy topole zaczynają pylić. Czy wy chcecie tak, jak w Rospudzie żaby chronić?! Człowiek się nie liczy?! Pałaszyński próbował tłumaczyć, że on nie ma tutaj decydującej mocy, tylko wyraża opinię na temat ewentualnego usunięcia poszczególnych drzew.- Oceniam je pod względem znaczenia przyrodniczego - wyjaśniał - W istocie decyzja będzie należała do starosty, który zapozna się z wnioskiem - tłumaczy Lila Sząszor, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska w starostwie. W ciągu 30 dni okaże się, które argumenty okażą się mocniejsze: ekologów, czy też autorów projektu, w tym prof. Marka Siewniaka, jednego z najlepszych w Polsce autorów projektów najpiękniejszych parków i wybitnego dendrologa. Nie bez znaczenia są też powtarzane apele mieszkańców ulic Nowotki i Krasickiego.
- Mieszkam tu od 1952 roku, na początku ten park był pomyślany dobrze - wspomina Kazimierz Słomiński, jeden z mieszkańców. - Były piękne aleje lipowe, brzozowe. A potem zaczęto sadzić te topole. Tłumaczyli, że to tylko tak na trochę. Jak to często w Polsce bywa, to "trochę" przetrwało pół wieku i zaczęło stanowić coraz większy problem. - Mamy teraz niepowtarzalną okazję, by z tego terenu zieleni stworzyć prawdziwy park - mówi Waldemar Spichalski z Wydziału komunalnego UM w Chojnicach a zarazem jeden z 50 w Polsce certyfikowanych chirurgów drzew. - Wytniemy tylko te drzewa, które zagłuszają inne, bardziej szlachetne gatunki bądź uschnięte, rozszczepione egzemplarze.
(ro)

CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie:
Portale internetowe
a te puzle kiedy lataja?
topole to zaraza trzeba je wyciąć na co oni jeszcze czekają na oklaski szkodzi to alergiką
Jesienią to można zaprosić na opadanie lub grabienie liści. Pylenie topoli to wiosna,konkretnie czerwiec.
Tnijta, na co czekata, na eko oszołomow?