„Odczuwam niedosyt”

Andrzej Mielke jest jednym z dwóch samorządowców w naszym powiecie, który wygrywa wybory nieprzerwanie od 1990 roku. Podzielił się z nami swoimi refleksjami dotyczącymi pracy w Radzie Miejskiej Chojnic oraz podsumował tegoroczne wybory.

Andrzej Mielke (z prawej) ma najdłuższy staż jako radny.   |  fot. m.n.

Pana recepta na wygranie wyborów na radnego?

Trudno powiedzieć, że mam jakąś receptę. Praca, spotykanie się z mieszkańcami, rozmowy z nimi. Daję się poznać. Działam w organizacjach katolickich. Tam też spotykam się z ich członkami i sympatykami. To przekłada się na głosowanie wyborców w tym elektoracie. Mam coś w rodzaju dyżurów, gdyż po każdej mszy św., w której biorę udział, podchodzą do mnie ludzie ze swoimi problemami, sprawami. Przenoszę je potem na forum Rady Miejskiej.

Którą z pięciu kadencji uważa Pan za najtrudniejszą?

Zdecydowanie ta pierwsza, od 1990 roku. Byliśmy wtedy „zieloni”. Trzeba było wtedy wszystko na nowo tworzyć. Pomocy ze strony poprzedniej władzy nie mieliśmy. Pamiętam, że sesje Rady trwały wtedy do północy, nawet i dłużej. Praca była ciężka. Miałem wtedy bardzo mało wolnego czasu. Kierowałem wówczas Komisją Budżetową. Zaplanowanie budżetu było w tamtych czasach wiele trudniejsze, niż teraz. Dzięki ogromnej pracowitości radnych i członków Zarządu Miasta, udało nam się stworzyć podwaliny tego, co dziś tak sprawnie funkcjonuje.

Czy wyniki z wyborów samorządowych zaskoczyły Pana?

- Większość moich prognoz sprawdziła się. Na pewno niespodzianką jest to, że dwaj kandydaci na burmistrza nie dostali się do Rady. To jest ewenement. Cieszę się, że trafili do niej młodzi ludzie. To dobra prognoza na przyszłość. Nie chcę zniechęcać mojego kolegi z Projektu, ale wyniku osiągniętego przez Arseniusza Finstera także spodziewałem się.

Jak ocenia Pan wynik swojego komitetu wyborczego?

Udało nam się zrealizować 50% przedwyborczych założeń. Liczyliśmy, że będziemy mieli w Radzie Miejskiej sześć mandatów, są trzy. Mamy z tego powodu niedosyt. W niektórych sprawach nie zgadzałem się z naszym kandydatem na burmistrza Marcinem Wentą. Przychylam się do zdania części działaczy i kandydatów na radnych, że unikanie przez niego udziału w debatach z kontrkandydatami na burmistrza, było błędem. To była jego indywidualna decyzja. Mogło to mieć wpływ na wynik wyborczy. Pogorszyło to nasz wizerunek u wyborców.

W jakich komisjach Rady Miejskiej chciałby Pan działać w następnej kadencji?

Przypisana jest mi od zawsze komisja zajmująca się sprawami rodziny. W ubiegłej kadencji była to komisja ds. społecznych. Tam ponownie chciałbym działać. Interesuje mnie też praca w komisji rewizyjnej.

Czy jest Pan zwolennikiem jednomandatowych okręgów wyborczych, jak było do 1994, czy wielomandatowych?

Nasz system samorządowy jest trochę zakłócany przez wskazówki płynące z góry, z regionalnych kierownictw partii politycznych. Byłbym skłonny podwyższyć próg, do którego odbywają się wybory większościowe w pojedynczych okręgach z 20 tysięcy mieszkańców do 50 tysięcy. W większych miastach utrzymałbym go, gdyż tam powinna rozgrywać się demokracja partyjna.

rozmawiał (je)

  1. 24 listopada 2010  16:08   brawo   ghghth

    Pawlicki i Mielke dobry skład;)

    0
    0