Najpiękniejsze jest to, czego nie potrafimy pojąć…

Adwent i same radosne święta Narodzenia Pańskiego są czasem, do którego (nie daj Boże!) możemy się aż za nadto przyzwyczaić, a wtedy spowszednieje nam ich fenomen, bo zatracimy gdzie po drodze całą ich swoistą Bożą głębie i treść.

Boże Narodzenie to "magiczny" czas.

Przemierzając ulice naszych miast widzimy piękne choinki, gwiazdy oraz wystawy sklepów, z których spoglądają nam zachęcająco w oczy ciekawe, kolorowe książki, czapki, szaliki etc. - rzeczy, które mogłyby okazać się dobrym prezentem świątecznym dla najbliższych.. Ubieranie świątecznego drzewka, zapach pieczonych ciast, prezenty, krzątanina; te wspomnienia z dzieciństwa w szczególny sposób zapisały w naszej pamięci Wigilię Bożego Narodzenia jako najbardziej rodzinne i rodzime z obchodzonych świąt. Zanim to nastąpi to musimy pamiętać, że adwent jest czasem przychodzenia. Jest to takie wielkie wołanie nadziei i radości. Radość ta powinna udzielać się każdemu.dzwonki.jpg Któż zresztą z nas (zwłaszcza w polskim krajobrazie świątecznym), obserwując spotykanych ludzi nie zauważa, iż w miarę przybliżania się Świąt Bożego Narodzenia staje się odczuwalny coraz bardziej ów tajemniczy, gwiazdkowy nastrój. Nieznajomi w autobusie, czy w sklepach rozmawiają o świętach; wiele mówi się o porządkach i o tzw. przedświątecznej gorączce (zwłaszcza, gdy chodzi o zakupy). W przedświątecznym zgiełku spróbujmy dostrzec, może nawet za ścianą naszego mieszkania, samotnego sąsiada, rodzinę, która często nie z własnej woli znalazła się w trudnej sytuacji. Będąc w lepszym położeniu w miarę naszych potrzeb nie wstydźmy się im pomóc. Często drobny gest, życzliwość sprawi, ze zarówno Ci potrzebujący, jak i my poczujemy się lepiej. Czy warto? – na to pytanie musicie drodzy internauci odpowiedzieć sobie sami.    
Szczytowym dniem, w którym ów świąteczny fluid króluje jest dla nas Polaków Wigilia. W ten dzień kruszą się wtedy nawet najgrubsze mury wrogości i niezrozumienia, a ich miejsce zajmuje życzliwość i sympatia. Objawia się wtedy fenomen polskiej tradycji wigilijnego posiłku i łamanych wraz z opłatkiem serc. Trzeba, więc cieszyć się... i chodzi tutaj nie tylko o tę radość, która wywołuje w nas myśl o zbliżających się świętach i w związku z tym mających nastąpić spotkaniach - ale o „radość Bożą", która jest znakiem naszej z Nim łączności, jest znakiem naszej współpracy z łaską Bożą. Jest to więc także wielki Dzień Nadziei - nadziei, bo mimo wad otaczającego nas świata, wierzymy w nadejście Lepszego. I sądzę, że jest to podstawowy wyróżnik naszego, polskiego odczuwania Wigilii Bożego Narodzenia. Kończąc rozważanie na temat świąteczny warto zwrócić uwagę na wspólne spożywanie Wieczerzy Wigilijnej, z wolnym miejscem przy stole, ale przede wszystkim wewnętrzną gotowością do włączenia doń każdego chętnego, co jest symbolem pierwotnego, ale i przyszłego wszech pojednania całego świata, stroik.jpgpaląca się świeca (kiedyś ogień) i wolne miejsce przy stole były symbolem więzi łączącej nas ze światem zmarłych; obecnie świeca jest w moim przekonaniu, symbolem działania Ducha Świętego a wolne miejsce przeznaczone jest dla Drogich Nieobecnych, co miało swą wymowę w okresie powstań i wojen, i co przyczyniło się do powszechnego utrwalenia tego zwyczaju, jest to także widomy symbol naszej gotowości do przyjęcia wszystkich do wspólnoty. Choinka przejęła symbolikę drzewa z rajskiego ogrodu na którym nie powinno zabraknąć jabłek, ostatnim, ale chyba najważniejszym, jest zwyczaj łamania się opłatkiem. Źródła tego zwyczaju są już wyłącznie chrześcijańskie. Jest to wyraźne nawiązanie do Eucharystii, ślad po starochrześcijańskich eulagiach. 708px-wigilia_potrawy_554.jpgByły to chleby ofiarne składane na ołtarzu. Część z nich konsekrowano podczas Mszy Świętej i rozdawano jako Eucharystię a pozostała część była święcona później i rozdawana. Eulagie stanowiły symbol miłości i jedności chrześcijańskiej. Cechy te przejął opłatek wigilijny jednoczący w życzliwości wszystkich ludzi. Ale zanim zasiądziemy przy wspólnym stole powielamy (o ironio) coroczne błędy. Prawie każdy z nas ulega przed świętami tradycyjnej gorączce. Towarzyszy zwłaszcza zakupom (żeby czegoś nie zabrakło na świątecznym stole). W efekcie po przyjściu do domu odkrywamy, że w koszyku jest więcej produktów niż naprawdę potrzebujemy. W wielu domach przed Bożym Narodzeniem wydaje się na żywność dwa razy więcej niż zwykle, często przekraczając dochody miesięczne. Skąd, zatem bierzemy środki na ten cel? W miesiącach poprzedzających święta rezygnujemy z wielu innych zakupów, czasami podejmujemy dodatkową pracę, nad którą ślęczymy wieczorami, a wszystko po to, aby zasiąść przy suto zastawionym stole. A po świętach jesteśmy zmęczeni nie tylko wzmożoną krzątaniną, ale także długimi godzinami spędzonymi na ucztowaniu i z niechęcią myślimy o najwykwintniejszych nawet smakołykach. Te nasze przedświąteczne i świąteczne szaleństwa próbujemy sobie w jakiś sensowny sposób wytłumaczyć. Najczęściej powołujemy się na tradycję, według której powinniśmy dostosować się do oczekiwań otoczenia, rodziny. choinka.jpgNierzadko przy tym zapowiadamy, że to już ostatni raz, że nigdy więcej nie ulegniemy temu szaleństwu i skończymy z objadaniem i używaniem trunków. Za rok – jak zwykle, jest dokładnie tak samo! Postanowienie, że w naszym domu nie będzie takich obfitych świąt jak u rodziców, że nie można dopuścić by wszystko obracało się wokół kuchni i stołu, okazuje się tylko pobożnym życzeniem. Biedna pani domu bezustannie się krząta, podgrzewa, podaje, zmienia nakrycia i nie ma, kiedy porozmawiać ze swoimi gośćmi. Może i to już należy zaliczyć do tradycji? Mimo to, nie bacząc na przedświąteczne szaleństwo, wobec tak przedziwnej rzeczywistości wydają się całkowicie uzasadnione i prawdziwe słowa: „Piękne jest to co widzimy, piękniejsze to co rozumiemy, ale „najpiękniejsze jest to, czego nie potrafimy pojąć”.
Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony!
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice Nieskończony;
Wzgardzony okryty chwałą,
Śmiertelny Król nad wiekami!
A Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami.

(t)