Michał Kowalski: tradycja i rodzina to podstawa naszego społeczeństwa coroczny Odpust Swarzewski

W niedzielę 3 września, tradycyjnie w Sanktuarium Królowej Polskiego Morza w Swarzewie odbył się doroczny Odpust Swarzewski, w którym uczestniczył również Michał Kowalski - Prezes Stowarzyszenia Nasze Pomorskie.

Przybycie na Wielki Odpust Swarzewski do Sanktuarium Królowej Polskiego Morza jest tak ważne. Nie mogło mnie tu zabraknąć – podkreśla Michał Kowalski.   |  fot. nadesł.

- Uczestnictwo w Odpuście Swarzewskim to swoiste święto, w którym uczestniczy tysiące pielgrzymów z całego Pomorza i Kaszub. Mieszkańcy naszego województwa od zawsze związani są z morzem. To one przez wieki było miejscem, które daje pracę. Dziś również dzięki morzu wielu pomorzan prowadzi swoją działaność czy pracuje w firmach związanych z morzem. Dlatego przybycie na Wielki Odpust Swarzewski do Sanktuarium Królowej Polskiego Morza jest tak ważne. Nie mogło mnie tu zabraknąć – podkreśla Michał Kowalski.

Wielki Odpust Swarzewski w Sanktuarium Maryjnym Królowej Polskiego w Swarzewo ku czci Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w tym roku odbywa się w dniach od 2 do 10 września 2023 roku. W trakcie odpustu do Sanktuarium docierają pielgrzymi z wielu pomorskich i kaszubskich parafii, m.in. z Luzina, Pucka, Wejherowa, Redy, Żarnowca, Łebcza, Kosakowa i Pierwoszyna.

Historia pielgrzymowania do Matki Boskiej Swarzewskiej sięga XIX wieku. A na przykład pijarzy z Bolszewa wraz z wiernymi pielgrzymują już pona 70 lat. Warto przypomnieć, że Matce Bożej Swarzewskiej cześć oddawali po zaślubinach z morzem w 1920 roku w Pucku żołnierze armii generała Juózefa Hallera. Modłił się tutaj również prezydent II RP Stanisław Wojciechowski. Jednak najwazniejszym wydarzeniem była pielgrzymka Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski w 1978 roku. Wtedy figura Matki Boskiej Swarzewskiej popłynęła morzem do Gdyni, gdzie podczas mszy świętej papież Królowej Polskiego Morza przekazał w formie daru srebrny różaniec – dodaje Michał Kowalski.

W okresie międzywojennym na życzenie polskich marynarzy niemal wszystkie statki i okręty wyposażono w plakietki z wizerunkiem Królowej Polskiego Morza. 

* * *

Jakie drogi przywiodły Madonnę do Swarzewa?

Najstarsza legenda mówi o tonącym podczas szalejącego sztormu żaglowcu, którego załoga modliła się o ocalenie przed okrętową figurką Matki Bożej z Dzieciątkiem. Prośby żeglarzy zostały wysłuchane. Wkrótce znaleźli się na lądzie, a z morza, resztkami sił wydobyli figurkę Tej, której zawdzięczali życie. Statuetkę Wybawicielki ustawili - na pamiątkę miejsca ocalenia - w pobliżu wiejskiej studzienki. Tam ją zobaczyła, promieniującą, miejscowa ludność Swarzewa. Tyle głosi legenda, utrwalona przez prof. dr. hab. Uniwersytetu Gdańskiego Jerzego Sampa. 

Z zapisków opatów cysterskich w Oliwie wiemy, ze kaszubscy rybacy wystawili nad studzienką kapliczkę i czcili w niej Madonnę aż do chwili, kiedy w połowie XV wieku postanowili przenieść figurkę do Kościoła pod wezwaniem św. Piotra i Pawła w Helu. W Swarzewie bowiem kościół w owych czasach jeszcze nie istniał. W 1525 roku, parafia helska wraz z przyległościami przeszła w luterańskie ręce, na mocy darowizny króla Zygmunta I, nadanej gdańszczanom. Zdominowana przez protestantów ludność helska z czasem usuwała w cień kult Maryi, zwracając się zwłaszcza przeciwko Jej wyobrażeniom. Ostatecznie, ok. 1580 roku, wystawiono Madonnę z helskiego kościoła. Nie zachowały się żadne źródła pisane, z których można byłoby wyczytać, w jaki sposób figurka Matki Boskiej z Dzieciątkiem wróciła do Swarzewa.

Legenda mówi, ze protestanci helscy wrzucili statuetkę do morza. I oto, ta lekka rzeźba z lipowego drewna, niesiona sprzyjającymi wiatrami, przypłynęła na powrót do Swarzewa. Zadomowiła się tu w ówczesnym drewnianym kościółku, o którym wiemy, ze już istniał, z dokumentu datowanego w 1487 roku, kiedy to magistrat Helu zwracał się do władz Gdańska, by mógł utrzymać w posiadaniu swarzewski kościół. Figurkę usytuowano tam w niszy, obok bocznego ołtarza św. Barbary.

Późnogotycka figurka Matki Bożej Swarzewskiej, wykonana z lipowego drewna przez nieznanego mistrza, ma 52 cm wysokości i 20 cm szerokości. Łącznie z promienistą aureolą mierzy 85 cm. Madonna trzyma Dzieciątko na lewym ręku, obejmując dłonią stópkę Jezusa. W prawej ręce trzyma berło dodane rzeźbie podczas koronacji. W środku berła znajduje się spisany na pergaminie fragment dekretu papieskiego akceptującego koronację. Dzieciątko prawą rączką w geście błogosławieństwa wskazuje swoją Matkę, W lewej trzyma symboliczną kulę ziemską. Na skroniach Dzieciątka i Madonny osadzono złote korony. Korony zdobiły skronie Madonny Swarzewskiej i Dzieciątka od niepamiętnych czasów. Były zapewne wotami czcicieli Matki Bożej.

Oficjalnie Pannę Swarzewską ukoronowano 8 września 1937 roku. Dekret koronacyjny Stolicy Apostolskiej nosi datę 28 sierpnia tegoż roku. Podpisał go papież Pius X1, a aktu koronacji dokonali biskupi Stanisław Wojciech Okoniewski - ówczesny ordynariusz diecezji chełmińskiej i jego sufragan biskup Konstantyn Dominik - dziś sługa Boży – pochodzący z parafii swarzewskiej. Uroczystości koronacyjne trwały dwa dni (7 i 8 września) i były największym wydarzeniem w dziejach parafii. Uczestniczyło w nich ponad 50 tysięcy wiernych, z wojewodą pomorskim Władysławem Raczkiewiczem (późniejszym prezydentem RP na uchodźstwie) na czele. Berło i korony wykonał artysta złotnik z Poznania, Stefan Tyrała – złotem pokryte są również szaty Matki Bożej.

Cała figurka emanuje łagodnym ciepłem i zachwyca swoim pięknem. Historycy sztuki datują powstanie rzeźby Madonny Swarzewskiej na pierwszą połowę XV wieku i są zgodni, że ta niezwykle cenna późnogotycka figurka pochodzi z tego samego warsztatu artystycznego, co ołtarz św. Jakuba z Konkatedry Mariackiej w Gdańsku i rzeźba Matki Bożej w Rumii. Wskazuje na to m.in. układ udrapowania fałd szaty Madonny. Powstałe niezależnie od siebie analizy takich wybitnych badaczy dzieł sztuki jak Alfred Brosig, Karl Heinz Clasen, Wojciech Senger czy świetny znawca sakralnej rzeźby gotyckiej ks. dr Roman Ciecholewski sugerują, że swarzewską Madonnę wyrzeźbiono w jednej z pracowni mistrzów gdańskich.

Trudno jednak powiązać rzeźbę z konkretnym warsztatem snycerskim. Hipoteza mówiąca o holenderskim pochodzeniu rzeźby, staje się raczej wątpliwa. Nie wyklucza się natomiast ręki mistrza zachodnioeuropejskiego, który mógł przybyć np. z Holandii i osiąść w Gdańsku. W interesującym nas okresie istniały bowiem trzy kręgi mecenatu - krzyżacki, biskupi i mieszczański, które sprowadzały tak malarzy, jak i rzeźbiarzy z Zachodu.

Źródło: parafiaswarzewo.com.pl 

Michał Kowalski NaszePomorskie

(art. sponorowany)