Magia gór. Wycieczkowe love story

Uczniowie LO im. Filomatów Chojnickich w maju mieli okazję popatrzeć na góry. Wrażenia – fantastyczne. Straty – dwa otarte łokcie.

A teraz Piekielna Dolina...   |  fot. Maria Eichler

Pięć dni bez szkoły – bezcenne! A jeśli na dodatek można poznać coś innego niż pagórkowate i piaszczyste Kaszuby, to frajda jest już zupełna. Trasa – obmyślona przez Stanisława Kuklińskiego, głównego cicerone i Bogdana Kuffla, historyka z LO, oficjalnie kierownika wycieczki wiodła do Karpacza, a stamtąd w różne strony, także do Czech. Baza wypadowa w ośrodku wypoczynkowym „Stokrotka” zapewniała smaczne posiłki, niezłe spanie w pokojach o przyzwoitym standardzie. Kierowca autokaru pan Szymek gwarantował spokojną jazdę po najgorszych wertepach i górskich zakrętasach.

Jak to jest w dżungli

Pierwszego dnia atrakcją na drodze do Karpacza stało się Afrykarium na terenie wrocławskiego zoo. To tu nad głową kołysały się rekinki i płaszczki, w ogromnym stawie pławił się hipopotam, a były też pingwiny, foki i inne zwierzaki, przy czym Afrykarium, podzielone na strefy klimatyczne, dostarczało zróżnicowanych wrażeń. Np. w strefie Konga można było się usmażyć z gorąca, tak było tam ciepło. I duszno. Niektórzy więc szybko brali nogi za pas...A w plenerze podziwiali kolejne okazy, tu żubra, tam tygrysa, po drodze małpy czy wielbłądy. Za drutem, rzecz jasna.

Przed nami był tu Goethe

We wtorek wypad do Skalnego Miasta (Adrspach) w Czechach. Bajeczna wędrówka po terenie z fantastycznie ukształtowanymi przez naturę skałami z piaskowca, momentami dość forsowna, bo schody trudno było zliczyć, a szło się pod górę i szło...- No proszę, był tu nawet Goethe – wzdychali wycieczkowicze z Chojnic, natykając się na popiersie wybitnego niemieckiego pisarza. Były też doznania ekstremalne, gdy przechodziło się przez ciemne, wąskie korytarze wyżłobione wśród skał, takie jak np. Mysia Dziura.

Nie wiadomo, czy w Czechach było właśnie święto, czy jakaś inna okoliczność, w każdym razie toalety okazały się bezpłatne! A czekoladę Studencką można było kupić na straganie za jedyne 50 koron! Wieczorem w Karpaczu ognisko. Fajnie popatrzeć na ogień, ale warto też pośpiewać. Jest kłopot, bo znaleźć wspólny repertuar, nie jest tak łatwo. Od czego są jednak smartfony. Mamy tekst, jest podkład. No i śpiewamy, „Plastikową biedronkę” i „Przeżyj to sam”...W tle gdzieś daleko majaczy Śnieżka, za chwilę przykryją ją siwe chmury.

Piekielna Dolina i...

Środa to najbardziej intensywny dzień. Od rana zdobywamy Chojnik. Niby nic, a jednak nawet na brukowanej trasie człowieka zatyka. Co mają powiedzieć ci, którzy zostali poprowadzeni przez pana Staszka trudniejszą drogą? Też ledwo dyszą...Ale nic to, najważniejsze, że wdrapujemy się na szczyt i możemy zatknąć flagę na zamku! Obejść wszystkie zakamarki, wejść na wieżę, popatrzeć na wspaniały widok, jaki się stąd rozciąga, zejść jakimiś koszmarnymi przejściami, gdzie trzeba nawet czołgać się na kolanach. A potem w dół. Przez Piekielną Dolinę. Jest naprawdę piekielna, bo po deszczu kamienie są śliskie, ściółka też.

Efekt? Dwa łokcie z plastrem! Na szczęście nic strasznego, tylko zadrapanie po upadku! Tego dnia zaliczamy też dwa wodospady – Kamieńczyka (trudniejsze dojście) i Szklarki, ten drugi w strugach deszczu, więc przydały się peleryny. Ale widoki cudowne! I to jeszcze nie koniec atrakcji. Trochę wspinania będzie do świątyni Wang. Warto. Tak egzotyczny kościół, z norweskim rodowodem, to zabytek, jakich mało. Przed nim cmentarz, gdzie są groby m.in. najświetniejszego polskiego poety Tadeusza Różewicza i wybitnego twórcy teatru pantomimy Henryka Tomaszewskiego.

Nogi dają o sobie znać, więc dobrze, że to już koniec na ten dzień.

Praga - błyskawicznie

Czwartek to wycieczka do Pragi. Oglądamy ją w skwarze, zaczynając od wspinaczki na wieżę w Petrzinie. To taka mała wieża Eiffla, tylko 60 m...Stąd świetnie widać starówkę Pragi i jej wszystkie zabytki. Potem ciąg dalszy spaceru. I oglądanie klasztoru na Strachowie, Loretty, placu Hradczańskiego, zamku na Hradczanach, katedry św. Wita, ogrodów Wallensteina, ściany Lennona, Kampy, mostu Karola z mostową wieżą, rynku z zegarem Orloj (w remoncie) i pomnikiem Husa, placu Wacława.

Tempo kosmiczne, zabytek za zabytkiem, ale jak podkreśla pan Stanisław, w kilka godzin Pragi nie da się zwiedzić. Można ją jedynie „liznąć”. Zakochać się i tutaj wracać. – Nie powiem, ile razy już tu byłem – mówi nasz przewodnik. – I wracam. Za każdym razem odkrywam coś innego... Przez centrum przewalają się tłumy. Na turystów z różnych stron świata czyhają żebracy...i artyści. Są też dostarczyciele innych atrakcji, jak np. hodowcy (?) gołębi z tymi ptakami o najbardziej egzotycznej barwie upierzenia, z którymi można zrobić sobie fotkę. Japończykom ta zabawa się podoba...

W Pradze trzeba też zaliczyć jakieś miejscowe jedzonko. A więc np. knedliczki albo smażony ser. Nie mówiąc już o piwie...

 Przystanek w Jaworze

I to już prawie koniec, w piątek trzeba pakować się do domu. Ale jest jeszcze jedna niespodzianka – zatrzymujemy się w Jaworze, małej miejscowości na Śląsku. Znajdująca się tutaj Świątynia Pokoju zapiera dech. Ewangelicki kościół z drewna i gliny może pomieścić kilka tysięcy ludzi, a jego wystrój jest tak nietypowy, że nie wiadomo, na co patrzeć...Uwagę przykuwają loże (4 piętra), strojone malowidłami, bogato zdobiona ambona i ołtarz. Dowiadujemy się, że dziś parafia liczy 100 duszyczek, a ksiądz (były piłkarz i trener piłkarski)  jest zadowolony, jak połowa przychodzi na mszę...Przed kościołem kiedyś był cmentarz, zlikwidowano go w latach 70. Dziś jest tu park, a inskrypcja na tablicy przypomina, że to miejsce święte...

- Tutaj jest wiele wydarzeń, także ekumenicznych – mówią nam panie, które stoją tu na straży. – Było wiele gości na uroczystościach z okazji 500-lecia reformacji, pod koniec czerwca znowu zjadą tu ludzie z różnych stron, także z zagranicy. Są koncerty organowe, wtedy wszystkie miejsca są zajęte... Bezpiecznie, prawie o czasie docieramy do Chojnic. Wielu z nas zdążyło już zakochać się w tamtych stronach. Wielu obiecuje sobie, że tam wróci...

Tekst i fot. Maria Eichler