Kupią były szpital? Zależy od ceny

Prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej dostał zadanie od burmistrza, by rozpocząć negocjacje z właścicielem frontowej części byłego szpitala. Głównie od wynegocjowanej ceny zależy, czy miasto odkupi ten obiekt.

Czy ten obiekt znów będzie miejski? Zależy od ceny jaką uda się wynegocjować.   |  fot. (olo)

Żeby wszystko było jasne, burmistrz spotkał się dwukrotnie z radnymi ze swojego ugrupowania i raz z opozycją. Wspólnie z członkami PChS włodarz wybrał się do budynku i obejrzeli go od środka. – Rozmowa była życzliwa, nie było żadnych starć. Mariusz Brunka nie był zaskoczony, gdyż jako były kanclerz znał ten budynek bardzo dobrze, wydaje mi się, że Marzenna Osowicka była zaskoczona. Kamil Kaczmarek nie wyrażał swojej opinii – relacjonuje burmistrz Arseniusz Finster.

Burmistrz mówi jednak, że podstawowym kryterium zakupu będzie cena i to od niej zależy kolejny etap rozmów. – Upoważniłem prezesa ZGM, by wspólnie z Radą Nadzorczą rozpoczęli procedurę negocjacyjną, by ustalić cenę zakupu. Nie chce, by negocjował burmistrz czy urząd, żeby wszystko było transparentne – mówi Finster. Burmistrz zlecił też ponowną wycenę budynku, bo jak mówi, sporo dzieje się na rynku nieruchomości.

Transakcja ta budzi wątpliwości. Sceptyczni temu pomysłowi mówią, że co to za interes, sprzedać obiekt za niecały 1 mln zł, a kupić kilka razy drożej. Pozytywnie nastawieni zauważają jednak, że w budynku tym wykonano sporo prac i zainwestowano sporo pieniędzy. A i miejsce jest atrakcyjne.
Burmistrz Arseniusz Finster zdaje sobie sprawę, że krąży taka opinia, że sprzedał ten obiekt tanio, kupi drogo.

Przypominam tylko, że remont pomieszczeń obok w tym budynku na nasze potrzeby kosztował nas 6,7 tys. zł za metr kwadratowy. Jeśli cena zakupu frontowej części wyjdzie nas mniej, niż budowa nowego obiektu lub będzie to cena zbliżona, to warto podjąć próbę negocjacji. Ja się nie boję tej próby. Wszystko odbywa się transparentnie i przejrzyście, a jeśli ktoś ma jakieś uwagi czy zarzuty, niech od razu idzie na policję, do CBA czy do prokuratury – mówi burmistrz.

Jak tylko uda się poznać oczekiwania właściciela i znana będzie cena, odbędą się kolejne spotkania i rozmowy na linii burmistrz - urząd - radni.

Tekst i fot. (olo)