Jak przyciągnąć do centrum turystów i mieszkańców?

Niestety, z powodu urlopu nie mogłem być na spotkaniu w CE-W nt. przyszłości chojnickiego śródmieścia, które zorganizowała 27.04 Promocja Regionu. Mam jednak kilka nowych przemyśleń dotyczących naszej Starówki.

W tym miejscu na dworcu miała funkcjonować Informacja Turystyczna, obecnie znajduje się tu biuro chojnickiego PCK.   |  fot. (je)

Z dostępnych relacji z tegoż spotkania wynika, że pojawiły się kolejne pomysły, jak „riksze z przewodnikiem oraz łódki na stawie w Parku 1000-lecia, gra terenowa oparta o symbole chojnickiego Tura, więcej zieleni w centrum, udostępnienie wieży Bazyliki i wieży ciśnień, jako punktów widokowych, budowa windy zewnętrznej przy Domu Towarowym, pomysł nakręcenia w Chojnicach komedii romantycznej promującej miasto, upiększenie starówki poprzez zawieszenie między kamienicami lampek lub dekoracji imitujących dach oraz stworzenie wieczornych świetlnych iluminacji na elewacjach.” (za chojnice24.pl). Ciekawe pomysły. Warto dodać, że po Turnieju Miast w 1986 nad ul. 31 Stycznia od Bramy do Rynku jakiś czas wisiały girlandy lampek.

Ale moim zdaniem jest potrzebna całościowa wizja, program działania nie tylko na jedną kadencję samorządu. Niestety, mam wrażenie (a „siedzę” w sprawach samorządowo – społecznych od 1994, kiedy to zostałem po raz pierwszy miejskim radnym), że on nie istnieje. Po roku 1998, by mieć środki na rewitalizację Starówki i budowę Parku Wodnego, zgodziliśmy się na prywatyzację części lokali użytkowych należących do ZGM. I potem zamiast księgarni przy Kościuszki (za PRL ELDOM), teraz jest bank. Nie ma kawiarni Słowianka, gdzie na wyposażeniu była szachownica. Od długiego czasu pusty jest lokal po księgarni Wiedza. Kiedyś w lokalnym tygodniku był żart primaaprilisowy, że od 1.04 ul. Bankowa nazywa się Kościuszki, a Kościuszki Bankowa.

By mieszkaniec i turysta chciał przyjść na Stare Miasto, musi mieć powód. Ogródki restauracyjne na Rynku od maja do września to za mało. Co szukamy, jak jesteśmy na wycieczce krajowej czy zagranicznej? Nietypowych atrakcji, jak wspomniane wejścia na wieżę Bazyliki. Pamiątek najróżniejszych. U nas jest tylko punkt prowadzony niestrudzenie przez Mieczysława Blocha opodal wejścia do DT Libera oraz siedziba Promocji Regionu. Ale oba są czynne w dni powszednie do 16.00, w sobotę punkt p.Blocha do 14.00; w niedziele i święta nieczynne. Bez punktu Informacji Turystycznej zlokalizowanego nie na dworcu kolejowym (stał pusty do czasu oddania go na biuro chojnickiego PCK) oddalonym od centrum o 30 minut pieszego spaceru, ale na Starówce, wiele się nie zmieni. I powinien być czynny w sezonie turystycznym 7 dni w tygodniu do wieczora.

Jak to robią w innych miastach? Kiedyś planując wędrówkę po Mazurach znalazłem w Internecie informację, że w Olsztynie był kręcony serial z Klossem i Brunnerem. Na stronie miejscowego ratusza znalazłem kilka tras spacerów szlakiem „Stawki większej niż życie”. Takie tematyczne spacery z przewodnikiem lub bez po Chojnicach da się zorganizować nie tylko raz w roku w Noc Muzeów. Trzeba także umieścić trasy z mapkami w Internecie. Niedawno obserwowałem taki spacer po Chojnicach zorganizowany przez bydgoszczanina dla bydgoszczan. Przyjechali pociągiem do nas. Relacja jest w tym miejscu.

Co jeszcze szuka turysta? Prozaicznej rzeczy, jak WC. Najlepiej darmowego, bo może nie mieć monet. Jeśli płatnego, to na płatność kartą. I bez „wodotrysków”, jakie funduje marmurowy cud techniki na parkingu przy ul. Mickiewicza, nie zawsze czynny. Zresztą to jednoosobowa „miejscówka” z wagą w podłodze. Natomiast przy parkingu na pl. Emsdetten nie są potrzebne kolejne boiska i place zabaw, a więcej miejsca dla autobusów oraz publiczne wieloosobowe WC. A teraz gdzie turyści z autobusów wycieczkowych mają się udać? Odsyłanie ich do WC w lokalach gastronomicznych jest mało eleganckie.

Nam są potrzebne nie tylko kolejne narady, spotkania i debaty, ale i wdrażanie wniosków z nich. Oczywiście na to są potrzebne pieniądze. Może takie same, jakie rocznie wydajemy na zawodowców z piłkarskich klubów? Ale żyjemy w mieście, gdzie na lokalizację infomatów dla turystów wybrano szpital, park wodny i boczną uliczkę na starówce, gdzie można skręcić nogę idąc po współczesnych kocich łbach, bo tak było w średniowieczu. U nas „niedasie” od lat usunąć napisów na murach robionych sprayem 20 m od Bramy Człuchowskiej. Nam nie przeszkadza parterowy „wieżowiec” przy ul. Sukienników, gdzie swoją siedzibę ma PKO. Przed 1945 stała tam kamienica. Nadal nie jest uzupełniony ubytek w zabudowie Starego Rynku i ul. Gimnazjalnej oraz przy ul. Kościuszki opodal BS. Może jednak uda się u nas coś zrobić w tej sprawie. Tylko należy poszukać sponsorów, środków w budżecie czy zewnętrznych.

Jerzy Erdman