Fabrizio z Kostaryki w podziemiach

W ręku gitara, długie czarne włosy, kolorowy strój – tak dziś (27 października) objawił się na scenie w podziemiach kościoła gimnazjalnego Fabrizio Walker, pieśniarz z egzotycznej dla nas (i odległej) Kostaryki.

Artysta od Violetty Klugowskiej, prezeski stowarzyszenia CKP dostał kwiaty, za które serdecznie dziękował.   |  fot. fb.CKP

O jego artystycznej drodze opowiedział na początku Michał Leszczyński ze stowarzyszenia Centrum Kultury „Podziemia”, które koncert przygotowało (wraz z życzliwym wsparciem parafii pw. Ścięcia św. Jana Chrzciciela i Chojnickiego Centrum Kultury).Potem sceną zawładnął Fabrizio, który był doskonale przygotowany do zajęć, bo miał też ze sobą ...zeszyt. A w nim – po polsku – zapowiedzi niektórych piosenek i słowa powitania. Ale miał też inne wsparcie, bo gdy mówił po angielsku, to jego słowa tłumaczyła zebranym Joanna Roman-Wituszyńska.

Koncert był i na smutno, i na radośnie, z powtarzającym się rytmem, z refrenowymi wstawkami, które momentami podejmowała publiczność, klaskaniem dając też znak, że chce się bawić z artystą. Fabrizio podkreślał, że muzyka na Kostaryce jest mieszanką różnych stylów i naleciałości. Tworzyli ją afrykańscy przybysze i hiszpańscy osadnicy. Pulsowała tętnem różnych kultur, które napierały z obu Ameryk. Ten konglomerat słychać do dziś. W repertuarze Fabrizia są i odmiany calypso, i bolera. Ten pierwszy gatunek ma korzenie w Afryce i jest rodzajem improwizowanej ballady o prostym, wpadającym w ucho rytmie. Z calypso wywodzą się i ska, i soca, kolejne muzyczne odnogi.

Było też bolero, ale nie to, które najczęściej kojarzymy z hiszpańskim tańcem i słynnym utworem Ravela. Tylko tradycyjne, typowe dla Kostaryki. A o czym śpiewa Fabrizio? O miłości, rzecz jasna, o życiu w jego kraju, o swojej miejscowości, o widoku przez okno na wulkan, który jest w jego mieście. O tęsknocie za dziewczyną, z którą z powodu pandemii nie mógł się spotykać. O powstaniu parku narodowego, który niekoniecznie wzbudził entuzjazm miejscowych...I o dzikich kotach, które kochają wolność...

Publiczność ciepło przyjęła wykonawcę, a on podarował jej jeszcze jedną piosenkę. Od Violetty Klugowskiej, prezeski stowarzyszenia CKP dostał piękne kwiaty, za które serdecznie dziękował. - W tym miejscu mieliśmy już różne wydarzenia – mówił Michał Leszczyński. – Była poezja śpiewana, były wieczory poetyckie, był jazz. Dziś mamy trochę egzotyki. I zapraszamy na kolejne spotkania w podziemiach. Będziemy o nich informować. To co, dacie się zaprosić?

FB Centrum Kultury Podziemia