Dziękczynna msza - bez tłumu

Czy chojniczanie zapomnieli już o Janie Pawle II? Tak zaskakujące spostrzeżenie może budzić frekwencja na niezwykłej w swym charakterze dzisiejszej (30.04) mszy dziękczynnej za beatyfikację polskiego papieża.

30 kwietnia 2011  14:42

Podziel się:  

Tak samo jak 6 lat temu - w wigilię ważnego wydarzenia dotyczącego tego największego z Polaków, tak i teraz biskup diecezjalny Jan Bernard Szlaga celebrował mszę w intencji papieża Jana Pawła II. O ile jednak w przeddzień jego pogrzebu trudno było znaleźć wolne miejsce na Starym Rynku, to dzisiaj bazylika, co przykro przyznać, pomieściła skromne grono wiernych. A warto było przyjść na tę religijną uroczystość. Choćby dla wzruszającej i mądrej homilii ordynariusza pelplińskiego. A przede wszystkim, by spełnić intencję tej mszy - podziękować za niezwykły pontyfikat i wielki dar dla Polaków, czyli jutrzejszą beatyifkację.  Ale tylko niska frekwencja mogła budzić tak smutne refleksje. Msza miała niezwykły przebieg. Burmistrz Arseniusz Finster witając biskupa podziękował mu za możność spotkania się z Janem Pawłem II w 1999 roku w Pelplinie.

- Tam dzięki staraniom biskupa mogliśmy wręczyć papieżowi decyzję o przyznaniu mu tytułu honorowego obywatela miasta Chojnice. Z kolei ksiądz dziekan Jacek Dawidowiski wspomniał o innej ważnej dla chojniczan dacie. - Staraniom biskupa zawdzięczamy to, że 11 marca 1993 roku nasza fara zyskała godność bazyliki mniejszej.  W homilii biskup Jan Bernard Szlaga wspominał cały pontyfikat a także okoliczności jego inauguracji. - Dzięki mądrości Bożej doświadczyliśmy wielkiego duchowego komfortu. Przez tyle lat łączył nas jeden duch, jedna myśl, jednak koncepcja, której orędował nasz papież. A zaczęło się od znaku. Najkrótszy w historii pontyfikat Jana Pawła I trwał zaledwie 33 dni. Dla chrześcijan ta liczba jest znacząca. Także postać wybranego wówczas na tron Piotrowy Albina Lucianiego, który w pamięci wiernych pozostał jako "uśmiechnięty papież". A po nim nastał Jan Paweł II. Jego wybór był sensacją. Sam Wojtyła w swym pierwszym przemówieniu nawiązał do tego faktu, wspominając, że przybył "z dalekiego kraju". Ale bardzo szybko pozostał bliską osobą dla wszystkich wierzących na wiele lat. Biskup Szlaga wspomniał także, iż początkowo Wojtyła nie był postacią powszechnie znaną, będąc najpierw w cieniu swego duchowego ojca kardynała Wyszyńskiego W pamięci biskupa pozostała sytuacja, która znakomicie to obrazuje:

- W dniu, gdy ogłoszono wynik konklawe, jeden z naszych młodych księży biegał po klatce schodowej jednego z bloków, radośnie krzycząc: "Papież Polak!". Słysząc to pewna staruszka odparła: "Ojej, taki staruszek papieżem" - mając zapewne na myśli kardynała Wyszyńskiego. W dalszej części homilii biskup Szlaga przypomniał, że polski papież szybko dał poznać się światu. - Absolutnym novum były pielgrzymki, także liczne inicjatywy społeczne i pokojowe. Do tego niesamowita mnogość encyklik i innych publikacji, w tym absolutnego hitu, nowego "Katechizmu Kościoła Katolickiego". Ta jego jednoznaczna postawa oddania Bogu i ludziom sprawiła, że  świat przyjmował go entuzjastycznie. Nie tylko wtedy, gdy był rześki i dynamiczny, ale może nawet mocniej i prawdziwiej, gdy był już schorowany i zmęczony. Ale zawsze z otwartym sercem i światłym umysłem.

W homilii przewijał się też wątek beatyfikacji. - Gdyby Papież Polak żył tysiąc lat temu, społeczność Kościoła od razu ogłosiłaby go świętym. Teraz trzymamy się prawa kanonicznego, ale żywię nadzieję, że i kanonizacja jest kwestią niedługiego czasu oczekiwania. Papież Benedykt XVI trafnie odczytał wolę Bożego ludu, natychmiast wszczynając procedurę procesu beatyfikacyjnego, ale jako przygotowanie do kanonizacji. Jutrzejsza uroczystość szczególnie dla nas Polaków jest ukoronowaniem entuzjazmu. Zarazem to niezwykłe, że nasze pokolenie mogło najpierw przeżywać jego pontyfikat i doczekać się beatyfikacji. Historia daje mu znak wdzięczności za Jego poczynania.

(ro)