Dolina Śmierci z modlitwą i zadumą

Dziś (3.09.) w Dolinie Śmierci wspominano tragiczne wydarzenia z 1 września 1939 r. i modlono się w intencji zabitych nie tylko w tym miejscu. Była okazja przypomnieć, że pokój nie jest nam dany raz na zawsze i że trzeba wiele starania, by go zachować.

W miejscu uświęconym krwią niewinnych - biskup Kasyna odprawił mszę św.   |  fot. (olo)

Tradycyjnie na początku września na polach igielskich  w symboliczny sposób zaczyna się rok szkolny, stąd udział wielu młodych ludzi, którzy mają to szczęście, że  wojna jest dla nich tylko rozdziałem historii i ewentualnie opowieścią kogoś z rodziny. A także lekcją w szkole. Tymczasem tu 1 września i w ciągu kolejnych miesięcy 1939 r.

Niemcy dokonywali masowych mordów na mieszkańcach Chojnic i okolic. Spór o liczbę zabitych trwa do dziś i pewnie pozostanie nierozstrzygnięty, ale przecież nie o to chodzi, by licytować się, ile tak naprawdę było ofiar. – Także  pod koniec wojny rozstrzeliwano tu ludzi – przypominał burmistrz Arseniusz Finster. – Jedni mówią, że zginęli tu  powstańcy, inni, że więźniowie z obozów karnych. Tak naprawdę nie ma to znaczenia, bo to byli ludzie

Gott mit uns?

Mszę św. w intencji ofiar wojny, ich rodzin, ale też uczniów odprawił ks. bp Ryszard Kasyna. Przesłanie jego homilii było nie tylko głęboko chrześcijańskie, ale także humanistyczne. Wygłoszone w duchu miłości, a nie nienawiści, w duchu poszanowania godności człowieka, a nie pogardy dla niego, z intencją, by solidarność nie była pustym słowem, a bycie blisko z innymi, tworzenie wspólnoty stało się na powrót czymś ważnym.

W tym kontekście bardzo  mocno zabrzmiało przypomnienie, że zbrodnicza ideologia nazizmu narodziła się w chrześcijańskim narodzie, a Niemcy maszerowali na wojnę z hasłem Gott mit uns. – Tutaj widać, do czego został doprowadzony naród niemiecki – wywodził biskup Kasyna. – Obydwie dwudziestowieczne  ideologie – komunistyczna i hitlerowska głosiły pozornie świetne hasła, a były antyludzkie.

Bilet do Kataru

Biskup żartował, że można by mieć marzenie, żeby zdobyć bilet na mistrzostwa świata w piłkę nożną (choć pewnie w Chojnicach to marzenie trzeba by zminimalizować do starań o wejście na mecz Chojniczanki), i można by się zastanawiać, co też by człowiek nie był w stanie zrobić, by  to pragnienie się spełniło. Proponował, by w miejsce mundialu umieścić Jezusa. – I odpowiedzieć sobie na pytanie, co zrobiłem dla niego, jakie są moje starania, jaka jest moja miłość – mówił.

Po mszy św. nastąpiło złożenie kwiatów pod tablicą pamiątkową, poczty sztandarowe w długim pochodzie składały hołd ofiarom wojny. Szkoda tylko, że ta część uroczystości przebiegła już  bez tak licznego udziału uczestników mszy św. Może trzeba by się zastanowić nad wkomponowaniem tego akcentu wcześniej?

Maria Eichler, fot. Aleksander Knitter