Chojnicki szpital jest zagrożony? Nie, ale obawy są

Dyrektor szpitala w Chojnicach Leszek Bonna uspokaja, że zmiany w lecznictwie szpitalnym i po wprowadzeniu sieci szpitali nie wpłyną na funkcjonowanie placówki. Nie oznacza to, że nie ma żadnych zagrożeń. Te dotyczą głównie finansowania.

Leszek Bonna mówi, że nie będzie rewolucyjnych zmian, ale są pewne zagrożenia związane głównie z finansowaniem.   |  fot. (olo)

Dyrektor Leszek Bonna śledzi na bieżąco aktualne prace przy zmianie ustawy w lecznictwie szpitalnym. Jak podkreśla, to nie będzie nowa ustawa, tylko zmiana dotychczasowej. - Będzie to zmiana ustawy, a dokładniej dopisany będzie nowy paragraf, który będzie mówił o tym, że szpitale, które spełniają kryteria wymienione w ustawie i w rozporządzeniach ministra zdrowia, będą tworzyć sieć podstawowego zabezpieczenia szpitalnego w sferze ochrony zdrowia – mówi Leszek Bonna.

Bonna mówi, że pierwotna wersja pomysłu reformy wiązała się z likwidacją niektórych szpitali i ograniczeniem działalności innych placówek. – Zaobserwowałem, że  po wszystkich konsultacjach zmian rewolucyjnych jednak nie będzie. Według mojej wiedzy wszystkie funkcjonujące szpitale znajdą się w tej sieci. Myślę, że autor tego projektu przestraszył się protestów różnych środowisk i odszedł od radykalnej reformy – mówi Bonna.

Będzie jednak np. inny „język” i nazewnictwo. Chojnicki szpital nie będzie już powiatowym, a drugiego poziomu tak, jak szpital w Kościerzynie. Dla przykładu człuchowska lecznica ma być pierwszego poziomu. Szpitale wojewódzkie będą poziomu trzeciego. Będą też wyodrębnione szpitale dziecięce, onkologiczne czy ogólnopolskie. Jakie są jednak szanse i zagrożenia dla szpitala w Chojnicach?

- Zmiana polega na tym, że do szpitali przypisze się poradnie przyszpitalne i do szpitali przypisze się podstawową nocną i świąteczną opiekę lekarza. W naszym szpitalu zmian więc nie ma. U nas działa 25 poradni przyszpitalnych, a nocna i świąteczna opieka od samego początku też były u nas, więc też się nic nie zmieni. Są jednak szpitale, w których tego nie ma i dla nich to szansa, że taką działalność będą prowadzić. Zagrożenia to poziom i warunki finansowania. Większość usług realizowanych w naszym szpitalu na różnych oddziałach będzie nadal rozliczanych jak do tej pory, czyli za wykonanie. Część świadczeń głównie na oddziałach zachowawczych będzie finansowana nowym ryczałtem – mówi Bonna.

Według dyrektora zagrożeniem jest poziom ryczałtu, gdyż wszystko będzie wyliczane według bardzo skomplikowanego wzoru. - Widzę niebezpieczeństwo w tym, że finansowanie i wysokość ryczałtów na 2018 rok ma być wyliczone w oparciu o kontrakty szpitali z 2015 roku. Nie powinno się aż tak cofać historycznie, bo jest sporo zmian i są inne różne koszty – uważna Bonna.

Zdaniem dyrektora wycena procedur też powinna iść w górę. Inaczej szpitale mogą mieć kłopoty. - Przez pięć ostatnich lat finansowanie w tym zakresie się nie zmieniło, a koszty materiałowe, osobowe czy media, poszły w górę. Musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać, ale u nas dużych zmian nie będzie – mówi Bonna. I dodaje: - Zagadką jest tylko urologia. Będzie mogła być finansowana jako pododdział chirurgii ogólnej, ale nie do końca nas to satysfakcjonuje, bo nie wszystkie procedury będziemy mogli realizować, a mamy ludzi i sprzęt gotowy do wszystkich procedur.

Tekst i fot. (olo)