Autor "Puszczyka" w Chojnicach

Jan Grzegorczyk był kolejnym gościem Dyskusyjnego Kubu Książki działającego przy Miejskiej Bibliotece Publicznej. Jak można go określić? Anna Lipińska przedstawiła go jako dziennikarza i pisarza. Sam zaś przedstawił się jako ... piłkarz i kanibal.

Jan Grzegorczyk podczas spotkania w miejskiej bibliotece.   |  fot. (ro)

Pierwsze z określeń należy traktować dosłownie - Grzegorczyk regularnie gra w piłkarskiej reprezentacji literatów. A drugie? - Jestem kanibalem, karmię się historiami ludzi. I te właśnie historie sukcesywnie od dziesięcioleci przedstawia w kolejnych książkach. Tę literacką twórczość rozpoczął od książki o zakonie faustynek i od ich patronki wziął sobie dewizę "Każda dusza to inny świat".

Czerpał też z mądrości Romana Brandstaettera, ojca Jana Góry i ks. Jana Twardowskiego - jego kolejnych życiowych mentorów. Nieraz bywało, że z jednym z nich czyli z ojcem Górą "miał na pieńku", szczególnie po pierwszej części cyklu książek o księdzu Grosserze. Ale w końcu się pojednali, bo trzeci tom w tym cyklu "Cudze pole" poświęcił postaci Jana Pawła II.

Skoro już mowa o książkowym bohaterze Grosserze - kolejne tomy były zarazem bestsellerami wydawniczymi a zarazem pożywką do sporów. Niejedni zżymali się, że Grzegorczyk zdjął księży z ambony i obnażył ich słabości, ale zwolennicy bronili go, uznając, że w dojrzały i taktowny sposób dotknął tematu tabu.

Dwugodzinne spotkanie było niemalże monologiem pisarza. Wcale nie nudnym, bo potrafił opowiadać z pasją i humorem, nierzadko parodiując swych mentorów. a w finale spotkania sięgnął po gitarę, by przypomnieć "Modlitwę" Okudżawy i "Tolerancję" Sojki. A potem jeszcze długo wpisywał dedykacje do książek, które rozeszły się jak świeże bułeczki.

(ro)

fotoreportaz.jpg