Wypróchniałą lipę zastąpiło młode, zdrowe drzewko

W czwartek (26.11.) na placu św. Jerzego wycięto starą lipę. Dzisiaj (30.11.) rano z ziemi wyciągnięto korzenie i w tym samym miejscu nasadzono nowe drzewko, tego samego gatunku.

Dzisiaj po południu w miejscu starej lipy pojawiła się nowa. Młode drzewko mierzy około 5 m wysokości.   |  fot. A. Zajkowska

W międzyczasie przy pniaku zdążył się odbyć protest Chojnickiego Alarmu dla Klimatu. - Ktoś kto widział to drzewo, troszeczkę interesuje tematem i trochę się zna to widział na pewno, że tam był już tylko jeden konar. Drzewo było poddawane pielęgnacji na wiosnę. Okazało się, że to co trzy lata temu uszkodziło się w czasie nawałnicy, na tym drzewie, było już praktycznie suche. W środku, w pniu, był komin. Prawie wszystko wypróchniałe.

- Drzewo próchniało od góry - informuje Waldemar Spichalski. Miejski ogrodnik zwraca także uwagę, że realizowana przez lata praktyka wykorzystywania m.in. tej lipy, jako słupa ogłoszeniowego i kaleczenie jej spinaczami, gwoździkami, zszywkami w dłuższej perspektywie także wpłynęło na jej kondycję.

Lipa za lipę

Los drzewa przypieczętowany były już w maju, po wiosennej inwentaryzacji drzewostanu i pielęgnacji. Wtedy jednak trwał okres lęgowy ptaków, więc zgodnie z literą prawa, drzewo było nie do ruszenia. Wycinki dokonano w czwartek. W sobotę przyjechała ze szkółki nowa, zdrowa, z obszernie rozbudowanym systemem korzeniowym, wysoka na około 5 m lipa. - Nic nie będzie betonowane, tak jak nam się przypisuje, że wycinamy niepotrzebnie drzewa i zalewamy betonem.

- Zawsze powtarzam, że gdyby takie drzewo rosło w parku Tysiąclecia, na środku zieleńca, to ono by rosło tak długo, aż by się samo przewróciło. Jednak te drzewa, które rosną w pasie drogowym, w miejscach takich gdzie przechodzą ludzie, gdzie jeżdżą samochody to one stwarzają zagrożenie, a my je wymieniamy na nowe - tłumaczy ogrodnik.

Opinia RDOŚ

Waldemar Spichalski podkreśla, że stare drzewo nie zostało usunięte tylko ze względu na jego opinię. Lipę oglądali także eksperci z RDOŚ. - Zlecili oni wycinkę, ale nie zlecali nowego nasadzenia. Lipa za lipę to nasza inicjatywa - komentuje. Przyznaje również, że on sam na Placu św. Jerzego widział by znacznie więcej zieleni. Szczególnie teraz, kiedy w sąsiedztwie parkingu nie ma już kiosku, a plac przy parkingu zrobił się duży i pusty. - Widziałbym tu albo mały zieleniec z krzewami, albo duże ozdobne donice z drzewkami - zdradza.

„Panie z Alarmu dla Klimatu wiedziały od maja”

O wycince lipy przy Placu św. Jerzego zrobiło się głośno w weekend w mediach społecznościowych. Wiele osób było zarówno zaskoczonych, jak i zbulwersowanych faktem nagłego zniknięcia drzewa. W tym także niektórych członków Chojnickiego Alarmu dla Klimatu. Ci, dzisiaj o godz. 7.30 zorganizowali pikietę i zapalili znicze ku pamięci starej lipy. Waldemar Spichalski przyznaje, że jeśli chodzi o chojnickie stowarzyszenie to jest on zaskoczony i reakcją. - Informowałem panią Darwish i panią Osowicką o tej sytuacji w maju. Informowałem, że to drzewo będzie wycięte. Wyjaśniałem, dlaczego. Rozmawialiśmy. Nie wiem skąd taka nagonka - dziwi się ogrodnik.

Protest był symbolem

Skontaktowaliśmy się z wywołanymi do tablicy członkiniami Chojnickiego Alarmu dla Klimatu. Małgorzata Darwish była zdziwiona informacją o wycince lipy. Jolanta Osowicka przyznaje, że faktycznie odbyła z ogrodnikiem rozmowę na ten temat. Miała jej wówczas towarzyszyć Justyna Barwina Myszka. - Często rozmawiamy z panem Spichalskim. O tym drzewie, że prawdopodobnie będzie musiało zostać wycięte, również była rozmowa. Ale wtedy, w tym maju o tylu drzewach mówił… W dzisiejszym proteście chodziło o symbolikę, bo bardzo dużo starych drzew jest wycinanych w Chojnicach. Był też ogromny odzew zbulwersowanej społeczności, że kolejne stare drzewo zginęło z Chojnic.

- Tutaj drzewa można powiedzieć, że umierają co chwilę. Umierają w ciszy. Co chwilę jest jakieś wycinane i nikt o tym nie wie przed wycinką tylko nagle patrzy... i dziwi się, że nie ma. Na poczet inwestycji drzewa ciągle są wycinane. Jak by naprawdę nie szło, chociaż w niektórych przypadkach, np. robiąc ścieżkę rowerową, pobudować ją wokół drzewa, jak to się często praktykuje w innych krajach. U nas pod topór czy piłę idzie wszystko, co stanie na drodze. Tego dotyczył ten protest. Lipa na Placu św. Jerzego była tylko symbolem tego co się dzieje - komentuje Jolanta Osowicka.

200 nowych drzewek w tym roku

Waldemar Spichalski zwraca natomiast uwagę, że „drzewa są wycinane te, które muszą”. - Koło mojego biura stoi 50 drzewek, które będą nasadzane jeszcze w tym, roku. Do teraz nasadziliśmy ich chyba 150, w tym 25 na ulicy Zielonej przy separatorze kanalizacji deszczowej. To nie jest tak, że my tylko idziemy i tniemy - broni się ogrodnik.

Anna Zajkowska, for. Rmak, Chojnicki Alarm dla Klimatu, Anna Zajkowska