Wielka poezja królowała w fosie

Dopisało wszystko - poeci, artyści, wierna widownia i wreszcie - pogoda, na którą tak narzekaliśmy rok temu. Słowem - XVII Chojnicka Noc Poetów zapisze się wyśmienicie w pamięci tych, którzy mogli ją przeżyć.

XVII Chojnicka Noc Poetów poprowadzona była przez Magdalenę Kosobucką oraz Grzegorza Szlangę.   |  fot. (ro) i m.n.

A rozpoczęła się jeszcze w pełnym słońcu. I w tych okolicznościach poznaliśmy werdykt ogólnopolskiego Konkursu Jednego Wiersza. Werdykt ogłosił jeden z jurorów, Wojciech Kass - jego postać powróci jeszcze i podczas tego wieczoru i w trakcie tej relacji. A zatem do werdyktu:

I miejsce - Magdalena Kamińska z Kwidzyna za wiersz "Miastogłowa"

II miejsce - Kazimierz Rink z Tucholi - Chłopiec jeziorny"

III - Piotr Zemanek z Bielska Białej "rok 1914" i Ela Galoch z Turku "Wewenętrzne Kanaan"

cztery równorzędne wyróżnienia:

Tomasz Węcławiak z Poznania - "Na brzegu"

Katarzyna Zychla z Sieniawy Żarskiej - Zataczam coraz większe"

Katarzyna Krenz z Gdańska "Łyżka i ogień"

Cecylia Suszka z Koniakowa "Oczekiwanie"

Nie wszyscy nagrodzeni artyści dotarli, lecz wszyscy obecni zaprezentowali nagrodzone wiersze. Najbardziej cieszył się Kazimierz Rink - Cieszę się, że tutaj, gdzie byłem u zarania tych spotkań i że za ten wiersz. Kazimierz pozostał na dłuższą chwilę na scenie wraz z Patrycją Klary i z nią toczył niemalże miłosny dialog - naturalnie za pomocą poetyckich strof. Następnie sceną zawładnął uroczy duet Agata Bernadt i gość specjalny Ernest Bryll. - Skoro jest artystka z Krakowa i poeta ze stolicy, to znamiennie brzmi nazwa zespołu - Krakowskie Przedmieście - zagaiła wokalistka. A poetycki dialog dwojga artystów toczył się wokół postaci ks. Jana Twardowskiego. - Miałem okazję rozmawiać z nim niedługo przed śmiercią i te spotkania owocowały moimi wierszami o nim - opowiadał Bryll. I naturalnie swym miękkim barytonem wyśmienicie je prezentował. Zaś Agata Bernadt znakomicie łączyła własną twórczość z wierszami ks. Twardowskiego.

Gdy nieco się już ściemniło, atmosfera Nocy zaczęła gęstnieć. I nie ma się czemu dziwić, skoro scenę opanował Leszek Długosz - prosto z Piwnicy pod Baranami. Przed dekadą był już gościem Nocy, ale na scenie wspominał jeszcze starszy swój pobyt na naszych terenach. - To za sprawą Leszka Peplińskiego, który wręczył mi zapis wywiadu z 1993 roku z  TV Petrus. Byłem wówczas gościem zjazdu rodziny Janta Połczyńskich. Po tej historycznej już dygresji rozpoczął recital sięgając do swych największych piwnicznych skarbów i odkryć - od twórczości Wierzyńskiego po... Andrzeja Bursę. Na deser zostawił wiersz "Jasności promieniste" z najnowszego tomiku Miłosza "To". Komu mało było Miłosza musiał poczekać. A tymczasem przyszła pora na poetkę mieszkającą a to w Bydgoszczy a to w ... Brukseli. Grażyna Wojcieszko, bo o niej mowa prezentowała swe subtelne wiersze przy intrygującym akompaniamencie przesterowanych skrzypiec, będących w rękach Adama Prucnala.

Kolejny gość Halina Rowicka przywołała wspomnienia. - W tym miejscu trzeba wspomnieć o Wojciechu Siemionie, moim wspaniałym koledze, który tu gościł wielokrotnie a trafiał do najmniejszych miejscowości niczym listonosz poezji. Do dzisiaj pamiętam jego poetyckie noce wigilijne w Petrykozach. I jak się okazało, przejęła po nim schedę, bo przygotowała niezwykły zestaw wierszy najwybitniejszych polskich poetów. To był znakomity wstęp do monodramu złożonego wyłącznie z poezji Miłosza. Tej roli w brawurowy sposób podjął się Jerzy Zelnik, posiłkując się ilustracją muzyczną przygotowaną przez W. Nahornego i M. Urbaniaka (z taśmy - red). Pierwotnie miał prezentować się godzinę później, obawiając się, że o tak późnej porze widzowie nie przyjmą w należyty sposób tych trudnych strof. Ale widzowie słuchali jak zahipnotyzowani a aktor używając swej rozległej palety kunsztu interpretacji brnął przez gorzkie strofy mówiące o kondycji  psychicznej współczesnego człowieka. - Jestem jak człowiek, który skacze do basenu i nie wie, czy tam jest woda - stwierdził skromnie. Ale nikt nie miał wątpliwości, że skoczył na głęboką wodę i płynął w niej znakomicie.

Anna Romantowska zastosowała podobny klucz co Halina Rowicka, więc i w jej wykonaniu liczna widownia chłonęła najpiękniejsze polskie wiersze. Jej wyjście poprzedziła chwila ciszy dla Krzysztofa Kolbergera - dziś mija 7 miesięcy od jego śmierci a przecież Anna Romantowska była jego żoną. I tak noc zmierzała do finału. Jak się okazało - najpiękniejszego, jaki można sobie tylko wymarzyć. O północy na scenie zainstalował się zespół Kameleon Mirosława Czyżykiewicza - gościa nocy wyczekiwanego przez wiele lat. Artysta najwyraźniej miał tę świadomość, więc starannie dobrał swój repertuar. A działo się to w sytuacji, gdy świętuje on swe 50 urodziny, 30 - lecie pracy artystycznej i 10 lat przyjaźni z Wojciechem Kassem, który dzielił z nim scenę. Fani Czyżykiewicza mogli być usatysfakcjonowani, bo usłyszeli wszystkie wyczekiwane utwory z płyt "Ave", "Allez", "Superata" czy "Zanim będziesz u brzegu". Nadto zabrzmiały dwie nowości - "Piosenka" Czesława Miłosza i "Puszcza Prańska wspomnianego już Wojciecha Kassa. Nic dziwnego, że widzowie żegnali owacją na stojąco i chóralnym "sto lat". Tego samego możemy życzyć kolejnym Nocom Poetom, którzy dzięki takim artystom i wiernej i wrażliwej widowni może przeżywać jeszcze wiele lat w glorii. Aby tak się stało, co roku trudzą się nad tym pracownicy Chojnickiego Domu Kultury, Miejskiej Biblioteki Publicznej i członkowie poetyckiej grupy Na oścież"

(ro)                                                                                     

fotoreportarz.jpg      relacja_video.jpg    Wywiad

relacja_video.jpg