W chojnickim szpitalu czekają na pierwsze szczepionki przeciw COVID-19

Do Narodowego Programu Szczepień ochronnych przeciwko wirusowi SARS-CoV-2, w pierwszym terminie, zgłosiło się 335 pracowników chojnickiego szpitala oraz 513 osób z zewnątrz. Są to m.in. pracownicy przychodni, aptek, służby mundurowe.

Prawdopodobnie jutro (30.12.) w chojnickim szpitalu, zaszczepione przeciwko nowemu szczepowi koronawirusa zostaną pierwsze osoby.

- Tyle jest osób na pierwszej liście. Pracownicy naszego szpitala jak i ci zewnętrzni, reprezentujący inne zawody medyczne, administracyjne (szpitale, przychodnie, apteki - przyp. red.) lub mundurowe mogą się jednak jeszcze zgłaszać. Będziemy tworzyć drugą listę - informuje Alina Kamowska.

Szybka i zmasowana akcja

Wczoraj (28.12.) zamówiono w Agencji Rezerw Materiałowych pierwszą partię szczepionek przeciw wirusowi SARS-CoV-2, tj. 75 dawek. Podobna, lub większa, ilość ampułek będzie zamawiana co tydzień. Ilość będzie uzależniona od tego jak szybko będzie szło szczepienie takiej ilości osób. - Szczepionki są przechowywane w temperaturze minus 80 stopni Celsjusza, w suchym ludzie. Od momentu wyjęcia jej z suchego lodu, zachowuje ona swoje właściwości przez 120 godzin. To jest tylko pięć dni. Musimy jeszcze odjąć od tego czas wyjęcia każdej fiolki z tego lodu, opisania jej, m.in. o której godzinie to zrobiono i w jakim dniu. Do tego musi być jeszcze przetransportowana. Zostają nam więc cztery dni żeby te szczepionki wykorzystać - opowiada koordynatorka szczepień przeciw COVID-19.

- U nas, na miejscu, to będzie musiała być bardzo szybka akcja, bo inaczej preparat się po prostu zmarnuje - dodaje. Alina Kamowska, przyznaje, że cały proces szczepienia wiąże się z niemałym stresem. W szpitalu nie mają jeszcze informacji, o której godzinie przyjadą do nich ampułki z remedium. Nie wiedza też ile czasu zajmie ściąganie do lecznicy pierwszych 75 osób z listy. Sprawy nie ułatwia fakt, że przed końcem roku, sporo personelu wykorzystuje ostatnie dni urlopowe. - Kiepski jest to czas na takie szybkie szczepienia, ale tylko dzięki temu może być normalnie - komentuje kierowniczka działu marketingu jakości oraz pełnomocnik dyrektor ds. jakości.

Ozdrowieńcy zaszczepią się wiosną. Dyrektor Polasik, od razu

W chojnickim Szpitalu Specjalistycznym zatrudnia się około 1 tys. osób. Do przyjęcia szczepionki zgłosiło się 335 pracowników. Pytamy więc koordynatorkę szczepień, skąd tak mała liczba zgłoszeń wśród załogi lecznicy. - Ta liczba tylko wydaje się mała. Grono osób, z tego około tysiąca, to lekarze, którzy są na kontraktach i przyjeżdżają do nas tylko na dyżury. Przypuszczam, że oni się po prostu zgłosili w swoich macierzystych placówkach. Bardzo dużo osób z naszego personelu jest też świeżo po chorobie covidowej.

- Chcą się zaszczepić, ale jeszcze nie teraz. Nie chcą sobie narobić za dużo przeciwciał, bo mogą wtedy wystąpić niepożądane, poszczepienne objawy. Niektórzy się tego obawiają - wyjaśnia. Alina Kamowska, przyznaje, że z rozmów z ozdrowieńcami wie, że ci zaczną się szczepić wiosną. Na pierwszy ogień idą ci, którzy COVID-19 jeszcze nie przechorowali lub ozdrowieńcy, którzy nie mają wątpliwości. Do drugiej grupy należy Maciej Polasik. Dyrektor szpitala, pediatra, informuje, że będzie jedną z pierwszych pięciu osób, które przyjmą nowy preparat. - Tak trzeba. Nic innego nas od tej pandemii nie uwolni - komentuje.

„Szczepionki są po to, żeby pewne rzeczy zniknęły z powierzchni ziemi”

Koordynatorka szczepień deklaruje, że sama remedium na nowy szczep koronawirusa przyjmie „bez kręcenia nosem”. - To bardzo ważne żeby zaszczepiło się możliwie jak najwięcej ludzi. Tylko to zbuduje społeczną odporność. W tym kontekście mamy do czynienia z typem choroby, którą można porównać do tych, co były kiedyś: czarna ospa, gruźlica, krztusiec, polio itd. One zniknęły dzięki temu, że wynaleziono szczepionkę. I ja to też tak traktuję. Nawet, jeśli będę miała przez moment gorsze samopoczucie to się tym nie przejmuję - mówi.

- Mam nadzieję, że jak mieszkańcy naszego powiatu zobaczą, że wszyscy, którzy tutaj się zaszczepiliśmy i nie mamy objawów, to doda im to otuchy i sami też to zrobią. Szczepionki są po to, żeby pewne rzeczy zniknęły z powierzchni ziemi – podsumowuje.

Anna Zajkowska