Straty materialne są duże ...

Ośmioosobowa rodzina z Będźmierowic zdążyła w ostatniej chwili ewakuować się z płonącego domu. Pożar wybuchł w poniedziałek (16.02.) przed północą. Ogień pojawił się na parterze budynku, w kotłowni.

W akcji gaśniczej brało udział kilka jednostek OSP z gminy Czersk oraz KPPSP Chojnice.   |  fot. red.

Domownicy już spali, rodzice na dole, szóstka dzieci w wieku od 1,5 roku do 8 lat na poddaszu dobudówki. - Nie spałem jeszcze mocno. Przebudziło mnie światło dochodzące z korytarza. Wstałem i zobaczyłem płonące drzwi od kotłowni znajdującej się naprzeciwko naszego pokoju na parterze.

-  Szybko obudziłem żonę, która pobiegła na górę po dzieci. Było ciemno, wszędzie dym. Stałem na dole, aby wskazywać im drogę, trzymałem drzwi. Starsze dzieci same zbiegły na dół, najmłodsze żona znosiła na rękach – opowiadał Łukasz Górnowicz z Będźmierowic.

- Biegłam na oślep, było pełno dymu. Tak jak staliśmy wyskoczyliśmy na podwórko. Najważniejsze, że żyjemy. Nikomu nic się nie stało. Uciekliśmy w ostatnim momencie! – mówiła tuż po ewakuacji pani Katarzyna. Niestety straty materialne są duże, mogą sięgać kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Chociaż prawie natychmiast na miejscu pojawili się strażacy (pierwsi z Będźmierowic), którzy stłumili płomienie, zniszczeniu uległ dach i strop nad parterową częścią budynku. Doszczętnie spłonęła kotłownia, gdzie prawdopodobnie znajdowało się źródło pożaru.

Ponadto dwa pokoje (jeden sąsiedniego mieszkania innej rodziny), kuchnia i korytarz nadają się do kapitalnego remontu. Niektóre sprzęty i rzeczy uległy spaleniu. Pogorzelcy spędzili noc w rodzinnym domu dziecka, prowadzonym na tej samej posesji przez ich krewnych.

- Nie wiem co dalej będzie. Ostatnio wyremontowaliśmy cały parter. Nie mamy pieniędzy, aby naprawić wszystkie szkody – mówi pan Łukasz. Informacja o pożarze trafiła już do Miejsko - Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Czersku. Pracownicy socjalni mają zająć się rodziną.

(red)

fotoreportaz.jpg