Prototyp wiaty przystankowej już stoi

Od około dwóch tygodni podróżujący komunikacją miejską korzystają z nowej, 8 metrowej wiaty przystankowej. Usytuowana jest ona na placu Jagiellońskim, a zaprojektował ją miejski architekt Andrzej Ciemiński. Koszt inwestycji to ok. 36 tys. 500 zł.

Nowa wiata na placu Jagiellońskim to prototyp. Jest prosta, klasyczna i estetyczna. Użytkownicy mają tylko jedno ale, w upalny dzień nie uświadczy się pod nią cienia.   |  fot. A. Zajkowska

Na wymianę starych wiat przystankowych radni uchwalili na ten rok 300 tys. zł. Jako pierwszą wymieniono tę na placu Jagiellońskim. Jej koszt to około 36 tys. 500 zł. - Sama wiata kosztowała 27 tys. 60 zł. Do tego dochodzi wykonanie elementów ze stali, rozkład jazy, wykonanie tablicy z nazwą ulicy, kupno i montaż kosza na śmieci, wykonanie fundamentu oraz demontaż poprzedniej wiaty - wylicza Jarosław Rekowski, dyrektor wydz. komunalnego i ochrony środowiska.

Stara wiata ze względu na zbyt postępującą korozję nie dostanie drugiego życia i nie stanie gdzie indziej. - Jako podzespoły weźmiemy tylko szyby, które nie były zbite plus ewentualnie poliwęglany. Reszta rurek to materiał zbyt skorodowany, więc jest przeznaczony do utylizacji - informuje dyrektor.

Takich wiat będzie więcej

Nowa wiata natomiast wykonana jest z materiałów nierdzewnych. Stal jest cynkowana, malowana proszkowo. Ściany wykonano z poliuretanu. - To dobry i dość drogi materiał. Bardziej odporny na dewastację. Tańsze szyby, plastiki często jak ktoś kopnie to już są popękane i nadają się do wymiany. Przy tym materiale nie powinno się tak wydarzyć - opowiada Andrzej Ciemiński, projektant nowych wiat. Obecnie miejski architekt, przygotowuje dokumentację na kolejne przystanki. - Będą one ulokowane m.in. po drugiej stronie ulicy na placu Jagiellońskim, na Sukienników, przy parku Tysiąclecia, wzdłuż ulicy Gdańskiej, prawdopodobnie też na ulicy Warszawskiej - wylicza.

Ceny tych przystanków nie są jeszcze znane. Koszt będzie zależał głównie od wielkości wiat, ponieważ niemalże przy każdym planowanym miejscu zatrzymywania się komunikacji miejskiej, będą one miały inne wymiary. - Wiaty są planowane indywidualnie, w zależności od potrzeb danej lokalizacji i ilości miejsca na nią. Innej wielkości będzie ta przy ulicy Sukienników, skąd rozwozi się ludzi w zasadzie na cały powiat, a nawet poza jego granice, a inna np. na ulicy Gdańskiej, obok marketu. Każda wiata będzie na pewno kosztowała też inaczej ze względu na szalejące ceny stali. Ile, okaże się po przetargu - mówi Jarosław Rekowski.

„Artyści już się uaktywnili”. Osłonił się stary mur

Wiata przy placu Jagiellońskim, poza nie estetycznym murem, obnażyła też inną kwestię, specyficzne poczucie estetyki lokalnych „artystów”. - Wiata nie stała jeszcze nawet tygodnia. Nie została jeszcze nawet odebrana, a już autor jakichś swoich treści zdążył je tam umieścić. Chyba było za nowe i za czyste. Szczerze, jestem czasem zdumiony tym jak coś nowego kogoś razi i koniecznie musi to zepsuć. Nie mogę tego pojąć i ogarnąć umysłem. Czasem aż się traci siły i się człowiek zastanawia czy warto jest inwestować w nowe. Ulepszać tę wspólną przestrzeń nowymi elementami, by żyło nam się przyjemniej, ładniej, wygodniej.

- Takie zachowania powodują, że próbujemy chronić mienie i wydajemy kolejne środki na monitoringi, na ściganie. Potem okazuje się, że sprawcą bałaganu jest małoletni, a szkodliwość czynu niska - ubolewa Jarosław Rekowski. - Całe szczęście „dzieła sztuki” z wiaty udało się to zlikwidować, co jest rzadkie bo farby w spreju są dosyć odporne na rozpuszczalniki. Dlatego widzimy na pozostałych przystankach to co widzimy. Autorów treści jest dosyć sporo, co widać po ilości zmasakrowanych przystanków - dodaje.

Dyrektora komunalki pytamy także o nieestetycznie wyglądający mur, który stanowi tło dla nowego przystanku. Dowiadujemy się, że stanowi on własność wspólnoty mieszkaniowej. - Rozmawialiśmy z ich przedstawicielem i dowiedzieliśmy się, że na razie nie mają środków. Będziemy monitować temat, bo faktycznie mur nie dodaje chluby temu miejscu - odpowiada Jarosław Rekowski.

Anna Zajkowska