O jubileuszu studia - nieco subiektywnie

Trudno o chłodną relację z tak naładowanego emocjami wieczoru, wieńczącego 10 - lecie Chojnickiego Studia Rapsodycznego. Dlaczego? Ano choćby z tego faktu, że tak jak wielu chojniczan, nieodmiennie trzymam kciuki za rozwój tego teatru od samego początku.

Przed dekadą byli debiutantami, stawiającymi pierwsze sceniczne kroki pod okiem Grzegorza Szlangi i Henryka Dąbrowskiego. Dziś mogą pochwalić się nie lada dorobkiem.   |  fot. (ro)

Ten entuzjazm ma swe źródło podczas I Wiosny Teatralnej, chociaż pamięcią sięgam jeszcze dalej, gdy zobaczyłem Grzegorza Szlangę bodaj 12 lat temu podczas powiatowego etapu Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego.

Startował wtedy jako student. Miałem już wówczas przed sobą człowieka, który jest całkowicie świadomy tego, po co znalazł się na scenie. Wyśmienicie, wręcz brawurowo zinterpretował wówczas dwa utwory całkowicie od siebie odmienne pod względem treści i klimatu. znakomicie dobrał środki wyrazu artystycznego.

Grzegorz Szlanga

 Pomyślałem wtedy: " ten człowiek jest stworzony na dla teatralnej sceny". Dopiero później dowiedziałem się, że oprócz zgłębiania wiedzy z zakresu filologii angielskiej, współdziała z Henrykiem Dąbrowskim w poznańskim Centrum Kultury "Zamek". Notabene, wtedy jako pierwszy chojniczanin sięgnął po najwyższy laur OKR na ogólnopolskim forum.

Potem widziałem Go i jego pierwszych podopiecznych podczas Kwietniowych Spotkań z Poezją. I już wtedy było widać, że praca z Grzegorzem i Henrykiem nie idzie na marne. Zresztą ów poznański reżyser i aktor bywał często w Chojnicach i bez przesady można go uznac obok Grzegorza za współtwórcę Chojnickiego Studia Rapsodycznego - pozostaje z chojnickimi podopiecznymi w ścisłym kontakcie do dzisiaj.

Ale wracając do wspomnianej Teatralnej Wiosny - pomimo, iż widzów było niewiele więcej niż aktorów, miałem świadomość, że oto zrodziło się coś dobrego artystycznie, ważnego i trwałego. Wywalczyłem w redakcji Dziennika Bałtyckiego całą stronę na relację o tym wydarzeniu, by uzmysłowić chojniczanom, że w naszym mieście zrodził się fantastyczny teatr. Kolejne premiery, sukcesy kolejnych spektakli i poszczególnych aktorów coraz bardziej utwierdzały mnie w tym przekonaniu. I do dziś nie zmieniam zdania. A najlepszym na to dowodem  są sukcesy  jego aktorów.

Studio Rapsodyczne

Marta Kurzak, która grała w pierwszej ekipie Studia, jest dziś cenioną aktorką Teatru Polskiego w Warszawie. Aleksandra Kania z powodzeniem występuje na trójmiejskich scenach m.in w Stajni Pegaza. Łukasz Sajnaj także ma w swym dorobku wiele ról poza Studiem, zdarzył mu się nawet epizod w serialu! Dominik Gostomski za kilka dni rozpocznie edukację w szkole aktorskiej we Wrocławiu. Inne powody do dumy? Wiele spektakli zdobyło już uznanie w całej Polsce - choćby wielokrotnie nagradzane "Dziecko dla początkujących", "Dzieło sztuki", "Heysel" czy "Bon Voyage".

Czegóż więc życzyć jubilatom? Skoro nie brakuje im zapału, pomysłów, energii, pracowitości, talentu? Na myśl przychodzi mi refren piosenki Młynarskiego - "Róbmy swoje, bo dopóki nam się chce, drobiazgów parę się uchowa - kultura, sztuka, wolność słowa!"

Radosław Osiński

fotoreportaz.jpg