Mieszko długo stawiał opór

Kolejny krok w drodze do Ekstraklasy postawili dziś zawodnicy Red Devils Chojnice. Diabły pokonały Mieszka Gniezno aż 7:2, choć do przerwy mieli problemy ze zdobywanie bramek nawet w dobrych sytuacjach.

Piłkarze Red Devils pokonali dziś Mieszka Gniezno i nadal prowadzą w tabeli I ligi.   |  fot. (olo)

Red Devils – Mieszko Gniezno 7:2 (2:1)

Bramki: 1:0 Mączkowski (3), 2:0 Mączkowski (14), 2:1 Bereźnicki (21), 2:2 Banasik (21), 3:2 Moroz (24), 4:2 Wojciechowski (28), 5:2 Sobański (34), 6:2 Laskowski (36), 7:2 Laskowski (37).

Red Devils: Kartuszyński - Wojciechowski, Kolesnik, P. Laskowski, Mączkowski, Sobański, Moroz, Kaczorowski, D. Laskowski, Kubiszewski.

Osłabieni brakiem m.in. byłych piłkarzy Red Devils Chojnice (Dariusz Rychłowski, Mariusz Sawicki) zawodnicy Mieszka Gniezno długo utrzymywali korzystny dla siebie wynik z faworyzowanym zespołem Red Devils. Prawda jest jednak taka, że losy tego meczu powinny być rozstrzygnięte już do przerwy. Nastawieni na twardą walkę goście mieli bardzo dużo szczęścia pod własną bramką, a w dodatku gospodarze fatalnie nastawili dziś celowniki.

Co prawda dwukrotnie dzięki asystom Sebastiana Wojciechowskiego do siatki trafił Kuba Mączkowski (jedna bramka po pięknie rozegranym rzucie wolnym), ale przynajmniej trzy lub cztery inne akcje również powinny zakończyć się golami, a dogodnych sytuacji nie wykorzystywali m.in. Mączkowski, Wojciechowski i przede wszystkim Przemek Laskowski. Na domiar złego tuż przed przerwą goście zaskoczyli chojniczan przy rzucie wolnym i zdobyli kontaktową bramkę.

Niespodziewanie po przerwie zawodnicy Mieszka wyrównali stan rywalizacji na 2:2. Wtedy jednak chojnicki walec wrzucił wyższy bieg i powoli zaczął rozjeżdżać gości, którzy wykorzystując warunki fizyczne próbowali zatrzymać go siłowo. Ta sztuka im się nie udała, dostali aż pięć goli, a gdyby nie świetna postawa bramkarza gości, to wyjechaliby z Chojnic z dwucyfrówką po stronie strat. Do siatki Mieszka trafiali kolejno Moroz, Wojciechowski, Sobański i w końcówce dwa razy Laskowski.

Trener Andrzej Bianga po tym meczu ma do przeanalizowania kilka sytuacji, ale jeszcze więcej do analizowania i przemyślenia mają sędziowie tego spotkania, bo panowie zachowywali się dziś jak amatorzy rozpoczynający przygodę z sędziowaniem – podejmowali kontrowersyjne decyzje, mylili się w obie strony, a w dodatku jeszcze dyskutowali i odpowiadali krytykującym ich kibicom. 

Zawodnicy Red Devils już mogą myśleć o środowym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski u siebie z MOKS Słoneczny Stok Białystok (początek o godz.19.00).

Tekst i fot. (olo)