Koncert noworoczny z różą w tle

Ci, którzy poszli w niedzielę do Chojnickiego Centrum Kultury na koncert noworoczny, na pewno bawili się świetnie. Wszystko dzięki Orkiestrze im. Johanna Straussa pod batutą Łukasza Hermanowicza i dwóm utalentowanym małżeńskim parom śpiewaczym.

Bawimy się na całego. Małżeństwo Opalińskich czuło się w Chojnicach jak u siebie w domu ...   |  fot. Maria Eichler

Najpierw koncert miał być tylko jeden. Szybko jednak okazało się, że w dwa dni rozeszły się na niego bilety (po 90 zł każdy), więc zaczął się szturm na kasę w ChCK. Organizatorzy postanowili więc zaryzykować jeszcze jeden koncert. Bilety też sprzedały się migiem. Kto zwlekał, odszedł z kwitkiem. Wszystko to świadczy o głodzie na rozrywkę tego typu.

Czerwone czy niebieskie?

A zabawa była przednia, bo Orkiestra im. Johanna Straussa to muzyczny pewniak, a dwie zaproszone do udziału pary małżeńskie – Hanna Okońska-Ratajczak (sopran) i Łukasz Ratajczak (tenor) oraz Marcela Wierzbicka-Opalińska (sopran) i Dominik Opaliński (bas) okazały się nie tylko świetnie śpiewającymi artystami, ale też pełnymi humoru ludźmi. Łatwo nawiązywali kontakt z widownią, a urodziwe panie nie miały kłopotu ze zdobyciem partnera do tańca spośród widzów. Przygotowane numery także skrzyły się dowcipem. Artyści chętnie przebierali się – nawet w szlafrok i T-shirty, by malowniczo podrasować miłosny duet.

A arię „Usta milczą, dusza śpiewa” zmasakrowali z ogromnym wdziękiem i z komentarzem prowadzącej koncert Emilii Czekały, że po ślubie to tak właśnie wygląda, iż piwo jest ważniejsze od wszystkiego...Całość została zrealizowana w konwencji rywalizacji obu par i to publiczność miała wyłonić zwycięzców w głosowaniu za pomocą karteczek o kolorze czerwonym i niebieskim. Ich suma miała przełożyć się na róże w wazonie. Która para zebrałaby ich więcej, ta wygrałaby. Ale był to figiel, bo Emilia Czekała stwierdziła na koniec, że różnica pomiędzy parami była tak niewielka, że nawet nie ma co ogłaszać wyniku, więc wszyscy mogą czuć się zwycięzcami! Co ważne, róże dokładane do wazonów były na szczęście prawdziwe i bardzo ładne...

Z dzieckiem na ręku

Publiczność nie tylko cieszyła się z tego, że może słuchać znanych jej dobrze operetkowych hitów, ale też była co chwilę zachęcana do dodatkowej aktywności. A to do wstawania, a to do udawania wskazówek zegara, a to do kontrolowanego śmiechu. Można też było klaskać, a oklaski miały być nie wtorkowe, a noworoczne, co Emilia Czekała skrzętnie sprawdzała, czy wychodzą jak należy. Prowadząca oczywiście wzorem taty (Marka Czekały – wcześniejszego szefa Orkiestry – przyp. red.) sypała żartami jak z rękawa i chyba też najczęściej zmieniała kreacje. Na coraz bardziej błyszczące...

Niespodzianka była też taka, że na scenie w końcówce znalazło się dziecko! Podobno urodzone między jednym a drugim koncertem przez Marcelę Wierzbicką-Opalińską, która dzielnie śpiewała z dziecięciem na ręku, a maleństwo było nadzwyczaj spokojne... Atmosfery rozgrzanej do czerwoności nie uspokoiły nawet bisy, a artyści zostali pożegnani owacją na stojąco. To było naprawdę śpiewające wejście w Nowy Rok!

Tekst i fot. Maria Eichler