Idealista, który wierzył w demokrację

W środę pożegnamy Leszka Chamier Cieminskiego, pierwszego burmistrza Chojnic po transformacji ustrojowej. Msza św. o godz. 11 w bazylice mniejszej, uroczystości pogrzebowe na cmentarzu komunalnym.

Na zdjęciu pierwszy wywiad burmistrza Leszka Chamier Cieminskiego tuż przed objęciem przez niego funkcji.   |  fot. Maria Eichler

To postać ikoniczna dla czasów, w jakich przyszło mu żyć. Jeden ze zbuntowanych przeciwko komunie, nękany przez SB, dotkliwie pobity, mimo to wciąż zaangażowany w to, żeby Polska stała się wolnym krajem wolnych ludzi. Głęboko wierzący, nie dziwi więc jego akces do akademickiego duszpasterstwa, potem do Duszpasterstwa Ludzi Pracy, do „Solidarności”. Pełen ideałów i wiary w to, że jak już przyjdzie zwycięstwo, to ludzie będą potrafili się dogadać.

Bo przecież dla Polski warto wyrzec się partykularyzmów  i szukać tego, co łączy, a nie dzieli. – Obecną swą pracę pojmuję jako służbę na rzecz chojnickiej społeczności – mówił w pierwszym wywiadzie dla „Gazety Chojnickiej” tuż przed objęciem funkcji burmistrza, co nastąpiło 4 czerwca 1990 r. – Chciałbym zintegrować naszą społeczność, pobudzić ją do wspólnego wychodzenia z marazmu, niewiary, bezsilności. Problem w tym, czy ludzie zechcą być uczciwi, dać coś z siebie, tworzyć nową rzeczywistość, czy tylko poprzestaną na żądaniach.

Jaka solidarność?

W tym wywiadzie jest też jego credo. Zapytany, czy zostało coś jeszcze z ideałów „Solidarności”, odpowiadał, że solidarność to walka o człowieka, o jego prawa, o jego prawdziwy postęp, walka o dojrzalszy kształt życia ludzkiego opartego na prawdzie, wolności, sprawiedliwości i miłości. – Chcę wierzyć, że te ideały są w każdym z nas –mówił.

Jego burmistrzowanie przypadło na trudny czas budowania praktycznie na nowo wszystkich sfer publicznego życia. Szybko okazało się, że rzeczywistość jest o wiele bardziej skomplikowana, niż można by sądzić i że rządzenie miastem wymaga raczej silnej ręki, a nie ciągłego konsultowania i wysłuchiwania opinii. Dla części dawnych sojuszników Chamier Cieminski okazał się po pewnym czasie zbyt miękki, krytykowano jego decyzje i sposób postępowania. W końcu zarzucono arogancję i brak współpracy z komisją rewizyjną, a także nieprawidłowości przy budowie bloku komunalnego przy ul. Mickiewicza.

Na dodatek Chamier Cieminski zadarł z wpływowym lobby kupieckim. To wszystko stało się oficjalną przyczyną jego odwołania na sesji Rady Miejskiej 16 października 1992 r. Przerwana kadencja zniechęciła go do polityki. Ale nie zniknął, pracował jako radny do końca kadencji. Potem w następnej. – Jedynym powodem, że nie angażował się już tak intensywnie, było to, że marzyliśmy o czwartym dziecku -  wspomina żona Lidia. – I było tak, że trzeba było wybierać – albo polityka, albo dziecko. Leszek wybrał ojcostwo.

To wtedy zaczął działać w ruchu na rzecz świadomego ojcostwa, w Ognisku Świętej Rodziny, rozwijał się duchowo. Był niezmordowany w organizowaniu wydarzeń o charakterze sportowym – dowoził dzieci na regaty, pływał jachtem na Mazurach i kajakiem po Wiśle, rowerem śladem rodzinnych korzeni. Organizował rodzinne zjazdy i pielgrzymki do miejsc Zagłady.

Z wykształcenia  inżynier budownictwa, z przygotowaniem pedagogicznym bez trudu znalazł zajęcie. Ostatnio pracował w KRUS. Ale jego pasją była też praca rzeczoznawcy majątkowego. Ta wymagała niezależności.

Lubił ryzyko

Jaki był? Pogodny i uśmiechnięty, otwarty na drugiego człowieka, o ogromnej kulturze, rzadko pozwalał sobie na ostrzejszy ton w dyskusji. Prywatnie miłośnik sportów – nie tylko żeglował, także wspinał się w górach. Wyznawał, że w czasie wędrówek po górach zdarzały mu się ryzykowne sytuacje, ale lubił takie wyzwania.

To on był inicjatorem powstania pierwszej lokalnej gazety w Chojnicach. Wiedział, że prasa to potęga, że może pomagać w przemianach. Skompletował zespół, ofiarnie pojechał z przyszłymi redaktorami „po nauki” do Olsztyna, wspierał działalność wydawniczą. Dzięki niemu Chojnice mogą się pochwalić „Gazetą Chojnicką”, która istniała w latach 1990 – 2004.

Gdy był już ciężko chory, nie tracił ducha. Wierzył w medycynę alternatywną i w to, że jeszcze będzie zdrowy. Stało się inaczej. Bardzo żal, bo ludzi takiego formatu jak Leszek Chamier Cieminski jest naprawdę bardzo mało. Miał tylko 62 lata. Mógł jeszcze wiele zrobić i być przykładem dla innych. Szkoda, że nie ma go już z nami.

Tekst i fot. Maria Eichler 

  1. 25 lipca 2018  18:01   ktoś wie?   Don

    Z ciekawości....co konkretnie zastosował pan Ciemiński mając raka....trzustki?

    0
    6
  2. 24 lipca 2018  15:41   " O zmarłych nic ,chyba ...   anonim

    " O zmarłych nic ,chyba ,że dobrze"

    12
    5