Pod rozwagę
Właśnie wróciłem z urlopu u szwagra, który mieszka w mieście, w którym zlikwidowano straż miejską.Zajechaliśmy jego autem na główny rynek, a że nie było wolnego miejsca parkingowego szwagier stanął na zakazie.Na mój komentarz powiedział,"nie przejmuj się, nikt tu nas nie złapie, nie mamy już straży miejskiej",policja tu prawie nie zajeżdża. I wtedy pomyślałem, że my Polacy to jednak nie mamy po kolei .Bo jak jest przepis, który możemy ominąć, to ominiemy, jak uda nam się czegoś nie zapłacić, np,abonamentu rtv, to nie zapłacimy, jak możemy papirek wrzucić do kosza, kóry jest dwa metry dalej, to mając świadomość, "że i tak nikt nam nic nie zrobi" to wyrzucimy go na chodnik, psa puścimy na trawnik lub do piaskownicy "bo nikt mi nic nie może".Więc mój wniosek jest jeden - nie mamy świadomości europejczyków, że przepisy są po to aby je przestrzegać, a nie łamać i dopóki to się nie zmieni, to musimy mieć bat nad sobą. Jak czytałem wypowiedź jednego z radnych chyba powiatowych, że parkomatów nie musi nikt pilnować, bo chojniczanie są zdyscyplinowani, to uśmiechnąłem się z politowaniem.Naszej natury chyba nie da się zmienić.I po doświadczeniu ze szwagrem, choć wpisałem się na listę w sprawie referendum postanowiłem, że na referendum nie pójdę jeśli dojdzie do skutku.Zmieniłem zdanie, choć nie często to robię.