Święte krowy a SM
Nie da się ukryc, że aby przeczytac coś dotyczącego tematu trzeba się naszukac.Zainteresowani , ich rodziny i przyjaciele króliczka piszą farmazony, wyzywają członków komitetu od degernaratów itp. byle tylko główny temat, czyli dyskusja o potrzebie istnienia, bądź nie straży miejskiej pozostał gdzies na boku. Skutek jest odwrotny do zamierzonego, bo jestem coraz bardziej za rozwiązaniem SM. Poza argumentami za rozwiązaniem SM już wymienionymi dodam jeden-silna ZALEŻNOŚĆ STRAŻNIKÓW OD SWOICH MOCODAWCÓW. Świętymi krowami dla strazników są samorządowcy, pracownicy UM, Starostwa, Gminy, Policji, Straży Pożarnej, Wojska itd. oraz ich rodziny. Tworzy to całkiem sporą grupę osób pouczanych za wykroczenia. Mandaty płacą zwykli, szaracy z Mostostalu, Zrembu czy PKP. Ktoś powie, że policja podobnie traktuje obywateli i zapewne będzie miał trochę racji. Trochę, bo odpowiedzialność policjanta za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków to zupełnie inna bajka niż ewentualnie najwyższy wymiar kary w straży miejskiej czyli wizyta EMILA RAU i OPIEPRZ OD BURMISTRZA.