Urodziłam się na na ...
Urodziłam się na na początku lat 70-tych. Rodzice prowadzili zakład krawiecki więc sektor tzw. prywatny. Nie pamietam żadnych nalotów UB ani milicji, czy też odprowadzanego przez nich haraczu. Za gotówkę w 1982 roku zakupili Poloneza...mieszkanie M-4 otrzymali dzięki książeczce mieszkaniowej....Przeprowadzając się do niego po drodze odbieraliśmy meble ze sklepów zarezerwowane wcześniej. Nie pamiętam sytuacji, w których nie byłoby co jeść nawet w dobie kryzysu...bo u rolnika zawsze można było coś kupić...Były wczasy latem....pamietam jak każdego roku wyjeżdżaliśmy na cały miesiąc do Kołobrzegu. Sąsiedzi do Bułgarii...Było jak było...kina w każdym mieście...w szkołach był stomatolog i pielęgniarka...itd. Co z tego, że teraz ten świat stoi otworem? A kogo stać na wyjazd do Australii w celach zwiedzania? Kogo stać na te luksusowe ciuchy w butikach? Ile jest biednych rodzin, które żyją na granicy nędzy? Ile młodych małżeństw otrzymało od państwa mieszkania i możliwość zakupu mebli po preferencyjnych cenach? S*ał pies ten dobrobyt jaki teraz nam zafundowali!