Poczytaj o straży miejskiej ...
Poczytaj o straży miejskiej w innych miejscowościach... ...Znikająca straż miejska... ...Coraz więcej gmin w Polsce decyduje się na likwidację straży miejskich. Odgórnie zadecydowały tak rady miejskie w Strzegomiu czy Świeradowie-Zdroju. Oddolnie mieszkańcy podjęli akcje zbierania podpisów pod wnioskami referendalnymi w tej sprawie w Bydgoszczy, Poznaniu czy Rybniku. Mieszkańcy Pszczyny opowiedzieli się w referendum za likwidacją straży, ale zawiodła frekwencja. Wkrótce, dzięki działaczom KNP, ma odbyć się referendum z Żywcu. Straże miejskie zaczęły powstawać od 1990 roku, kiedy to uchwalono dwie ustawy: wprowadzającą samorząd terytorialny oraz o policji. Ta druga ustawa wprost umożliwiła gminnym władzom samorządowym tworzenie „umundurowanych straży miejskich”, zaznaczając jednocześnie, że „funkcjonariusze straży miejskich wykonują wyłącznie czynności administracyjno-porządkowe”. Całościowego uregulowania prawnego dotyczącego strażników doczekaliśmy się w 1997 roku wraz z ustawą o strażach gminnych, w której dokładnie wymieniono zadania straży, a jednym z nich była kontrola ruchu drogowego. Pod koniec 2012 roku gotowy był projekt ustawy przewidujący przekształcenie straży w policję municypalną, która – wyposażona w broń palną – bardziej zajmowałaby się zadaniami związanymi z bezpieczeństwem. 700 mln na strażników Jak wynika z raportu MSW, na koniec 2011 roku na terenie Polski działało 575 oddziałów straży gminnych, miejskich i miejsko-gminnych, podczas gdy w 1994 roku – 410. W 2011 roku w strażach było łącznie 11 258 etatów. Oznacza to podwojenie zatrudnienia z 5551 etatów w 1994 roku. Jednak tendencja wzrostowa została wstrzymana, gdyż w 2010 roku pracowało 11 311 strażników. Najwięcej strażników jest w Warszawie – w 2012 roku 1783 funkcjonariuszy kosztowało podatników ponad 112 mln zł. Z danych z kilku polskich miast wynika, że koszt utrzymania jednego strażnika miejskiego to około 60-70 tysięcy zł rocznie. Na tej podstawie można oszacować, że choć straż miejska istnieje tylko w jednej czwartej gmin, to łączny koszt jej funkcjonowania w całym kraju sięga 700 mln zł rocznie. Zwykle na straż samorządy wydają niecały 1 procent swojego budżetu. Radni zdecydowali, że 1 stycznia 2013 roku przestała istnieć staż miejska w Świeradowie-Zdroju (woj. dolnośląskie), w lutym zakończyła działalność ta formacja w Pionkach pod Radomiem, a 31 marca br. znika w Strzegomiu (woj. dolnośląskie). Radni Iławy (woj. warmińsko-mazurskie) podjęli decyzję, że referendum w sprawie likwidacji straży miejskiej odbędzie się 24 marca. W 2011 roku w Łagowie (woj. świętokrzyskie) radni zlikwidowali tamtejszą straż gminną, która „bardziej zajmowała się fotoradarami niż problemami mieszkańców”. Także w 2011 roku zlikwidowano straż miejską w Łasku (woj. łódzkie), co przynosi 300 tys. zł oszczędności rocznie. W 62-tysięcznych Żorach (woj. śląskie) straż miejska nie istnieje od 1999 roku, od 2008 roku w 65-tysięcznej Stalowej Woli (woj. podkarpackie). – Oszczędzamy milion rocznie, a statystyki przestępstw i wykroczeń się nie pogorszyły – mówi w „Gazecie Wyborczej” Andrzej Szlęzak, prezydent Stalowej Woli. – Straż była kosztowna, mało efektywna i – co tu się oszukiwać – zawiódł czynnik ludzki. Strażnicy fałszowali statystyki, a reakcją na moje kontrole było powołanie związku zawodowego – dodaje. Staż miejską zlikwidowano również w Chrzanowie, Trzebini, Szczyrku, Zakroczymiu czy Libiążu. W Lublinie likwidacji 128-osobowej straży miejskiej, kosztującej 7 mln zł rocznie, domaga się Jan Gąbka, radny SLD, a działacze Ruchu Palikowa chcą złożyć obywatelski projekt uchwały w tej sprawie poza Lublinem także w Łodzi i Poznaniu. Z kolei w Katowicach rezygnacji z formacji domagają się opozycyjni wobec prezydenta miasta radni PO. Propozycje likwidacji straży miejskich pojawiały się także wśród radnych w Krakowie, Szczecinie, Sosnowcu, Kętrzynie, Lęborku, Sieradzu, Stargardzie, Zgierzu czy Zduńskiej Woli. – Straże miejskie trzeba zlikwidować, ich formuła się wyczerpała – powiedział Janusz Dzięcioł, były strażnik, a aktualnie poseł PO. Nigdy straży miejskiej nie powołano w Bukownie (woj. małopolskie), gdzie w zamian władze gminy opłacają dodatkowe patrole policji. Podobne patrole funkcjonują w Chrzanowie. Akcje referendalne Z drugiej strony pojawiło się wiele oddolnych inicjatyw, mających na celu zorganizowanie referendum w sprawie likwidacji straży miejskiej. 3 lutego w Pszczynie (23 strażników kosztuje tam około 1,5 mln zł rocznie) 94 procent głosujących w plebiscycie, zainicjowanym przez działaczy KNP, opowiedziało się za likwidacją straży miejskiej. Niestety zawiodła frekwencja, która wyniosła 14 procent, więc referendum jest nieważne. – Było bardzo pozytywne nastawienie mieszkańców do tej akcji, ludzie wykazywali chęć pomocy, gdyż straż miejska nie cieszy się zaufaniem społecznym – mówi „Najwyższemu Czasowi!” Wiesław Lewicki, prezes oddziału Bielsko-Biała KNP. – Nie trzeba było przekonywać ludzi do podpisywania list poparcia – zaznacza. W Rybniku oraz Bydgoszczy zebrano, co prawda, odpowiednią liczbę podpisów, ale w obydwu przypadkach część z nich została zakwestionowana, przez co nie doprowadzono do referendum. W Rybniku przy składaniu podpisów doszło do przepychanek formalnych w urzędzie, gdzie urzędnicy nie chcieli odpowiednio zabezpieczyć list. Po kilku dniach okazało się, że były one pilnowane przez… straż miejską. Z kolei w Bydgoszczy ponieważ zebrano bardzo dużą ilość podpisów – ponad 31 tysięcy, z których pozytywnie zweryfikowano 26 tysięcy, zwrócono uwagę na problem i prezydent miasta zorganizował debatę w tej sprawie. W Poznaniu (stowarzyszenie „Tak dla Poznania”) i Kielcach (stowarzyszenia „Nasz Dom” i „Forum Obywatelskie”) inicjatorom nie udało się zebrać wymaganej prawem liczby podpisów pod wnioskiem o referendum. Z kolei w Inowrocławiu ruch „Nowy Inowrocław” nie chce organizować referendum, bo takie rozwiązanie uważa za zbyt kosztowne, a w zamian apeluje do władz miasta, by to one podjęły decyzję o likwidacji straży. Podobnie radni Sosnowca doszli do wniosku, że 300 tysięcy zł na zorganizowanie referendum to zbyt duży koszt, a fre¬kwen¬cja może nie być wystarcza¬jąca. Należy też podkreślić, że wygrane referendum nie zawsze oznacza automatyczną likwidację straży miejskiej. Tak jest tylko w przypadku, jeśli jest ona wydzielona ze struktur urzędu. Strażnicy gnębią kierowców Postulaty dotyczące likwidacji straży miejskich są w całej Polsce podobne i sprowadzają się do twierdzenia, że funkcjonariusze zamiast pomagać ludziom, zajmują się głównie gnębieniem kierowców fotoradarami i wypisywaniem mandatów za złe parkowanie. Potwierdzają to dane statystyczne. Z raportu MSW wynika, że w 2011 roku strażnicy podjęli ponad 2,9 miliona interwencji, z czego wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji zarejestrowano niemal 1,8 miliona (61,3 proc.). W owym roku strażnicy nałożyli ponad 1,4 miliona mandatów na łączną kwotę ponad 168 mln zł. Michał Terka, powiatowy radny z Sieradza, jako argumenty za rozwiązaniem straży miejskiej podaje jej zbyt małe kompetencje, zajmowanie się nieistotnymi sprawami czy wysokie koszty utrzymania strażników. – Straż miejska powinna zajmować się takimi drobnostkami, jak odławianie zwierząt czy karanie kierowców, kiedy parkują rzeczywiście w sposób niebezpieczny – mówi „Najwyższemu Czasowi” Arkadiusz Jarzecki, prezes oddziału Bydgoszcz KNP. – Powinni też prewencyjnie chodzić w niebezpiecznych dzielnicach, by nie dochodziło do kradzieży czy napadów. Natomiast to nie powinno być polowanie na kierowców – podkreśla. W niektórych strażach miejskich 99 procent interwencji dotyczy fotoradarów. – Z powodów finansowych straż miejska przerodziła się w służbę do nabijania kasy dla urzędu miasta, a przestała służyć mieszkańcom – mówi „Najwyższemu Czasowi!” Leszek Janosz, szef KNP Koło Pszczyna. Z raportu NIK z października 2011 roku wynika, że w 63,6 proc. skontrolowanych gminach wykryto nieprawidłowości z tym związane, a działania straży miejskich nie przełożyły się na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego. Izba stwierdziła, że samorządy traktują kontrolę ruchu drogowego jako narzędzie mające na celu zwiększanie dochodów. W Białym Borze (woj. zachodniopomorskie) w 2010 roku pieniądze z fotoradarów stanowiły aż jedną czwartą dochodów gminy. W Nowym Korczynie (woj. świętokrzyskie) tylko jeden z 869 mandatów został wypisany z innego paragrafu niż przekroczenie prędkości! – Bez fotoradaru i pieniędzy za mandaty nie ma sensu istnienie straży gminnej – mówi otwarcie Paweł Zagaja, wójt Nowego Korczyna. W 2011 roku nowe przepisy nałożyły obowiązek uzgadniania miejsca pomiaru prędkości z policją. W rezultacie z posiadania straży miejskiej zrezygnowało wiele małych gmin, często położonych przy ruchliwych trasach, np. Raba Wyżna, Stare Pole, Skwierzyna, Nasielsk, Krasnobród czy Świątniki Górne. Jednak inne zwiększyły swój stan posiadania fotoradarów, bo ze statystyk MSW wynika, że na koniec 2011 roku straże w całej Polsce dysponowały 236 fotoradarami, podczas gdy rok wcześniej – „tylko” 211. Teraz ministerstwo transportu chce zmusić straże miejskie do ustawiania radarów tylko w miejscach niebezpiecznych, a minister Sławomir Nowak w ogóle odebrałby strażnikom te urządzenia, by umocnić monopol GITD w tym zakresie. Inicjatorów referendów irytuje fakt, że w uchwałach budżetowych są zapisy, ile strażnicy miejscy mają wpłacić do kasy gminnej z mandatów i kar. W Bydgoszczy w 2011 roku było to 1,5 mln zł, w 2012 – 3,1 mln zł, a w 2013 roku – 3,3 mln zł. – W ten sposób mamy nałożony plan sprzedaży – stwierdza jeden ze strażników w Bydgoszczy. W 2013 roku w Lublinie straż miejska z grzywien, mandatów i kar ma zebrać 3,8 mln zł, a w Krakowie – 5,5 mln zł. – Oficjalnie nie ma czegoś takiego jak dzienna norma, ale przyniesienie przez kilka kolejnych dni tylko 2-3 mandatów może być powodem „poważnej” rozmowy lub wręcz wylania z pracy – zwierza się „Faktowi” krakowski strażnik. – Bycie „ludzkim” nie popłaca i jest źle widziane przez przełożonych – dodaje. We Wrocławiu w 2012 roku dzięki strażnikom do miejskiej kasy wpłynęło około 6 mln zł, czyli ponad 2 mln zł więcej niż planowano. Policja nie jest rozwiązaniem Wizerunek straży miejskich w Polsce nie jest najlepszy. W internetowej sondzie aż 91,4 proc. głosujących opowiedziało się za likwidacją straży miejskiej w Bydgoszczy. W podobnej sondzie dotyczącej likwidacji straży miejskiej w Pszczynie „za” kliknęło 69 proc. głosujących, a w przypadku Kętrzyna – 71,2 proc. Zdaniem Marka Gralika, radnego PiS z Bydgoszczy, „odwróciła się ona od mieszkańców”. – Straż miejska powinna służyć mieszkańcom, a nie budżetowi miasta – uważa Gralik. Jako dowód na to podaje, że przed Euro 2012 straż miejska bardzo gorliwie wystawiała mandaty, by… zarobić na nadgodziny dla samej siebie. W tym celu zmieniono nawet uchwałę budżetową, podnosząc dochody z mandatów o 100 tys. zł. Jednak wobec strażników formułowane są też cięższe zarzuty. W krakowskiej jednostce straży miejskiej ujawniono przypadki pobić mieszkańców, agresywnych interwencji, a nawet porwania nastolatka. W sprawach o łapówkarstwo krakowskich strażników toczy się kilkanaście procesów. Podobnie 15 strażnikom z 45 pracujących w Dąbrowie Górniczej przedstawiono aż 247 zarzutów korupcyjnych. Mieli oni przyjmować łapówki w wysokości 50-150 zł w zamian za uniknięcie odpowiedzialności za różne przewinienia. Wielu przeciwników straży miejskich optuje za przekazaniem zaoszczędzonych na likwidacji straży pieniędzy na policję. Tak zrobiono w Żorach. – Działania policji i bezpieczeństwo nie poprawiły się dzięki tym etatom – uważa jednak Dariusz Kos, dziennikarz i mieszkaniec Żor i proponuje, by te pieniądze zainwestować w prewencyjną walkę z przestępczością. Są głosy, które mówią, że w ogóle niedopuszczalne jest finansowanie policji przez samorządy, bo policja powinna być utrzymywana z budżetu państwa, a gminy mają inne wydatki. Poza tym istnieją obawy, że jeśli samorządy więcej pieniędzy przekażą na policję, to władze centralne obniżą wydatki na ten cel. Dlatego pojawiają się inne pomysły na wykorzystanie zaoszczędzonych pieniędzy. – Populistycznie można przeznaczyć je na nowy żłobek czy przedszkole. Podchodząc bardziej proprzedsiębiorczo, sugerowałbym zmniejszenie opłaty targowej czy podatku od nieruchomości – mówi „Najwyższemu Czasowi!” Grzegorz Jaszczura, działacz KNP i były radny Dąbrowy Górniczej. – Natomiast gdybym sam decydował, to zmniejszyłbym po prostu zadłużenie budżetu gminy – dodaje. * Niniejszy artykuł został opublikowany w nr 11 tygodnika “Najwyższy CZAS!” z 2013 r...., źródło:http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykuly-wolnorynkowe/znikajaca-straz-miejska/comment-page-1/, 2015.01.01.