...Jak tę sytuację ...
...Jak tę sytuację gospodarczą w Chojnicach rozwiązać...? ...Kolejny problem gospodarczy do rozwiązania w gospodarce Chojnicami... jak go rozwiązać...? ...Zakłócenie. Jak burmistrz Chojnic z "anarchistą" na rynku się przekrzykiwał Sąd w Chojnicach bije rekordy. Przez dwa lata nie był w stanie stwierdzić, czy burmistrz zakłócał demonstrację. Dwieście stron akt sądowych zapisano na nic. - Co z tego, że byłem uczniem w szkole pana F.? - mówi Radek S. - Czas na zmianę w fotelu burmistrza. - Co z tego, że byłem uczniem w szkole pana F.? - mówi Radek S. - Czas na zmianę w fotelu burmistrza. Przeczytaj więcej Sąd nie zdążył z wyrokiem dla burmistrza Arseniusza F. Burmistrz Chojnic Arseniusz F. uniknął wyroku. Fortelem? Normalnie, jak to w Polsce Radosław S.i, chociaż da¬wno już stuknęła mu trzydziestka, nie wyparł się sympatii do anarchizmu i ostrej muzyki. Trzy lata miesz-kał w Irlandii, ale zatęsknił za rodzinnym mias¬tem. Angażuje się w ekologię, współpracuje z radykalną Inicjatywą Pra-cowniczą. Nic więc dzi¬wnego, że jego stowarzyszenie Wspólna Ziemia, wespół z dwoma innymi organizacjami, posta-nowiło zaprotestować prze¬¬ciwko forsowanej przez burmistrza prywatyzacji. Sprawa była delikatna - sprzedane miało zostać ostatnie miejskie przedszkole. Na dwa mikrofony S. złożył wszystkie kwity potrzebne do demonstrowania i 10 września 2011r. w południe wraz z kompanami przyjechał na Stary Rynek w Chojnicach. Ale nie byli tam pierwsi. Kwa-drans wcześniej na rynku pojawił się burmistrz Arseniusz F. Instruktor muzyczny z do¬mu kultury rozstawił dwa 140-watowe głośniki. Burmistrz zaproponował przez mikrofon dia¬log. - Na równych prawach - zastrzegł. - Każda strona będzie mówiła przez godzinę. S. poszedł się przywitać z F., ale zastrzegł, że dia¬log może prowadzić podczas sesji Rady Miasta, a na Rynek przyszedł protestować. Zresztą zatwierdzony wcześniej harmonogram demonstracji nie przewidywał miejsca dla burmistrza. Przemawiać mieli ludzie z Wspólnej Ziemi, Stowarzyszenia Arcana Historii i gość z Inicjatywy Pracowniczej. Czytaj też: Nie ma jeszcze wyroku w sprawie Wspólna Ziemia kontra burmistrz F. nie dał za wygraną i chwilę później gościom okolicznych ogródków piwnych i nielicznym spacerowiczom zaserwował całkiem zabawny spek-takl, zwłaszcza wówczas, gdy po¬między panów z mikrofonami wkroczyła defilada harcerzy z orkiestrą dętą. Uciążliwe zamieszanie Protestujący wezwali policję, aby ta uciszyła burmistrza. F. ogłosił jednak, że komenda wydała mu pozwo-lenie na spotkanie z mieszkańcami na Rynku i chętnie wykorzysta je na spotkanie z organizacjami pozarządowymi, na przykład ze Wspólną Ziemią i Arcanami Historii. Funkcjonariusze przyjęli zgłoszenie, po czym na wszelki wypadek po dżentelmeńsku ulotnili z Rynku. Zdesperowani protestujący protestowali więc dalej do jednego mikrofonu, a burmistrz na żywo komentował ich wystąpienia do drugiego. W demonstracji wzięło udział kilkanaście osób, nie licząc tych z ogródków piwnych. Policja nie dopatrzyła się powodu, aby karać burmistrza, więc wniosek o ukaranie burmistrza pod-pisali Radosław S. i Marcin W., prezes Sto¬warzyszenia Arcana Historii. Obaj panowie uznali, że F. winien jest uciążliwe-go zakłócania przebiegu zgromadzenia pu¬blicznego. Zobacz: Obywatel kontra władza. Dziś finał sprawy Wspólna Ziemia kontra burmistrz Sędzia Radosław W. w pełni podzielił ten pogląd i nałożył na burmistrza 300-złotową grzywnę. F. z postanowieniem sądu się nie zgodził, więc rozpoczął się regularny proces. Zgodnie z procedurą, tym razem sprawą nie mógł już zajmować się sędzia W., i tu zaczęły się schody. Wszyscy inni sędziowie złożyli wnioski o wyłączenie ich ze sprawy: okazało się, że troje utrzymuje kontakty towarzyskie z F., jedna z sędzin przyprowadza dziecko na zajęcia plastyczne do żony S., a ostatni z sędziów akurat był świadkiem zdarzenia, więc sądzić mu się nie godzi. Pozycja mem-brany Ostatecznie sprawę przydzielono sędzi Annie J. Ta umorzyła sprawę ze względu na nieobecność S. Tyle że S. uprzedzał sąd o swojej nieobecności w związku z koniecznym wyjazdem za granicę. Argumentację tego ostatniego podzielili rozpatrujący odwołanie sędziowie ze Słupska, a więc sprawa wróciła do Chojnic. Tym razem o ewentualnej winie burmistrza orzekać miał sędzia wydziału cywilnego Tomasz B. Ten wnikliwie przesłuchał świadków, przeanalizo-wał mapkę sytuacyjną, kąt ustawienia membran głośnikowych, moc głośników. - Ja również czuję się pokrzy¬wdzony - argumentował przesłuchiwany burmistrz. - Jeden z uczestników protestu podszedł do mnie na odległość kilkunastu centymetrów i nazwał mnie palantem albo pajacem. Wolność gwarantowana Sędzia B. swoje spo¬strzeżenia spisał na 12 stronach uzasadnienia. Uznał, że za¬chowanie burmistrza było "realizacją konstytucyjnie gwarantowanej wolności wyra-żania swych myśli i poglądów”. Ponieważ zgromadzonych na Rynku nie było wielu, każdy mógł stanąć pod odpowied-nim głośnikiem - argumentował. Sądowi Okręgowemu wystarczyły trzy strony, aby nie zostawić suchej nitki na wyroku z Choj¬nic. "Niezrozumiałe, a wręcz nieuprawnione” napisano w u¬zasadnieniu o stanowisku zajętym przez B. Sprawa po-nownie wróciła więc do pierwszej instancji, tym razem do sędziego sądu pracy - Krzysztofa K. Ten jednak nie miał oka-zji wydać wyroku. Na wrześniowej rozprawie nie pojawił się adwokat burmistrza Wojciech S. Jak twierdzi, w kalendarzu miał in¬ne, wcześniej wyznaczone rozprawy. Ponieważ mecenas nie ustanowił zastępstwa (jak czynił to wcześniej), sądo-wi pozostało spytać Arseniusza F., czy zgodzi się wystąpić bez adwokata. Burmistrz nie wyraził chęci. Przeczytaj: Bur-mistrz Chojnic Arseniusz F. uniknął wyroku. Fortelem? Kolejnego terminu być już nie mogło, bo minęły równo dwa lata i sprawa się przedawniła. Kosztami obrony burmistrza sąd obciążył Wspólną Ziemię. Zamach na cara Okna z gabinetu burmistrza wychodzą wprost na Stary Rynek: - To było dla mnie bolesne doświadczenie, zwłaszcza że Radek to mój były uczeń, któremu zawsze starałem się pomóc, jeszcze w czasach, gdy organizował punkowe koncerty. Teraz zakum-plował się z ludźmi, którzy mają ambicję samorządowe. To jest dziwna koalicja, bo Ra¬dek uchodzi za anarchistę, a Marcin W. z Arcanów - za narodowca. Arseniusz F. przyznaje, że nie zawsze udaje mu się panować nad emocjami: - Je-stem impulsywny, nie potrafię znieść jak ktoś publicznie opowiada bzdury! Wiedziałem, że podczas tego protestu będą opowiadane głupoty, więc musiałem zareagować. W Chojnicach zastosowaliśmy model podpatrzony w Niem-czech i w Holandii. W efe¬kcie 82 procent dzieci ma miejsce w przedszkolach, jestem du¬mny z naszego systemu. Przed-szkole "Skrzaty” sprywatyzo¬waliśmy po to, żeby uwolnić je z ograniczeń, jakie narzuca karta na¬uczyciela. Ci, którzy straszyli, że w sprywatyzowanym przedszkolu nie będzie miejsc dla niepełnosprawnych dzieci, powinni sami się prze-konać. Mamy dziś w "Skrzatach” 30 niepełno¬sprawnych dzieci, a rodzice są za¬dowoleni ze zmian. Czytaj także: Stowa-rzyszenie Projekt Chojnicka Samorządność idzie po władzę Radek S. mieszka w bloku na przedmieściach Chojnic: - Nie wiem, czemu ma służyć to przypominanie, że byłem uczniem burmistrza? Mam się wzru¬szyć? Owszem, chodziłem do technikum, w którym Arse¬niusz F. był dyrektorem, ale to było wieki temu. Zresztą nawet nie miałem z nim zajęć. A we-dług naszej wiedzy sytuacja w "Skrzatach” się pogorszyła, grupy są zbyt duże, zgłaszali się do nas niezadowoleni rodzice. S. nie kryje, że z chęcią widziałby zmianę w fotelu burmistrza: - Cztery kadencje to przesada. Jeśli wygrałby nasz kandydat, zapowiedzieliśmy z góry, że wycofa się po dwóch kadencjach, żeby nie powstał taki sam zakrzepły, betonowy układ. Nie chcemy, żeby rządy w mieście wyglądały tak jak dotychczas: car F. i dworzanie. Następnym razem nie pójdę Ale walka z obecnym burmistrzem nie będzie łatwa. F. w wyborach bije rekordy. Burmistrzem jest od 1994 roku, a w ostatnich wyborach poparło go 84 proc. wyborców. Nic dziwnego, udało mu się sporo - dla wielu samorzą-dów położone z dala od wielkich ośrodków zadbane i w miarę zamożne Chojnice są wręcz synonimem sukcesu. Prze-czytaj: Komisja rewizyjna odrzuciła skargę na burmistrza Chojnic Ale czy cztery kadencje? Opozycja twierdzi, że bur-mistrz coraz trudniej znosi krytykę. - Chciałbym porządzić jeszcze jedną kadencję - zapowiada F. (rocznik 1965). - Lubię tę pracę. Byłoby 20 lat. Mógłbym spe¬łnić wszystko to, co obiecałem. W każdym razie pojedynków na mikrofony bur-mistrz nie zamierza powtarzać: - Popełniłem błąd. Drugi raz nie poszedłbym na Rynek. Ale z prawnego punktu widzenia tego wyroku nie ma. Czytaj więcej o:Arseniusz F. PChS Radek S. Wspólna Ziemia źródło: http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130928/REPORTAZ/130929434, 2013.09.28.