Jak to jest?
Zastanawiam się jak to jest, gdy jest się pracownikiem, a mobber stara się narzucić swoje reguły gry. W większości sytuacji reagujemy pozytywnie wierząc, że złośliwości ze strony szefa (szefowej) są przypadkowe, albo wynikają z tego, że on (ona) mają zły dzień. Dopiero po jakimś czasie orientujemy się, że coś nie gra. Pomimo tego, że stajemy na uszach, to mobber i tak nie jest zadowolony z naszej pracy. Wiecznie mu coś nie pasuje. Budzi się w nas poczucie winy. Bo może rzeczywiście jest z nami coś nie tak? Bo może rzeczywiście jesteśmy do doopy? A szef (szefowa) ma rację?