Wspomnienie
Mój śp dziadek był lekarzem, pamiętam dobrze jak często nam mówił, że pacjent od niego oczekuje pomocy, już sam fakt, iż człowiek jest chory i ma kontakt z medykiem jest dla niego przeżyciem, dlatego też, to właśnie on, jako lekarz musi mieć czas dla niego, zbadać go, pocieszyć i dać mu do zrozumienia, że on jest po to, aby mu pomóc. Ta więź była na tyle silna, iż jego byli pacjenci nie tylko kłaniali się na ulicy, potrafili przystanąć by chwilę z dziadkiem porozmawiać, a on zawsze znalazł dla nich chwilę czasu.... miał szacunek dla ludzi nie tylko dla pacjentów. Dziadek Karol odszedł od nas w 1970 r. Gdyby widział, co się dzieje dziś powtórzył by to, co powtarzał za życia, że lekarzem zostaje się z powołania, to misja która ma pomagać ludziom, kto postępuje inaczej nie jest godzien być lekarzem, kochany dziadziuś pomylił się i to bardzo w tej kwestii ostatniej, bo szacunku i kultury nie uczy się na studiach a wynosi z domu... tylko że dziś jest zupełnie inaczej.