Nie muszę znać osobiście ...
Nie muszę znać osobiście księdza Madziąga, żeby stwierdzić, że wsiadając za kierownicę po znacznym spożyciu alkoholu, powodując wypadek i zabijając niewinnego człowieka stał się mordercą. Tyle w temacie. W życiu nie wezmę udziału w żadnych uroczystościach ku jego czci i pamięci. I to wg mnie jest dowód na to, że zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji, wiem co robię i zachowuję się właściwie.