Albo jestem nie kumaty w ...
Albo jestem nie kumaty w sprawach inwestycyjnych; albo toczy się tu gra, której nie ogarniam. Wyobraźcie sobie, że chcecie wybudować dom. Kupujecie działkę oraz projekt. Załatwiacie formalności w urzędach. Potem idziecie z wkładem własnym i żyrantami do banku po kredyt. Jak macie zgodę banku, albo sami ze szwagrami zakasujecie rękawy, albo zlecacie budowę firmie. Mariusz Sobol zdecydował inaczej. Po wejściu w posiadanie działki, projektu, załatwieniu formalności (w tym modyfikacji planu miejscowego), ogłosił przetarg na wykonawstwo. Jesienią ub.roku jego zwycięzca w blasku fleszy rozpoczął robotę. Teraz czytamy pod koniec maja, że inwestor chaty za ponad 100 mln złotych nie ma kasy na jej kontynuację, bo jeszcze nie dostał kredytów. Ludzie, czy w tej kolejności odbywa się tzw. proces inwestycyjny?