1 i 17 wrzesień 1939
Witam. W kwestii uwalniania partyzanta - może i owszem inscenizacja niewiele miała wspólnego z ówczesną rzeczywistością ale - jak mi sie wydaje - w tego typu imprezach nadrzędny jest walor historyczno-inscenizacyjny. W dobie dziwnej poprawności politycznej należy dbać o PRAWDĘ HISTORYCZNĄ w szerokim tego wyrażenia znaczeniu. Ja znam pewien dość ciekawy przykład co do owej POPRAWNOŚCI. Oparty na faktach epizod z walk wrześniowych podczas których w starciu z Niemcami (nie hitlerowcami ani faszystami) w polskim oddziale były dwie sanitariuszki. W czasie starcia jedna z nich niezważając na zaciekłość walki podbiegła do polskiego żołnierza rannego na przedzie kolumny. Gdzy udzielała mu pomocy została ostrzelana przez żołnierzy niemieckich i kilkukrotnie trafiona (mimo widocznych oznaczeń czerwonego krzyża). Upadła lecz po chwili cała zakrwawiona wstała na kolana i dalej próbowała ratować tego żołnierza. Niemcy widząc to wystrzelili w jej strone dużą serię z karabinu maszynowego......dobijając Ją i tego żołnierza...(!) Ten mały polski ddział okrążony poddał się po dość długiej walce. Niemcy związali jeńców a Tę drugą sanitariuszkę wzięto na bok (trzymało Ją dwóch żołnierzy niemieckich). Niemcy strzałami w plecy zabili jeńców - a Ona widząc to krzycząc: LUDZIE CO WY ROBICIE PRZECIEŻ TO SĄ ŻOŁNIERZE, JEŃCY, TAK NIE MOŻNA NA RANY CHRYSTUSA! wyrwała się z rąk niemieckich żołdaków i podbiegła do jednego z Polaków, który dawał oznaki życia, zerwała z siebie jakiś kawałek fartucha czy chustke i próbowała zatamować krew... niemiecki oficer zaczekał jak skonczy ten prowizoryczny opatrunek i dopiero wtedy strzelił jej w tył głowy i dobił żołnierza... Kiedy jakaś podobna grupa rekonstrukcyjna odtworzyła to w swej inscenizacji - pojawiły sie jakieś "delikatne" naciski i "delikatne" sugestie, że może by o CZYMŚ INNYM, że to tak NIEŁADNIE takie rzeczy pokazywać, że jakies stowarzyszenia przyjażni pol-niem wysłały jakiś protest wraz ze stowarzyszeniem byłych żołnierzy wermaghtu... itd itp. Na nastepne inscenizacje lokalne władze nie dały już ani grosza. ( były telefony i naciski z "góry") Więc może puki co cieszmi się tym co mamy w Brusach - bo kto wie czy nasze wnuki jeśli nie będą pamietać to.... ( i tu sobie dopiszcie sami...) Pozdrawiam