Zęby zjadłem w PKP
W PRL kolej funkcjonowała sprawniej, jako jeden organizm, a wymiana i remonty taboru następowały regularnie i gdy np brakowało miejsc w wagonach były doczepiane na najbliższej większej stacji, co dziś byłoby nie do pomyślenia.
Także warunki pracy kolejarzy były lepsze - mieli noclegownie, itp, gdzie mogli przeczekać przez noc do porannego pociągu. Dziś maszyniści, kierownik pociągu i konduktorzy na mniejszych stacjach, gdzie pociąg kończy bieg śpią zwyczajnie w pociągu do rana, bo to pociąg przecież nie może wyjechać za granicę województwa do najbliższej stacji węzłowej...
Kolej dodatkowo miała własne Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego, co też obniżało koszta eksploatacji taboru. Ponadto istniały firmy produkujące tabor kolejowy ścisle powiązane z PKP (jak np Kolzam, Fablok) co też obniżało koszta zakupu taboru wśród krajowych producentów. Oczywiście PKP kupowało też lokomotywy i wagony z innych krajów (w tym np radzieckie "gagariny", czechosłowackie elektrowozy, czy rumuński tabor dla kolejek wąskotorowych). Oczywiście Polska także eksportowała tabor do kolei różnych krajów, w tym np do Jugosławii popularne jednostki EN57 (do dziś kilka egzemplarzy jest eksploatowanych przez SŽ - koleje słoweńskie). Ogólnie za komuny kolej sama była w stanie zarobić na siebie! Dziś to jest niemożliwe!