Czy to jeszcze Chojniczanka czy już Obcowianka
rok temu Aleksander Knitter napisał poniższy tekst. Sami oceńcie czy coś się przez ostatni sezon w MKS zmieniło na lepsze. >>>>> Po dobrej jesieni nietrafione zimowe transfery dały Chojniczance na koniec sezonu ósme miejsce. Napastnicy, którzy mieli wiosną zdobywać bramki mieli z tym wielkie problemy. Po rewolucji w składzie, której po awansie do II ligi dokonali dyrektor sportowy Dawid Frąckowiak i trener Grzegorz Kapica zespół grał jesienią bardzo dobrze. Wyniki zdobyte jesienią broniły jednak nowego trenera i dyrektora, bo i do gry i do liczby zdobytych punktów pretensji nie można było mieć. Już wtedy jednak wiele osób bolało to, że działacze bez sentymentu pozbywali się zawodników z Chojnic, z regionu i w końcu tych, którzy wywalczyli awans. Kolejna rewolucja, tym razem zimowa, okazała się już klapą. Postanowiono zmienić tylko napastników, ale do klubu trafiło aż ośmiu nowych piłkarzy. Mieli oni zdobywać gola za golem. Przed startem rundy wiosennej w Chojniczance już głośno mówiono, że walczyć ona będzie o najwyższe cele, a więc awans.
Balon pękł jednak bardzo szybko. Już pierwsze mecze wiosny pokazały, że Chojniczanka ma znów problemy ze zdobywaniem bramek, a transfery okazały się nietrafione. Pozytywnie można ocenić Artura Andruszczaka, o ile grał w pomocy a nie w obronie i Tomasza Parzego. O napastnikach już wiele dobrego powiedzieć się nie da. Bo jak ich inaczej ocenić, skoro wiosną zdobyli dla klubu po dwie bramki!?
Najwięcej razy do siatki trafił pomocnik Tomasz Parzy, a napastnicy Jacek Magdziński, Marek Kowal, Szymon Kaźmierowski łącznie strzelili ... sześć bramek, solidarnie po dwie. Po jednej dołożyli Szymon Matuszek, Konrad Hajdamowicz, Artur Andruszczak. Słabe transfery na pewno obciążają konto dyrektora sportowego Dawida Frąckowiaka. Bez niego jednak chojnicki klub nie wyobraża sobie dalszej egzystencji i to m.in. on nadal odpowiada za wygląd kadry w nowym sezonie. Chęć odejścia z Chojniczanki zgłosił już Artur Andruszczak, podobnie jak zimą zrobił Sławomir Pach. Bez żadnych sentymentów. A to tylko pokazuje, jak niektórzy zawodnicy z zewnątrz traktują Chojnice - jak przystanek. Czy tego chcemy?
Jak klub poradzi sobie w nowym sezonie, skoro nie zagra w nim trzech najlepszych strzelców? Najskuteczniejszego jesienią napastnika Chojniczanki Piotra Kwietniewskiego (4 bramki) pozbyto się w przerwie zimowej, Sławomir Ziemak (7 bramek) już odszedł, a Tomasz Pestka (6 bramek) będzie leczył kontuzję. Jeżeli do tego dodać rozstania z kilkoma zawodnikami, brak rozmów z Krzysztofem Baranem, Pawłem Nogą, Michałem Mikołajczykiem i chęcią sprowadzenia kilku młodzieżowców, co zapowiada dyrektor Dawid Frąckowiak, może się okazać, że jesienią kibice z Chojnic znów zobaczą nową (inną) Chojniczankę. Czy tego aby na pewno chcemy? Czy klub nie powinien śladem chociażby Lechii Gdańsk podjąć decyzji, by kilku zawodników w kadrze było z Chojnic lub regionu? Bo to dla nich też chcą przychodzić kibice, a nie tylko dla nowych nazwisk, które i tak za kilka miesięcy odejdą. A niestety ostatni mecz ligowy z Nielbą potwierdził te obawy - w składzie nie było żadnego zawodnika z regionu! A co będzie, jak odejdą zawodnicy z zewnątrz? Rozpadnie się drużyna, bo nikt z miejscowych nie będzie chciał już wrócić.
Trener Grzegorz Kapica, mimo że Chojniczanka nie miała już szans na awans, nie dał szansy nikomu z szerokiej kadry - ani juniorom ani zawodnikom z rezerw. A szkoda. Ósme miejsce w II lidze cieszy. Tylko czy nie zostało osiągnięte za zbyt wysoką cenę, czyli brak sentymentów? Wielu zawodników, którym podziękowano po awansie oraz zimą, ma złe zdanie o klubie i działaczach. Mam tylko nadzieję, że w nowym sezonie skład nie ulegnie kolejnej gruntownej przebudowie. Nie chcę - myślę, że podobnie jak wielu kibiców - oglądać co kilka miesięcy innej Chojniczanki. Czas najwyższy zbudować porządny, stały szkielet i tylko podmieniać słabsze ogniwa. No i dać przy tym wszystkim szansę miejscowym piłkarzom.