Dodatkowym argumentem potwierdzającym poniższy wpis może być
fakt wtrącania na ewidentnie polskojęzycznym forum anglojęzycznych określeń. Znam kilku takich podróżników, którzy po kilkumiesięcznym pobycie za granica nijak nie mogli pozbyć się tej maniery, która jakoby miała dodawać światowej ogłady w nader kiepskich wypowiedziach. Obaj "bohaterowie" dyskusji są bywalcami"salonów" za "małą wodą" czyli kanałem La Manche. Zresztą chyba inni internauci tez odnoszą wrażenie jakby patrzyli na nas maluczkich z góry bo już tyle widzieli i tak wiele przeżyli.