Znalezione w sieci. ...
Znalezione w sieci. Hołownia to człowiek mediów, które to z kolei media to po prostu wydział propagandowy Berlina i Moskowii. To te media zrobiły z niego Szymona Hołownię jakiego znamy, a jakiego go znamy, to wszyscy wiemy. Decyzja o kandydowaniu Hołowni (wciąż nie potwierdzonej, ale jeśli znowu któryś z nich wycofałby się z zapowiadanej walki, to już chyba Wilanów by zapłonął) musiała więc zapaść gdzieś wyżej. Postalkowałem trochę w sieci, ale nic nie znalazłem. W jednej z tysiąca notek rozrzuconych po internecie, a pisanych jakby z jednego wzorca, znalazłem „insiderską informację”, że jakiś tajemniczy biznesmen złożył zamówienie na sondaż mający zbadać ewentualny popyt na Hołownianą kandydaturę. Tyle. Skoro jednak za Hołownią stoi TVN, to właściwie trudno uznać, że dzieje się to bez udziału tej wspaniałej stacji. Nie ma na to oczywiście rzecz jasna żadnego dowodu, poza tym że nawet jeśli to jest nieprawda, to i tak w to trzeba wierzyć. I ja wcale nie zamierzam śmiać się z Hołowni. Moim zdaniem to świetny pomysł – biorąc pod uwagę absolutny upadek ludzi Platformy, których wizerunku nie da się sprzedać nikomu w miarę normalnemu. Nie ma możliwości by znaleźć pomiędzy nimi kogokolwiek, kto albo już na pierwszy rzut oka nie wyglądałby jak oszust matrymonialny albo menel spod Żabki. Hołownia to kandydat idealny z innych jeszcze powodów. Hołownia to miniaturowy polski Luter. Czyli katolik zbuntowany choć gorąco wierzący. Jak przeczytałem w notce poświęconej mu na „Pudelku” (tak, tam między innymi mnie zrzuciło w czasie researchu) Hołownia pragnie reformy Kościoła. Bo jego zdaniem politycy nie powinni przemawiać w świątyniach, a sami księża nie powinni udzielać się w mediach. Hołownia ma wypracowany pewien specyficzny system. Na pytanie o aborcję odpowiada: jestem przeciwny aborcji, ale państwo to nie Kościół, a w państwie żyją ludzie, którzy do kościoła nie chodzą. Związki jednopłciowe czy tam partnerskie? Hołownia odpowiada: ja jestem przeciwny, ale nie wszyscy w państwie…, Kościół to nie…, musimy o tym pamiętać. I tak jest w każdej możliwej kwestii. A, i jeszcze religia w szkole. Zgadnijcie jak odpowiedział Hołownia? Tak samo, brawo. Tyle że dodał, że „mojemu Kościołowi nie zaszkodzi wyprowadzenie religii ze szkół”. Hołownia jest więc de facto protestantem, nazwijmy rzecz po imieniu. Choć zapewne gdybym powiedział mu to w oczy, to dostałbym po twarzy, jak ten ksiądz który się rzekomo do niego przystawiał. Czyni to wszystko Hołownię kandydatek idealnym. Młody, z prezencją, wierzący ale nie zaciągający się, pokazującym że można być katolikiem a jednocześnie mieć „zdrowe poglądy”. Hołownia moim zdaniem zostanie wypuszczony do walki. Coś mi się wydaje, że on może znaleźć większą publisię niż nam się wszystkim może wydawać. Nawet jeśli nie wygra wyborów (a pewnie nie wygra) to spełni pożyteczna rolę: zbada jak daleko można posunąć się w produkcji polityka z probówki. Może też odebrać jakieś głosy tym, którzy z niechęcią oddają głos na PiS, a mniej są zorientowani w tym co się odbywa nad ich głowami. Może też zatrzymać Kosiniaka-Kamysza w marszu po „wielkomiejskie” lemingi i też te „małomiasteczkowe”, a tym samym zrobić pick’n’roll dla Kidawy którą zapewne będzie trzeba nieść do tych wyborów w kilka osób żeby się nie rozpadła do maja.